Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 grudnia 2012

Forsycje

Wczesną wiosną, gdy większość roślin nie budzi się jeszcze do życia na nagich pędach tego krzewu pojawia się burza żółtych kwiatów, rozjaśniając ponure jeszcze rabaty i zakątki ogrodu. To oczywiście forsycja. Nazywam ją ogrodowym słoneczkiem.

Mam w swoim ogrodzie dwie odmiany. Pierwsza z nich to forsycja pośrednia Spectabilis. Jej historia to historia wędrującej gałązeczki. Dawno temu, w 1998 roku uszczknęłam gałązeczkę z ogromnego, kwitnącego krzewu w pewnym pięknym ogrodzie (oczywiście za zgodą właściciela). Przywiozłam do domu, wsadziłam do wody i już po kilku dniach wypuściła pierwsze korzonki. Dostała więc swoje stałe miejsce na naszej poprzedniej działce. Szybko wystrzeliła w górę i już następnej wiosny obsypała się kwieciem. Roślina z niej niezawodna. Rośnie szybko, kwitnie pięknie, nie wymarza i nie ma szczególnych wymagań. W 2005 roku gdy przenosiliśmy większość roślin do obecnego ogrodu chciałam koniecznie zabrać też forsycję. Okazało się jednak, że jej system korzeniowy jest równie dorodny jak część nadziemna. Nie chcąc rujnować połowy działki zdecydowałam się zabrać tylko kilka gałązek, z nadzieją, że przyjmą się równie szybko jak ta pierwsza. I nie pomyliłam się. Przyjęły się wszystkie. Posadziłam je w szpalerze nad skalniakiem. Wystarczyły trzy sezony, żeby szpaler wyglądał tak:

To zdjęcia zrobione w połowie kwietnia. Skalniak jeszcze zimowy i szary.
W połowie maja na skalniaku zaczyna się już robić kolorowo, a moje forsycje dalej kwitną.

W ciągu 1 sezonu pędy forsycji potrafią osiągnąć do 1,5 m długości, konieczne jest więc cięcie. Robię to co roku, zaraz po przekwitnięciu. A ponieważ nie lubię wyrzucać gałązek mam w ogrodzie ....dużo sadzonek. Tak naprawdę nie wiem ile, muszę kiedyś policzyć. Podobny szpaler posadziłam np. przed domem:


W kwietniu 2010 roku kupiliśmy dwie sadzonki innej odmiany forsycji pośredniej Goldzauber. Jest trochę inna - ma większe i ciemniejsze kwiaty. Kupiliśmy je z myślą o tarasie. W wielkich donicach prezentowały się pięknie:
W tym roku jednak stwierdziłam, że nie jest im dobrze w donicach. Niewiele przyrosły i kwiatów na wiosnę też było mniej. Po przekwitnięciu powędrowały więc do gruntu. Już jesienią było widać różnicę.
Teraz z niecierpliwością czekam wiosny, a pierwszą rośliną, która obwieści jej nadejście będzie właśnie forsycja.

4 komentarze:

  1. Mam jedną w ogródku i uwielbiam jej żółte kwiatki na gałąkach wiosną :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam je! Gdy tylko krzaczki forsycji mają żółtawą barwę to ciesze się, bo to oznaka, że wiosna przyjdzie niebawem. Chociaż... w styczniu tego roku, widziałam już rozkwitnięte... natura oszalała ! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ostatnio anomalie są na porządku dziennym. Widzę, że też masz "wielkie" serce dla natury! Dziękuję za odwiedziny.

      Usuń