Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 28 października 2013

Dotyk jesieni

Jesień mnie cieniem zwiędłych drzew dotyka,
Słońce rozpływa się gasnącym złotem.
Pierścień dni moich z wolna się zamyka,
Czas mnie otoczył zwartym żywopłotem.
Ledwo ponad mogę sięgnąć okiem
Na pola szarym cichnące milczeniem.
Serce uśmierz się tętnem głębokiem.
Czemu nachodzisz mnie, wiosno, wspomnieniem?
Tak wiele ważnych spraw mam do zachodu,
Zanim z mym cieniem zostaniemy sami.
Czemu mi wrzucasz kamień do ogrodu
I mącisz moją rozmowę z ptakami?
/Leopold Staff/
Witam Was bardzo ciepło.
Zaskoczyła mnie jesień w tym roku. Zaskoczyła pozytywnie. Piękna pogoda, słońce i świat wyglądający jakby na ziemię spadła tęcza. Istne szaleństwo kolorów, które stopniowo spadały z liśćmi na ziemię. Chciałoby się te obrazy na długo zachować w pamięci. Ten piękny czas niestety nieuchronnie dobiega końca. W moim ogrodzie spadły już prawie wszystkie liście. Pokryły rabaty i trawniki kolorowym dywanem, który z każdą chwilą szarzał coraz bardziej i bardziej. Dziś nie ma już po nim śladu. Drzewa liściaste stoją nagie ale dumne jakby chciały zwrócić uwagę na swoje piękne korony.
Tylko przed domem, jakby na przekór wszystkiemu uparcie świeci czerwienią szpaler berberysów.
Pod forsycjami leżą stosy kolorowych jeszcze liści.
Z tej strony domu jest znacznie zaciszniej i pewnie dlatego zostało jeszcze trochę kolorów.

Trzmielina oskrzydlona już bezlistna. Na gałązkach zostały tylko malutkie czerwone owoce. To dziwne, podglądałam ją od wiosny i zupełnie nie zauważyłam żeby kwitła - czary jakieś?
Skoro jednak są to spróbuję kilka wysiać, może coś wykiełkuje.
Tymczasem trawniki zakwitły stokrotkami - jak na wiosnę. Ciekawe czy trawnik z rolki jest łatwiejszy w utrzymaniu?
Takie same jak przed domem forsycje w ogrodzie wyglądają zupełnie inaczej. Zrzuciły już wszystkie liście i to prosto na skalniak.
Sprzątam je dopiero wiosną, tworzą taką naturalną pierzynkę dla miniaturowych roślinek na skalniaku.
Piwonie już obsypane w kopczykach. Tu też zostawiam ścięte pędy jako zabezpieczenie przed mrozem.
A w ogródku warzywnym zamiast jarzynek zakopcowane na zimę młode sadzonki. Zabezpieczone w ten sposób zimą świetnie sobie dają radę.
Jakiś spóźniony kuklik postanowił że zakwitnie jeszcze w tym roku i proszę:
O tej porze roku zawsze doceniam obecność w ogrodzie roślin iglastych i zimozielonych. Dzięki nim nadal jest zielono i ogród wydaje się mniej smutny. Nie sposób też nie wspomnieć o ogromnych, szumiących na wietrze kępach traw.
Pogoda pomału zaczyna się zmieniać ale cóż, listopad za pasem. Wkrótce świat zasypie biały puch.
A ja już tęsknię za wiosną.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

czwartek, 10 października 2013

Ulotna chwila

Witam wszystkich ciepło i serdecznie.
Dzisiaj po powrocie z pracy usiadłam na tarasie. Dzień był taki piękny. Moje popołudnia są coraz krótsze, słońce coraz niżej. Ale dziś było wyjątkowo, ciepło i bezwietrznie. Na twarzy czułam delikatne promienie zamglonego lekko słoneczka. Było tak spokojnie a w powietrzu unosił się zapach świeżo skoszonej trawy. Zapragnęłam żeby czas się zatrzymał. Patrzyłam na ogród. Dziś wydawał mi się znowu piękny. Ostatnio narzekałam na przymrozki i pomarznięte rośliny. Wracałam do wspomnień. Ale dziś postrzegałam go zupełnie inaczej. Wciąż jest mnóstwo kolorów. Głęboka zieleń iglaków, złoto i wszystkie możliwe odcienie czerwieni. Nasz taras podniesiony jest dość wysoko i widać z niego prawie cały ogród, dlatego bardzo lubię tu posiedzieć. Mam taki widok:
Widok trochę przysłaniają ogromne tawuły szare na szczytach skarp ale wcale mi to nie przeszkadza. Są śliczne. Teraz w promieniach słońca wyglądają jak obsypane złotem.
Oprócz tawuł na skarpach rozrastają się tuje kuliste, zielone cyprysiki i tawuły japońskie.
Tawuły japońskie też przepięknie się przebarwiają. Na jednej roślinie można znaleźć i złoto i brąz i piękną czerwień.
Jeśli pamiętacie, poniżej tarasu po obu stronach znajdują się spore rabaty z azaliami i rododendronami.
Po prawej stronie
I po lewej stronie
Po przymrozkach spadło dużo liści z azalii wielkokwiatowych. Ale te które zostały mają teraz piękne kolory - czerwone i brunatno czerwone. Zawiązały już mnóstwo pąków na przyszły sezon.
A rododendrony wśród azalii nadal są zieleniutkie jak na wiosnę i też chwalą się swoimi nowymi pączkami. Wkrótce trzeba będzie poubierać im zimowe ubranka.
Troszkę dalej na floksikowym ślimaku płonie berberys Rose Glow
Chińskie miskanty jeszcze niedawno czerwone po przymrozkach straciły swoją drapieżność i zrobiły się bardzo kudłate
Natomiast na bukszpanach nie ma śladu po przymrozkach
Pięknie wyglądają też ogromne jałowce na skarpie. Nie mogę się nadziwić kiedy mi tak urosły. Pamiętam jak sadziłam takie maleństwa i marzyłam, że kiedyś zarosną całą skarpę.
A kwiaty? Właściwe wymarzły wszystkie oprócz zimowitów
Dzisiaj odkryłam, że po kilku ciepłych dniach tu i ówdzie zaczęła się reaktywacja! Czyż natura nie jest zadziwiająca?
Krótko trwał mój spacer po ogrodzie bo szybciutko zrobiło się tak
i czar prysł.
Nadal ma być piękna pogoda, jutro i pojutrze i w niedzielę.
Życzę Wam tego z całego serca i pozdrawiam bardzo ciepło.

wtorek, 1 października 2013

Powspominajmy...

Witam serdecznie.
Tak więc stało się, mamy jesień. Przyszła jakaś niezadowolona, jakby nie nasza. Przywitała się deszczem i zimnem. Zamiast złotem sypie białym szronem. Wszystko to zbyt wcześnie. Od kilku dni jest słonecznie ale zimno. Odczucie zimna potęguje dodatkowo ostry wiatr.
Zrobiłam trochę zdjęć w ogrodzie z myślą o nowym poście ale gdy zaczęłam je oglądać zrobiło mi się jakoś smutno. Co mam pokazać? Jaskrawo czerwone liście winobluszczu które po wczorajszym nocnym przymrozku spadły z gałązek? A może poskręcane i poszarzałe aksamitki? Tak, tak - one też zmarzły. Zbyt wcześnie. Zmarzły hosty i pomidory, cukinie i paprocie. W każdym zakątku ogrodu coś zmarzło.
Otwarłam więc pliki ze starszymi zdjęciami i zaczęłam wspominać jak to było w tym sezonie. Jeżeli macie ochotę powspominać ze mną to serdecznie zapraszam.
Pamiętacie przebudzenie? Pierwsze krokusy pojawiły się już 4 marca. Pamiętam jak pobiegłam z aparatem robić zdjęcia, pełna nadziei, że wiosna się zaczyna.
Nie zaczęła się. Śnieg zasypał budzące się do życia rośliny i wróciła zima - na cały, długi miesiąc. Wiosna przyszła nieśmiało dopiero w połowie kwietnia. Znów pojawiły się krokusy, tym razem odważniej i bardzo kolorowo.
18 kwietnia zakwitły pierwsze tulipany botaniczne i cebuliczki. Ogród budził się w końcu do życia.
Końcem kwietnia zrobiło się w ogrodzie bardzo żółto. To oczywiście kwitnące forsycje, które w tym roku zakwitły bardzo obficie.
A potem tulipany - otwierały masowo swoje kielichy i wypełniły ogród mocnymi kolorami.
Do tego cudowne szafirki
Ależ było pięknie! Wkrótce potem dołączyła magnolia
A pamiętacie kwitnące poduchy floksików?
Z niecierpliwością czekałam na kwitnienie azalii i rododendronów.
Chwilę później zakwitły łany firletek i ogromne kępy żółtych liliowców
Wydaje się jakby to było wczoraj....
Nie sposób oczywiście przywołać wszystkich wspomnień. Pokazuję tylko te najbardziej spektakularne. Tak więc - piwonie!
I oczywiście róże
Mogłabym tak jeszcze długo... Lato tak szybko zleciało to może i zima też zleci i wszystko zacznie się od początku. Właściwie to ta zima jest potrzebna. Gdyby jej nie było nie byłoby też wiosny i tego cudownego przebudzenia.
Dziś już żegnam się z Wami, dość tych wspomnień. Żegnam się bukietem kwiatów, które nie boją się nocnych przymrozków i wciąż jeszcze kwitną.