Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od podwórka i nie tylko

Witajcie Was kochani serdecznie i baaardzo gorąco.
Wczorajszy dzień to było prawdziwe pogodowe szaleństwo. Właściwie zaczęło się w sobotę wieczorem kiedy to doszła do nas solidna ulewa. Padało intensywnie ale w miarę inteligentnie. Ucieszyłam się nawet bo przy tak wysokich temperaturach to dla roślin po prostu zbawienie. Wczoraj dzionek powitał nas pięknym słońcem i bardzo wysoką temperaturą ale ogród wyglądał świeżo. Wybrałam się na spacer z aparatem. Nie był to długi spacer bo w powietrzu było tyle wilgoci, że aż ciężko oddychać ale kilka zdjęć zrobiłam. Potem było już tylko gorzej. Przetaczały się nad nami kolejne nawałnice. Błyski i grzmoty, ulewny deszcz, grad i wiatr a potem znów słońce. Nie było internetu, nie było prądu, nawet satelita się zbuntował. Teraz pomalutku wszystko wraca do normy choć .... na horyzoncie znów pojawiły się dziwne kolory. Po wstępnych oględzinach uspokoiłam się trochę bo chyba wszystko jest na swoim miejscu i większych strat nie widać. Ciekawe co przyniesie noc? Czy u Was też działy się takie cuda?
Kontynuując spacer z ostatniego posta dziś chcę Wam pokazać część ogrodu przed domem. Tą część nazywamy podwórkiem choć podwórka to chyba nie przypomina. Wiele się tu zmieniło od czasu założenia ogrodu. Wcześniejsze aranżacje z założenia były tymczasowe. Czekaliśmy z położeniem kostki aż zrobią nam kanalizację. Tak więc jest to część zrobiona niedawno a większość roślin jeszcze nie osiągnęła zamierzonych rozmiarów.
Ale najpierw niespodzianka - zakwitło hippeastrum!
Dwie wielkie donice z cebulami wystawiam zawsze w maju na ganek. Stoją tak cale lato, bogate w piękne, zielone liście. Jesienią wracają do domu i zakwitają w grudniu. Tym razem mnie zaskoczyły!
W zeszłym roku po położeniu kostki staraliśmy się zagospodarować ogromne podwórze tak, żeby było tu jak najmniej pracy ale jednocześnie dużo zieleni która powinna ładnie wyglądać na tle czerwonego szpaleru z berberysów. Postawiłam na iglaki i hosty.
Host w ogrodzie mamy mnóstwo więc z sadzonkami nie było problemu. Przed domem czują się wyjątkowo dobrze. To północna strona i jest tu sporo cienia a jak wiadomo hosty lubią takie stanowiska.
Za hostami posadziłam kilka młodych cyprysików które ukorzeniłam z gałązek. Zamierzam je prowadzić na kształt kuli, może na "nóżce" ale najpierw muszą nieco podrosnąć.
W środku rabaty posadziłam dwie tuje (będą strzeliste i wysokie) i dorodny iglak którego nazwy nie udało mi się odnaleźć. Iglak niestety nie przeżył przesadzenia i zostało puste miejsce. Długo się zastanawiałam czym je wypełnić, w końcu postanowiłam posadzić tu rajską jabłonkę.
Drzewko posadziliśmy miesiąc temu więc mimo, iż ma prawie 2 m wysokości na zdjęciu jest ledwo widoczne. Ta jabłonka w okresie kwitnienia wygląda zjawiskowo! Mam nadzieję, że pięknie się przyjmie.
Dalej w prawo rośnie spory pięciornik o żółtych kwiatach.
Obok pięciornika moja ulubiona trzmielina oskrzydlona, która jesienią płonie prawdziwą czerwienią i dereń biały.
A dalej to już stoi szklarnia.
W szklarni mamy pomidory i paprykę. W tym roku sadzonki wysadziłam dość późno a kilka z nich i tak przymarzło. Na szczęście przymrozki nie uszkodziły korzeni więc po przycięciu sadzonki szybko wypuściły kolejne pędy.
Rośnie tu 9 odmian pomidorów, pisałam o nich tutaj. Dotąd nie miałam żadnej z nich więc bardzo jestem ciekawa co też mi urośnie. Na razie różnią się wielkością i kształtem ale wszystkie jeszcze są zielone więc spróbować nie można.
Po drugiej stronie papryczki - mają sporo kwiatów i całkiem spore już owoce.
I co myślicie o nowej aranżacji naszego podwórka? Jest tu jeszcze trochę pusto ale jak iglaczki się rozrosną a rajska jabłonka rozbuduje piękną koronę będzie pięknie - tak mi się przynajmniej wydaje.
Na dziś to już wszystko, wkrótce kolejne ogrodowe nowinki.
Pozdrawiam wszystkich bardzo ciepło.


sobota, 18 czerwca 2016

Pospacerujmy...

Witajcie kochani.
Zastanawiam się czasem jakby to było gdybym nie miała ogrodu...
Mieliśmy kiedyś ogródek działkowy - taka alternatywa dla piaskownicy w blokowisku. Tam dorastały moje dzieci, wśród zieleni, świeżych warzyw i własnych owoców. To był jeden z ładniejszych ogródków działkowych, wielokrotnie wyróżniany w różnych konkursach organizowanych przez Zarząd Działkowców. Ale to nie była moja zasługa, raczej moich rodziców którzy opiekowali się tym niewielkim kawałkiem ziemi. Ja zazwyczaj nie miałam czasu. Gdy dzieci podrosły wpadaliśmy tam właściwie tylko na kawkę i po to, żeby poleżeć na słoneczku. Nie miałam wtedy pojęcia, że ogród stanie się moją ogromną pasją. Trudno uwierzyć? Właśnie tak było.
Dziś nasz ogród ma już prawie 12 lat i jestem pewna, że to moje miejsce na ziemi - na dobre i na złe. Jest za duży jak na 4 ręce i wiem, że z czasem coraz trudniej będzie nam go utrzymać w odpowiedniej kondycji. Ale radość jaką nam daje jest bezcenna więc dopóki starczy sił...
Macie ochotę na spacer? Jeśli tak to serdecznie zapraszam, odwiedzimy kilka zakątków. Zazwyczaj skupiam się na samych kwiatach, dziś pokażę Wam ogród z większej perspektywy.
Zacznę od róż bo niewiele ich zostało i dlatego każdy kwiat cieszy podwójnie.
Najpiękniejszym różanym krzewem w naszym ogrodzie jest czerwona róża pnąca przy altance.
Co roku obsypuje się niezliczoną ilością kwiatów. Niestety nie powtarza kwitnienia.
Mszyce nie próżnują i krzew ten już dwukrotnie był opryskiwany. Jak widać jest w dobrej kondycji.
Pojawiły się też pierwsze żółte różyczki.
Wyjątkowo pięknie i bogato zakwitła w tym roku biała dzika róża. Krzew jest ogromny i aż brzęczy od niezliczonej ilości owadów.
Nasza altanka powoli zarasta milinami i kokornakiem.
Na gałązkach kokornaku kołyszą się śmieszne fajeczki.
Miło tu posiedzieć wśród zieleni i schronić się przed ostrym słońcem. O tej porze zwykle urzeka swoimi kwiatami ogromna hortensja pnąca w rogu altanki. W tym roku jednak jej kwiaty przemarzły i zakwitły tylko nieliczne wiechy.
Na pocieszenie tuż obok zakwitła spora kępka niebieskich powojników.
Siedząc w altance mogę obserwować dość dużą część ogrodu. Patrząc w prawo widzę taką rabatkę:
Rośnie tu staruszka rozplenica japońska. W tej chwili dopiero się rozkłada ale już niedługo się zagęści i wypełni większą część rabaty. Tymczasem kwitną firletki i czosnki olbrzymie. Za firletkami rosną dwie forsycje, które jeszcze niedawno były żółciutkie a obok forsycji pięciornik, który wkrótce żółciutki się zrobi. Na tej rabacie nie brakuje też narcyzów i hiacyntów ale one już przekwitły. Tak więc o każdej porze można obserwować coś innego.
Patrząc z altanki na wprost widzę ślimak.
Jak widzicie świeżutko przystrzyżony! Floksiki przekwitły więc ścięłam je bardzo króciutko, żeby młode listki nie wyrastały na starych i długich pędach. Wygląda to teraz trochę blado ale za kilka dni znów będzie zieleniutko. Z tej strony ślimaka króluje wiekowy już berberys.
Tuż obok rośnie szpalerek lawendy na którym pomału pojawiają się pierwsze kwiatostany.
Troszkę dalej kwitnące ciągle piwonie.
Kiedyś były tu róże ale z roku na rok traciliśmy kolejne krzewy. Jak widać miejsce jest nieodpowiednie i mimo starań nie przetrwały. Wydawało mi się tu trochę pusto więc po wewnętrznej stronie trzmieliny dosadziłam rządek bukszpaników. Są jeszcze malutkie ale gdy podrosną  stworzą zielony akcent uzupełniający czerwono żółtą obwódkę.
W środkowej części rozkwitają przetaczniki kłosowe.
Wiosną kwitną tu tulipany ale to już wspomnienie.















Jak zauważyliście zapewne udało mi się już przyciąć trzmielinowe obwódki.
Lubię gdy są takie równiutkie, to cały efekt tego nasadzenia.
Idąc od ślimaka ścieżką w prawo natrafimy na dużą i gęsto zarośniętą rabatę.
Warto zatrzymać wzrok na żylistku mieszańcowym. To młody, zaledwie trzyletni krzew ale ładnie się rozrósł i pięknie zakwitł na biało.
Wspominałam już kiedyś, że kupiłam go jako różowy, biały żylistek jest już w ogrodzie choć ma nieco inne kwiaty. Niestety zakup nie do końca się udał.
Większą część wspomnianej rabaty zajmują liliowce.
Jak widać, wysokie kępy już przekwitły i proszą się już o ścięcie ale zaczynają się pojawiać kwiaty na liliowcach niskich. Te będą kwitły niezmordowanie do samych przymrozków.
Przechodzimy obok śmiesznej konstrukcji z powojnikami i idziemy w stronę wgłębnika z ogniskiem. Rzut oka na czerwoną hortensję - ma sporo kwiatów i wygląda obiecująco.
Przed nami wgłębnik i najstarsza część ogrodu. Zbudowałam go własnymi rękami, kamień po kamieniu i jestem z siebie dumna, że konstrukcja wytrzymała nienaruszona przez tyle lat. Tym bardziej, że na tych murkach często siadamy wokół ogniska.
Na samym brzeżku rozkwitają właśnie wesolutkie wiesiołki.
Wokół wgłębnika panoszą się paprocie a za nimi gąszcz różnych krzewów. Ten najwyższy z prawej strony to biały bez. Na wprost ogromny dereń biały a po jego obu stronach kolorowe pęcherznice które uroczo kwitną.
Jedna złota:
a druga czerwona:
Trochę tu ciasno. Obok derenia zaraz na początku wsadziłam śliczną laurowiśnię ale były z nią same kłopoty. Co roku przemarzała, potem gubiła liście i chorowała. Właściwie nie kwitła. Przycinałam ją cierpliwie z nadzieją, że z czasem się uodporni ale tak się nie stało. Jakieś cztery lata temu wyglądała na kompletnie uschniętą. Wtedy postanowiłam wypełnić czymś to puste miejsce i posadziłam czerwoną pęcherznicę. Nie chcąc jednak demolować rabaty nie usunęłam resztek laurowiśni. Ku mojemu zdziwieniu już w kolejnym roku roku laurowiśnia ożyła! Czyżby spodobało jej się towarzystwo? Teraz rośnie jak na drożdżach a w tym roku pięknie zakwitła. Jej gałęzie wrastają w pęcherznicę więc muszę dość często korygować korony obu roślin - są jak stare dobre małżeństwo.
Mamy tu jeszcze krzew hortensji wielkokwiatowej który niezawodnie co roku pięknie zakwita.
Nie zatrzymamy się przy każdej roślinie bo jest ich zbyt dużo. Mijamy więc magnolię która miała już swoje 5 minut i pigwowca oblepionego młodymi owocami i rzucimy okiem na jaśminowca, który pachnie z daleka.
Patrząc z wgłębnika w stronę środkowej części ogrodu widzimy między innymi sosnę himalajską w towarzystwie dwóch dorodnych tui. Pisałam o niej w osobnym poście więc nie będę się powtarzać.
Pokażę Wam tylko kilka ślicznych, młodych miotełek na sosence.
Tuż obok jest niewielka rabatka w kształcie łezki a na niej dwa ogromne bukszpany i złociutki cyprysik groszkowy.
A poniżej trzy młode derenie prowadzone na pniu i kosodrzewinka.
I rzut oka w stronę domu.
Jesteśmy teraz w centralnej części ogrodu.
Dalej już nie pójdziemy bo pewnie jesteście zmęczeni? Popatrzymy sobie jeszcze na kwitnącego perukowca:
i wracamy w stronę domu.
Zatrzymałam się na moment przy jukach, które w tym roku zawiązały wyjątkowo dużo kwiatostanów.
Wśród liści juk wypatrzyłam urocze, późne iryski.
Pokazałam Wam dziś około 1/4 naszego ogrodu, reszta innym razem. Mam nadzieję, że to był miły spacer?
Słońce świeci, ptaki śpiewają i dziś nie wieje tak jak wczoraj. Czas wyruszyć do ogrodu bo później będzie bardzo gorąco. Dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas i życzę wszystkim wspaniałego, słonecznego weekendu!