Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

czwartek, 29 czerwca 2017

Gorąco...

Witajcie kochani.
Lato zaatakowało nas falą upałów. Wiele miesięcy tęskniliśmy za słońcem i ciepłem no to mamy go teraz w nadmiarze. Nie będę narzekać ale szczerze mówiąc, trudno się żyje w temperaturze przekraczającej 30 stopni. Noce też nie przynoszą ulgi. W ogrodzie niewiele ostatnio pracuję choć się staram zrobić to i owo. Większość koniecznych do wykonania teraz prac wiąże się z cięciem ale jak tu ciąć biedne roślinki gdy jest tak gorąco? Kwiaty przekwitają zbyt szybko, niektórym nawet nie zdążyłam zrobić zdjęć. Dawno już nie padało a podlewanie to tylko namiastka. Mimo tego, jestem pełna podziwu dla witalności wielu roślin. W ogrodzie wciąż jest kolorowo i to głównie za sprawą maleńkich rozchodniczków, którym susza kompletnie nie przeszkadza. Rozrastają się we wszystkich zakątkach ogrodu i zakwitają różnymi kolorami.
Na żółto
na biało
albo na różowo.
Najbardziej lubię te ostatnie, to rozchodnik biały. Jego kwiaty w pełnym rozkwicie rzeczywiście mają białe płatki ale na tle bordowych listków sprawiają wrażenie różowych. Gdziekolwiek spadnie odrobinka tej roślinki natychmiast pojawia się nowa kępka. Rosną bez problemu w korze ale i wprost na kamiennych ścieżkach.
Czasem wyrywam takie kępki i przesadzam tworząc kontrastowe obwódki jak przy ślimaku, wzdłuż żółtej trzmielinki.
Podobnie obsadziłam niewielki klombik wokół młodej kosodrzewiny.
Przyszedł też czas na kwitnące tawuły i tawułki. Świetnie wyglądają jako obwódki na tle ciemnej zieleni.


Jaśminowiec wciąż pachnie ale białe płatki mocno już opadają.
Szkoda, ale w ogrodzie coraz mocniej pachnie lawenda.
Juki w tym roku mocno ogołociłam usuwając stare rozety. W ubiegłym sezonie zawiązały kilkanaście kwiatostanów więc było co wyrywać. Myślałam, że teraz trzeba będzie poczekać aż młode rozetki nieco podrosną ale nic podobnego - są już nowe, ogromne łodygi z pąkami.
Przekwitają ostatnie goździki,
kwitną wciąż czosnkowe kule.
Upały nie przeszkadzają też gailardii, która obficie zawiązała mnóstwo kolorowych kwiatów.
O powojnikach pisałam już wcześniej. Mocno nam przemarzły tej zimy i musiałam je wyciąć przy samej ziemi. Powoli odrastają ale nie wiem czy zdążą zakwitnąć. Z żalu dokupiliśmy dwa nowe chcąc uzupełnić pergolę i na pocieszenie jest pierwszy kwiat a także mnóstwo pąków. Może jednak pergola nie będzie zbyt smutna w tym roku.
Z różami jest jeszcze gorzej, większość wielkokwiatowych odmian zmarzła. Na pocieszenie od korzeni odbiło kilka krzewów i pojawiły się nawet pierwsze, nieśmiałe kwiaty.
Na różanej pergoli też pusto. Zostało tylko kilka pędów które kilkoma kwiatami próbują ratować sytuację.
Ten krzew jednak szybko się odbuduje. Młodych pędów przybywa a na każdym z nich wyrasta cała masa pączków.
No i na koniec moje ukochane, niezawodne Anabelki - rozpoczynają przedstawienie.
A na ganeczku wśród pelargonii zawiązują się pąki hipeastrum. O tej porze roku chyba jeszcze mi nie kwitły?
Pozdrawiam Was kochani bardzo ciepło!

czwartek, 15 czerwca 2017

Zbyt szybko...

Serdecznie witam wszystkich zaglądających do mojego ogrodu.
Dziś witam Was na fioletowo.
Lubię te dziwaczne, wyglądające jak fragmenty egzotycznej rafy koralowej szafirki. Ich długie, pokładające się liście nie wyglądają zbyt efektownie ale gdy pojawiają się kwiaty to trudno oderwać od nich wzrok.
Zbyt szybko wszystko się teraz dzieje. Coś zakwita i zaraz przekwita. Każdego dnia zachwycam się nowymi kwiatami i wycinam przekwitnięte. Mam wrażenie, że ogród nadrabia jakieś zaległości i wręcz mnie pogania.
W ostatnim poście pokazałam szpaler irysów wzdłuż piwonii. Kwitły wtedy głównie odmiany fioletowo - białe.
Dwa dni później dołączyły żółte i białe. Chyba od początku istnienia ogrodu nie miałam takiego wysypu irysów.
Najpiękniej szpaler wyglądał od strony domu. Od drugiej strony widać było tylko czubki długich kwiatostanów.
A dziś irysy to już przeszłość. Całe popołudnie z przykrością wycinałam przekwitnięte kwiaty.
Na pocieszenie zakwitło jeszcze kilka kęp nieco późniejszej odmiany o bardzo efektownej kolorystyce.
W tym samym czasie swoje piękne pąki zaczęły otwierać piwonie. Tym samym szpaler nadal wygląda ślicznie.
Piwonie kwitną też na ślimaku. Są tu różne odmiany i różne kolory, wyglądają prześlicznie i prześlicznie pachną.
Zaskoczeniem dla mnie były kwiaty piwonii na rabacie z paprociami, pod kwitnącym krzewem bordowej pęcherznicy. Kiedyś piwonie tam rosły ale gdy pęcherznica się rozrosła przeniosłam je na ślimak. Jak widać nie wykopałam sadzonki zbyt dokładnie i po trzech latach mam nowy krzew.
Azalie wielkokwiatowe w tym roku wyglądają marnie. Kilka krzewów zmarzło a pozostałe mają niewiele kwiatów, choć i te cieszą.
Najwytrwalej kwitnie jednak drobna azalia japońska Elsie Lee.
Słodko pachną w ogrodzie goździki.
Słodko pachnie też jaśminowiec, który zaczyna kwitnienie.
Na długich, cienkich łodyżkach kołyszą się jaskrawe kwiatostany żuraweczki.
Zakwitły żółte czosneczki
i ogromne, czosnkowe kule.
Jak widać w tle nie próżnują też firletki smółki.
Kwitnie weigela i żółte liliowce.
Pierwsze kwiaty mają już hortensje.
Pod sosną himalajską rozrosła się ogromna kępa host.
Trudno w jednym poście pokazać wszystkie zakątki ogrodu. Już wkrótce zapraszam na kolejny spacer.
Życzę Wam kochani dużo słońca na ten długi weekend i wspaniałego wypoczynku.