Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

sobota, 5 stycznia 2019

Pada śnieg...

Witam Was gorąco w nowym roku.
Rok 2019 przywitał nas deszczem ale nie trwało to długo. Od kilku dni sypie śnieg. Białego puchu szybko przybywa, rosną zaspy i przy okazji utrudnienia. Mieszkamy w miejscu do którego pługi docierają rzadko. Dziś trochę nas "odcięło":) Nie mamy nawet telewizji bo satelitka przysypana a wejście na dach chwilowo nie wchodzi w grę. Na szczęście jest prąd i jest internet! Weekend przeżyjemy ale martwię się o poniedziałek bo jakoś muszę do pracy wyjechać.
Za to ogród wygląda bajecznie. Pospacerowałam trochę z aparatem starając się bardzo, żeby niczego nie zadeptać bo ścieżek oczywiście nie widać. Utrzymuje się niewielki mrozik więc śnieg jest mokry i ciężki. Koniecznie musimy dziś otrzepać większość krzewów. Trudno było robić zdjęcia bo śnieg wciąż mocno sypał na obiektyw ale kilka mam :) Macie ochotę na zimowy spacerek?
Tawuły szare przy tarasie są bielusieńkie :)
Ślimak cały zasypany, nie widać nawet trzmielinkowych obwódek.
Pięknie wygląda hortensja pnąca przy altance.
A tu mamy dwie ogromne rozplenice japońskie - przygniecione na płasko do ziemi.
Mijamy ośnieżoną wierzbę Hakuro.
I mały szok - w miejscu w którym jeszcze wczoraj stała ponad 2 metrowa Zebrina dziś widok jest taki:
Kępa rozłożyła się na boki tarasując przejście do dalszej części ogrodu. Wygląda teraz jak ogromna rzeźba - coś pięknego!
Podobnie wyglądają miskanty.
Żalu nie ma bo trawy i tak trzeba wyciąć wczesną wiosną.
Bardzo zabawnie wyglądają bukszpany w białych czapeczkach :)
Młodsze egzemplarze niestety formy nie trzymają.
Obok ogromny jałowiec pod puchową pierzynką,
rozczochrana trzmielina,
kosodrzewina,
i drzewka dereniowe z czerwonymi gałązkami.
Miniaturowe świerki Conica wyglądają jak krasnale :)))
Nasz podjazd do domu też cały zasypany a na skarpie nie widać prawie ogromnych jałowców.
Nie ma też schodów "na skróty",
ale jest ścieżka do domu :)
Wzdłuż ścieżki pigwowce.
A przed domem kolejny jałowiec,
i jak zwykle piękna o każdej porze roku trzmielina oskrzydlona.
Zabawnie wygląda szpaler ligustrów których nie zdążyłam przyciąć jesienią.
No i choinki - jak z bajki!
Ciekawa jestem czy i u Was taka zima?
Tymczasem w domu prawdziwa niespodzianka :)
Na dobry początek roku zakwitły nasze hipcie. Uśpiłam je jesienią i jak co roku miały przezimować w piwnicy - bez wody i bez światła. Byłam mocno zaskoczona gdy mąż mnie zapytał czy widziałam jak w piwnicy kwitną kwiatki. Fakt, nie zaglądałam do nich dawno... podlewać nie musiałam więc nie było powodu. Szybciutko przenieśliśmy je na klatkę. Donice ustawiliśmy przy oknie, obok choinki która wita gości już przy wejściu :) Solidnie podlałam i teraz cieszę się tym niesamowitym widokiem. A pąków wciąż przybywa!
Dziękuję Wam kochani za wspólnie spędzony czas.
Miłego weekendu!