Spacerowałam wczoraj po ogrodzie z nadzieją, że zrobię kilka zdjęć z wiosennymi nowinkami.
W sobotę padał deszcz, w końcu po długotrwałej suszy niebo zlitowało się nad umęczonymi roślinkami. Nie była to jakaś ulewa ale teraz liczy się każda kropla.
Spodziewałam się chyba cudu ale nic takiego się nie wydarzyło, wręcz przeciwnie - zauważyłam ze smutkiem, że wiele roślin ucierpiało wskutek nocnych przymrozków. Dziwne, bo dużych mrozów nie było a jednak skutki są widoczne. Być może jest to wina silnych, zimnych wiatrów, które ostatnio nas tu atakują. Coś ta wiosna nam się nie klei - dokucza susza, pojawiły się już mszyce. Na drzewa założyliśmy opaski - momentalnie pokryły się robactwem.
To będzie sezon walki z przeciwnościami:)
Tulipany słabo kwitną. Pierwsze przymrozki uszkodziły część pąków a susza zrobiła resztę.
Cieszę się więc z każdego kolorowego kielicha.
Jak widać na ostatnim zdjęciu piwonie bardzo podrosły i zawiązały już pąki.
O dziwo, nie zmarzły też pąki piwonii drzewiastej - jest szansa, że będą w końcu kwiaty:)
W gazonach nareszcie pojawiły się paprocie. W zeszłym roku o tej porze rosły tu już spore pióropusze.
A wokół gazonów, wśród żwiru kwitną samosiejki niezapominajki.
Gazony szybko nagrzewają się od słoneczka więc tu paprocie wyrastają wcześniej. Na paprociowisku nadal pusto ale brak zieleni rekompensują liczne konwalie, które rozrastają się tu zupełnie bezkarnie.
Żywotność konwalii jest niesamowita, wyrastają nawet na żwirowych ścieżkach.
Mają wiele pąków kwiatowych więc wkrótce będę się cieszyć ich subtelnym zapachem.
Tawuły szare przy tarasie wspaniale okwitły.
Na ciemno czerwonych berberysach pojawiły się małe, żółte kwiatuszki, wygląda to niezwykle uroczo.
Wciąż kwitną szafirki, szpaler nad kamiennym murkiem wyraźnie się zagęścił.
Na tej samej rabacie rośnie magnolia. To przy niej zasmuciłam się najbardziej.
W tym roku pąków jest ogromna ilość, zapowiadało się wspaniałe widowisko bo krzew ma około 3 metrów. Patrząc z daleka byłam pewna, że wszystko jest w porządku ale z bliska nie wygląda to tak dobrze. Na wielu pąkach widać uszkodzenia. Kwiaty walczą i powoli rozkładają swoje ogromne płatki ale i na nich widać ślady przymrozków.
To te ładniejsze ale są i takie:
Obok magnolii wciąż kwitnie pigwowiec.
To najstarszy egzemplarz w ogrodzie, z jego gałązek powstały krzewy na skarpie wzdłuż domu.
Pomimo wieku wciąż nieźle się trzyma i wspaniale owocuje.
Pigwowce wzdłuż domu również kwitną.
W sadzie też słabo. Dopiero teraz zaczynają kwitnąć wiśnie i jabłonie, pojawiło się trochę kwiecia na czereśni i na śliwkach a grusze wciąż "gołe".
O trawnikach nawet nie wspominam:)))
Coś tam jednak po deszczyku się zmieniło. Zieleń nabiera w końcu ładnych odcieni. Na dużej skarpie wyzłociły się kuliste żywotniki.
Jeszcze piękniej wyzłociły się trzmielinkowe obwódki.
I w końcu zakwitły fiołeczki:)
Mam słabość do fiołeczków, goszczą też w domu na parapetach. Kolekcjonuję różne odmiany i praktycznie przez cały rok cieszę się ich kwiatami.
Na koniec chcę Wam pokazać ulubienicę mojej mamusi. To Hoja Carnosa Compacta, odmiana o przezabawnie poskręcanych liściach - właśnie zakwitła!
To tyle na dzisiaj. Podobno majówka ma być deszczowa, nie byłoby mi przykro bo i tak nic zaplanować nie można a deszcz to teraz prawdziwy rarytas.
Trzymajcie się ciepło, zdrowo i bezpiecznie!