Dziwię się, że grad nie uszkodził licznych pąków. To niezwykły krzew, który wiele już przeszedł. Po poprzedniej zimie mocno przemarzł. Zrobiłam mu ostre cięcie zostawiając tylko kilka mocniejszych pędów. W tej chwili wygląda bardzo okazale, szybciutko odbudował swoją koronę i przepięknie zakwitł.
Najdzielniejsze jednak są miliny. Grad strącił mnóstwo kwiatów ale wciąż otwierają się kolejne kielichy. Ich nektar przyciąga mnóstwo owadów. Na początku trochę bałam się siedzieć w altance, czułam się jak w ulu tak wszystko brzęczało. To bardzo zabawne uczucie. Ale owady nie są agresywne i po prostu mnie ignorują zajęte wydobywaniem z długich kielichów słodkiego nektaru.
Pojawiły się pierwsze żółte kwiaty, ta odmiana kwitnie później.
Słyszałam, że miliny są ekspansywne i w dodatku rozsiewają się z nasion. Jesienią skrzętnie wycinałam strąki z nasionami żeby tego uniknąć. Ale na korzenie wpływu nie mam. Tu i ówdzie wyskakują spod ziemi młode odrosty, niektóre w bardzo dziwnych miejscach.Ta roślinka postanowiła rosnąć w altance, w samym środeczku. Oczywiście bez mojej zgody!
Powojnik obok altanki zamienił kwiaty na srebrne miotełki.
Próbowałam ścinać je do wazonu ale zaraz po ścięciu się kudłacą i wyglądają jak dmuchawce.
Powojniki na pergoli mocno obiło. Uratowało się kilka pąków które rozkwitły zachęcone promieniami słoneczka.
Jeżówki na długich łodygach też w większości połamało i wbiło w ziemię. Przeżyły tylko te w środku kępy, dzięki nim nie połamało kwitnącej limonki.
Mało tej kolorowej radości, pogoda nieustająco uczy nas pokory. Uporządkowałam dopiero część ogrodu w najbliższym otoczeniu domu. Mały rzut okiem z tarasu:
Jest ....zielono.
A teraz zabiorę Was w miejsce w którym jeszcze nigdy nie byliśmy. To najdalszy i zdecydowanie najbrzydszy kawałek ogrodu. Jeden z rogów ogrodu jest w kształcie kąta ostrego. Nieciekawe miejsce i mocno oddalone od domu. Tam postanowiliśmy umiejscowić kompostownik.
Ostry cypel został oddzielony od ogrodu żywopłotem z niewielkim przejściem.
Jak widzicie, żywopłot prosi się już o cięcie. To ligustr wymieszany z forsycją.
W głębi mamy kompostownik.
Najpierw była tu tylko jedna komora, potem mąż dorobił drugą. To nadal zbyt mało. Teraz zbieramy tu tylko zielone odpady "miękkie". Resztę pakujemy do worków na zielone odpady, worki wymieniają u nas raz w tygodniu. To fantastyczna sprawa. Między kompostownikiem i żywopłotem jest sporo miejsca. Miałam tu kiedyś truskawki ale nie nie bardzo chciały rosnąć. W tym miejscu bardzo płytko jest skała. W tym roku wpadliśmy na inny pomysł. Mąż zrobił z desek prostą, podwyższoną rabatę, wypełniliśmy ją świeżym kompostem. Rosną tu kabaczki, cukinie i dynie.
I to był znakomity pomysł, nigdy nie miałam jeszcze tak gigantycznych cukinii!
Mam tu przeróżne odmiany, jadamy je na wiele sposobów - są pyszne.
A dynie - wędrują sobie swobodnie w każdą stronę a owoce rosną w oczach.
Dynie uprawiam w swoim ogrodzie po raz pierwszy, wcześniej nie miałam odpowiedniego miejsca. Może dlatego tak mnie cieszą? Po gradobiciu liście wyglądają tak:
Ale owocom na szczęście nic się nie stało.
Na koniec pamiątkowe zdjęcie jakie zrobiłam jakieś pół godziny po przejściu nawałnicy. Wcześniej nie dało się wyjść z domu. Lodowe kuleczki szybko się topiły ale i tak widać co nieco.
A dziś od rana leje i zrobiło się dość chłodno. Ciekawe na jak długo.
Pozdrawiam Was bardzo ciepło.
Ewuniu! Hibiskus i miliny są śliczne. Ale zachwycił mnie też Twój warzywnik! A ten grad... masakra. U nas też dziś było zimno, raptem 17 stopni i cały dzień lało. Nietypowy mamy ten sierpień. A rok temu było o tej porze 40 stopni! W sumie też niedobrze... Serdeczności Ewuniu!
OdpowiedzUsuńNiedobrze Andrzejku ale cóż można poradzić? Mam tylko nadzieję, że jeszcze będzie trochę lata.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
U mnie też pada, ale spokojnie bez gradu. Ogród nawet jak zielony cieszy oko- miło tu u Ciebie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Anitko. Cieszę się, że drzew i krzewów nie połamało.
UsuńPrzesyłam uściski.
Ewuniu u nas też było gradobicie i wichura. Strasznie ale jakoś ogród sobie poradził a mimo chłodu jest kolorowo i bajecznie. Miliny są cudne, a hobiskus piękny :-)dynie okazałe, gratuluję i Dziękuję za spacer:-)
OdpowiedzUsuńDo usłyszenia :-)
To wspaniale Agatko. Kwiatów mi szkoda, lubię jak jest kolorowo. Różyczki znów mają pąki, może jeszcze pokwitną.
UsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Potwierdzam, sierpień w tym roku jest jakiś taki jesienny. Widzę, że topole zaczynają już żółknąć, kwiatów coraz mniej, no i bywa przejmująco chłodno. Liczę jednak na odmianę - będzie jeszcze upalnie i kolorowo. Twój hibiskus jest bardzo piękny, Ewo! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa też liczę na słońce, do jesieni jeszcze trochę czasu. Ale niektóre rośliny rzeczywiście już się zaczęły wybarwiać, trochę za wcześnie.
UsuńJa również pozdrawiam Cię Aniko bardzo ciepło.
U nas też dziś zimno- zaledwie 13 st. potem się trochę podniosła temperatura- do 17 st. Dzionek był taki sobie, wprawdzie bez gradu (współczuję), ale też nie zachęcał do spacerów. Ogród, Ewunia, i tak śliczny :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję Jadziu. Mam teraz mnóstwo sprzątania a czasu jakoś mało no i ten deszcz. Ciekawe jaki będzie weekend? Mocno Cię ściskam!
UsuńEwuniu pogoda w tym roku jest strasznie kapryśna, słyszałam nawet że w górach może sypać śniegiem, brrr:(
OdpowiedzUsuńgradobicia współczuję, ale ogród nadal prezentuje się pięknie:)
pozdrawiam cieplutko
Ja też słyszałam o tym śniegu i uwierzyć nie mogę! Wciąż mam nadzieję, że lato wróci. Przesyłam serdeczności.
UsuńHibiskus wygląda wspaniale, podobnie jak milin, który niezmiennie mnie zachwyca. Masz piękne okazy warzyw w kompostowniku, którego trochę zazdroszczę bo żeby go mieć musiałabym zmienić ogród na większy..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, mam nadzieję, że ominą Was już w tym sezonie przykre niespodzianki pogodowe. Basia
Tak, dynie i cukinie zdecydowanie potrzebują mnóstwo miejsca. Mój ogródek warzywny też nie jest zbyt duży i szkoda mi było miejsca. Teraz w końcu znaleźliśmy rozwiązanie.
UsuńDziękuję Basiu za odwiedziny i gorąco pozdrawiam.
Ja lubię pić herbatkę z hibiskusa,Twój jest piękny a z tą pogoda to coś nie tak. Wszystkie kwiaty nawet te w doniczkach nie są takie jak powinny bo to deszcz a to słońce raz przelane innym razem obsuszone. Przykro mi że twoje kwiaty ucierpiały prze tą pogodę. Ewunia ale i tak Twój ogród mnie zachwyca. Pozdrawiam i zapraszam na kawusię do mnie Zosia.
OdpowiedzUsuńJakoś ostatnio nie mogę zdążyć na herbatkę do Ciebie Zosiu - obiecuję poprawę! Herbatki z hibiskusa jeszcze nie próbowałam, to ciekawy pomysł. Na pogodę wpływu nie mamy, trzeba pokornie przyjąć to co jest. Przesyłam serdeczności.
UsuńSo beautiful and the squashes are so interesting!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńAura jest nieobliczalna. tak mi przykro, że tyle kwiatów zniszczyła nawałnica. Mamy pierwszą dekadę sierpnia a w powietrzu czuć już jesień. Twoje cukinie i dynie są naprawdę okazałe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Rzeczywiście czuć już jesień, wiele roślin zaczyna się przebarwiać. Trochę to za szybko, mam wrażenie że sezon dopiero się zaczął a tu przyjdzie go żegnać. Miłego weekendu Lusiu.
UsuńWielka szkoda, że tyle kwiatów zostało zniszczonych. Pozdrawiam cieplutko!:))
OdpowiedzUsuńxxBasia
Szkoda Basiu, cieszę się jednak że nie połamało drzew i krzewów. Za rok kwiaty znów rozkwitną. Cieplutko pozdrawiam.
UsuńGradobicia współczuję, niestety takim niemiłym niespodziankom nie da się zaradzić. Hibiskus przepiękny! Kupiłam w tym roku sadzonkę hibiskusa bylinowego, ciekawa jestem co z niego wyrośnie:-) Pozdrawiam z zimnej Wielkopolski. Dziś się zastanawiałam, czy nie przepalić w piecu;-)
OdpowiedzUsuńHibiskusa bylinowego jeszcze nie miałam, sama jestem ciekawa jak będzie z jego uprawą. U nas dziś było już cieplej i w końcu przestało padać ale w domu rzeczywiście chłodnawo. A może to ja jestem taki zmarzluch?
UsuńPrzesyłam uściski.
Ewuniu przykro, że gradobicie poniszczyło kwiaty. Hibiskusa to Ci zadzdroszczę. U nas klimat chłodniejszy i już jednego straciłam. Muszę przyznać, ze Twój wyglada rewelacyjnie i chyba pokuszę się o nowy egzemplarz. Dyniowate na kompoście rosną wspaniale. Uprawiałam kiedyś na nim dynie i wyrosła mi olbrzymia. Wazyła z 70 kg i mieliśmy problem z jej transportem. Lato niestety powoli nas opuszcza. W powietrzu czuc zapach jesieni. Pozdrawiam serdecznie i ściskam mocno.
OdpowiedzUsuń70 kg - to dopiero olbrzym! Ciekawe jak duże urosną moje.
UsuńHibiskusem sama jestem zaskoczona, z kilku gałęzi zrobił się piękny i okazały. Ale to rzeczywiście wrażliwy na zimno i wiatry krzew.
Pozdrawiam Cię Haneczko bardzo ciepło.
Pogoda w tym roku nie rozpieszcza:) Gradobicie to nieprzyjemna sprawa dla letnich roślin. Ale i tak masz pięknie:) Hibiskus prześliczny, u Was troszkę cieplej niż u mnie na wschodzie, więc może sobie rosnąć i pięknie kwitnąć! Swietna ta grządka z dyniowatymi warzywami. Dynie to fajna sprawa, ja je uprawiam od wielu lat. W tym roku posadziłam przy płocie nad stawem, ale i w grządki mi zarosły:) Robię z dyni pyszne leczo i zupkę. Uwielbiam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Tymi dyniami to trochę Ty mnie skusiłaś Aniu i postanowiłam spróbować, teraz mają mnóstwo miejsca i mogą się swobodnie rozrastać. Kwiatów szkoda ale już się pogodziłam z tą sytuacją. W wielu miejscach zniszczenia były znacznie większe. Może za rok lato będzie bardziej stabilne. Przesyłam buziaki.
UsuńPiękny sierpień w Twoim ogrodzie. Cudne kwiaty.
OdpowiedzUsuńUwielbiam cukinię...serdecznie pozdrawiam...
Cały czas uczymy się pokory wobec matki Natury.
OdpowiedzUsuńChylimy czoła i dalej pracujemy. Zawsze są jakieś przeciwności w uprawie ogrodu.
Kocham milin, bardzo, bardzo, ale zniechęcają mnie opinie, że na naszej Finlandii nie da rady, że będzie przemarzał. Widywałam go co prawda w kliku miejscach na Mazurach, m.in. na zamku w Reszlu, ale nie mam dla niego zacisznego miejsca.
Dyniowate u mnie rokrocznie dorodne. Twoja miejscówka dla nich wygląda rewelacyjnie.
Serdeczności ślę z Mazur
Dla milinów najtrudniejsze są pierwsze trzy lata. Moje dwa razy podmarzały. Teraz są już "dorosłe" i nawet jak gałązki przymarzną to problemu nie ma bo wiosną trzeba ostro ciąć. Martwi mnie raczej jego agresywność bo spod ziemi wyskakuje coraz więcej sadzonek. Każda roślina ma te lepsze i gorsze strony.
UsuńDziękuję Ci Jolu za odwiedziny i gorąco pozdrawiam.
Ewciu, strasznie mi przykro, że grad poczynił takie szkody w Twoim królestwie.
OdpowiedzUsuńWspaniałe masz dynie i cukinie.
Całuski:)
Na pogodowe kaprysy nie ma rady Małgosiu. Cieszę się tym co zostało.
UsuńMocno Cię ściskam.
Jakie to przykre, że tak gradobicie niszczy nasze piekne rosliny, ale na pewno sie odbiją, jak widać na zdjęciach hibiskusy, miliny jeżówki łądnie sie prezentują i ciesza oczy:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNajwięcej strat było wśród jednorocznych - na szczęście. Jest trochę mało kolorów ale pomału przybywa jesiennej czerwieni. Gorąco pozdrawiam!
UsuńMiliny strasznie lubię :)
OdpowiedzUsuńSą urokliwe i bardzo ozdobne.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Bardzo ładny ogródek.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńNie martw się Ewo Twój ogród i tak jest wspaniały, słoneczny- dyniowate niesamowite. Świetny pomysł z tym kompostownikiem, który jest właśnie tak duży, jak potrzeba. Po burzy zawsze jest lepiej, przyjemniej, choc wiem, że straty bolą. Głowa do góry! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie martwię się Weroniko tylko troszkę mi żal. W tak dużym ogrodzie zawsze znajdzie się coś co zachwyci i poprawi humor. A na pogodę nie ma rady. Cieplutko pozdrawiam.
Usuń:) Kompostowników nigdy za dużo, prawda? U mnie mamy trzy - dwa mają trzeci rok, a kolejny zrobiliśmy w zeszłym, po drugiej stronie działki, bo nasza jest wąska, ale długa i ciężko byłoby wozić z jednego końca do drugiego różne ścinki. Przyznam, że dopiero w tym roku skorzystałam z kompostu i to nie całkiem, tyle ile udało mi się wydostać. Jeszcze nie bardzo wiem jak się do tego zabierać, wydobywam od spodu, wyciągając jedną deskę, ale jest tak zbity, że ciężko to idzie, szczególnie będąc w 9tym miesiącu ciąży:) Dlatego muszę się z kimś skonsultować jak to sobie ułatwić...
OdpowiedzUsuńKompost to wspaniała sprawa ale praca przy nim niestety wymaga siły. Tym zajmuje się mój mąż. U na wyciągają się wszystkie deski z jednego boku kompostownika, są wsuwane w specjalne kątowniki. Pod kompostem rozkładamy ogromną folię i ustawiamy sito. Masa przerobionego materiału jest twarda i zbita. Mąż wybiera ją łopatą i rzuca na sito. Dopiero tak przesiana ziemia trafia pod rośliny. Reszta z sita wraca do kompostownika. Najlepiej gdy cały kompostownik jest "przerobiony" więc napełniamy najpierw jedną komorę a potem dopiero drugą.
UsuńTrafia tu tylko część materiału, resztę (jak pisałam) pakuję w worki na zielone odpady bo z całego ogrodu jest tego ogromna ilość :)