Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

wtorek, 30 lipca 2019

MrGreen - czwarte zasilanie roślin ozdobnych

Witam i zapraszam na kolejny artykuł dotyczący zasilania roślin ozdobnych preparatami MrGreen.
Terminowo czwarte zasilanie powinnam przeprowadzić 24 lipca ale z powodu urlopu termin nieco mi się przesunął. Myślę, że kilka dni spóźnienia nie robi jednak większej różnicy.
Ogród najwyraźniej tęsknił przez te dni mojej nieobecności :))) Wiele się tu zmieniło przez ostatni tydzień i od razu widać jak dużo mam do odrobienia.
Zaczęłam oczywiście od spraw terminowych, w tym od zasilenia wybranych do eksperymentu roślin wspomnianymi preparatami.
O poprzednim zasilaniu możecie przeczytać tutaj. W artykule znajdują się też zdjęcia porównujące wygląd zasilanych roślin od samego początku. Dziś nie będę zamieszczać ich ponownie, pokażę Wam tylko w jakiej kondycji są rośliny po upływie kolejnego miesiąca.
Zaczniemy od rabaty z różami.
Panuje tu mały bałagan, nie zdążyłam jeszcze pousuwać przekwitniętych kwiatów.
Jak widzicie, różyczki zajęły już prawie całą rabatkę i nieprzerwanie kwitną. Ilość kwiatów oczywiście jest zmienna - jedne przekwitają, inne rozkwitają. Pąków wciąż jest mnóstwo.
Zdrowe listki pięknie połyskują w porannych promieniach słoneczka, rośliny są zdrowe i nie zauważyłam na nich żadnych szkodników.
Miniaturowe krzewy wypuściły kilka bardzo długich pędów bocznych na końcach których również budują bogate kwiatostany.
Mam ochotę spróbować zrobić nowe sadzonki z odkładów ale nie jestem pewna czy to dobry pomysł. Może ktoś z Was próbował już ukorzeniać w ten sposób róże?
Wewnątrz różanego kręgu zasilam też młodziutką sadzonkę hortensji Anabelle. Teraz ledwie ją widać wśród różyczek ale ma się dobrze i zdrowo.
W tym roku kwiatów nie zawiązała ale mam nadzieję, że w przyszłym sezonie jej białe kwiaty będą tu wyglądać pięknie.
A teraz zajrzyjmy na rabatę obok, gdzie rośnie pewien kontrowersyjny rododendron.
Nie wiem czy pamiętacie ale wiosną bardzo zmarniał. Liście zaczęły się zwijać a pąki kwiatowe rozsypywały mi się w dłoniach. Poważnie się zastanawiałam nad jego usunięciem ale ponieważ włączyłam go do eksperymentu dostał kolejną szansę. W ciągu miesiąca zaszła niesamowita zmiana, nie wierzyłam własnym oczom. Ten ogrodniczy cud możecie obejrzeć tutaj.
Od tamtego momentu minął kolejny miesiąc a rododendron wygląda teraz tak:
Liści pięknie przybyło a w każdej rozetce pojawił się pąk kwiatowy czyli obietnica na kolejny sezon.
Krzew jest zdrowy, widoczne na liściach "plamy" to tylko efekt nocnego deszczu.
Nie mam oczywiście żadnej gwarancji, że w przyszłym roku sytuacja się nie powtórzy ale będę o niego dbać najlepiej jak potrafię. Nie mam żadnych wątpliwości, że ta zmiana to zasługa użytych preparatów MrGreen.
Ostatnie zasilane rośliny to dwie sadzonki piwonii chińskich. Chińskie piwonie szybko tracą część nadziemną, znacznie szybciej od naszych rodzimych odmian więc tu nie za bardzo mam się czym pochwalić.
Niektóre listki już pożółkły i wyglądają nieco jesiennie. Zasilam je jednak nadal bo teraz ważne rzeczy dzieją się w części podziemnej. Przyszły sezon pokaże czy sadzonki wystartują mocniejsze i czy kwiatów będzie więcej.
Nie mam już wątpliwości, że preparaty MrGreen to wspaniałe nawozy. Wszystkie zasilane rośliny są w świetnej kondycji. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się aż takich efektów, tym bardziej, że mamy trudny sezon - niezwykle wysokie temperatury i długotrwała susza.
Spokojnie mogę je więc polecić a dla wszystkich chętnych wciąż aktualny jest kupon rabatowy na 13% zniżkę - znajdziecie go w górnej, prawej części mojego bloga.
Żegnam się dziś z Wami bo znów mamy alert pogodowy. Zrobiło się czarno, pada deszcz i mocno grzmi. Mam nadzieję, że nie będzie gradobicia bo temperatura cały czas oscyluje wokół 30 stopni.
Na pożegnanie zdjęcia moich milinów, które opanowały już prawie całą altankę.
Serdecznie pozdrawiam!

wtorek, 16 lipca 2019

Lato pachnące lawendą

Witam serdecznie.
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez lawendy. Przed południem należy do motyli a wieczorem rozsiewa aromatyczny zapach, który niesie się aż do domu. Ten zapach często zatrzymujemy na długo w różnej formie. Moja lawenda mocno się rozrosła, nie przeszkadza jej susza i piaszczyste podłoże.
Mogę sobie więc podcinać do woli a na rabatce wciąż jest jej sporo.























Ostatni tydzień był bardzo przyjemny. Trochę popadało ale i słońca nie brakowało. Udało mi się solidnie popracować i w końcu rabaty zaczynają wyglądać tak jak lubię. Właściwie to moja praca w ogrodzie polega teraz wyłącznie na cięciu, przycinaniu i regulowaniu. Ręka boli od sekatora ale nie odpuszczam bo znów ma być gorąco. W tym sezonie cięcia jest więcej niż w poprzednich latach bo wiele roślin źle zniosło suszę i bardzo wysokie temperatury. Nie narzekam jednak bo to nic nie zmieni, cieszę się z tego co jest :)
Juki zakwitły obficie jak co roku choć na kwiatach widać podsuszone brzegi płatków.
Powoli rozkwitają floksy. Skromniejsze niż zazwyczaj ale pachną równie uroczo.
Jest też trochę lilii. Nie mam bogatej kolekcji bo nie czują się u nas zbyt komfortowo ale kilka kwitnie.
Gailardie są niezawodne, chyba się rozejrzę za innymi kolorami :)
Powojniki biedniutkie w tym roku, nie zapełniły kratownicy. Mają sporo kwiatów ale drobnych i krótko kwitnących.
Hortensje natomiast wyglądają wspaniale.
Ogrodowe słoneczniczki też sobie nie radzą z suszą. Zazwyczaj kępa była tu ogromna i obsypana gęsto kwiatami. W tym roku jest skromniutka.
Perukowiec powoli traci swoje kudłate peruczki i zaczyna zmieniać kolor liści.
Wysiałam wiosną mnóstwo kwiatów jednorocznych ale przeżyły tylko nieliczne. Większość nawet nie wykiełkowała w wysuszonej ziemi - honor uratowały aksamitki :)
Milinom upały nie zaszkodziły, lada moment zakwitną.
Actinidia zmienia kolor liści.
Podsuszone czosnkowe kule wyglądają bardzo futurystycznie.
Piękna róża przy altance to już przeszłość. Dziś właśnie ją przycięłam bo kwiaty przekwitły. Będzie mi jej bardzo brakowało :)
Na pocieszenie mam jeszcze różaną rabatkę i kilka różyczek wielkokwiatowych.
A przed domem królują kwitnące hosty.
Dziękuję za odwiedziny i wspólny spacer i serdecznie pozdrawiam :)))

wtorek, 9 lipca 2019

MrGreen - trzecie zasilanie warzyw

Witam Was serdecznie.
Dziś zajrzymy do warzywnika i do szklarni i sprawdzimy kondycję warzyw zasilanych nawozami mikrobiologicznymi MrGreen. To już trzecie zasilanie.
Zimny maj i upalny czerwiec sprawiły, że warzywa nie są takie, jakie o tej porze powinny być.
Tym bardziej, że ziemia u nas piaszczysta i długotrwała susza bynajmniej nie sprzyja roślinkom. Warzywnik podlewamy regularnie ale to nie wystarczy. Nadziemne części roślin narażone są na palące działanie promieni słonecznych i przegrywają nierówną walkę. Od kilku dni mamy ochłodzenie i nawet trochę popadało ale nie sądzę żeby to znacząco wpłynęło na kondycję zmęczonych roślin. Mimo wszystko konsekwentnie testuję działanie otrzymanych od producenta nawozów bo jestem już pewna, że preparaty działają znakomicie.
Zaczniemy od grządki z pietruszką, marchewką i buraczkami.
Nie będę tak jak poprzednio porównywać kolejnych etapów bo w tej chwili to nie ma już sensu. Korzystam ze swoich warzyw na bieżąco, w końcu po to są :)
Pietruszka trzyma się nieźle.
To odmiana naciowa więc używam jej prawie do każdego posiłku. Mimo tego rozrasta się ładnie a przyżółconych listków jest niewiele. Niezmiennie zielona masa po zasilanej (lewej) stronie jest większa.
Kondycję buraczków trudno teraz pokazać bo większość botwinki wylądowała na talerzach a na podglądanie tego co się dzieje pod ziemią jeszcze za wcześnie.
Mogę tylko stwierdzić, że przy przerywaniu lewa strona wypadła o wiele korzystniej i kilka małych buraczków nadawało się już do zupy.
Marchew wygląda najsłabiej - niestety.
W czasie upałów pokładała mi się kilkukrotnie i myślałam, że już po niej. Podniosła się jednak i wciąż żyje. W ziemi niestety wiele nie ma więc nie wiem czy będzie z niej jakiś pożytek.
Większa zielona masa cały czas jest po stronie zasilanej.
Spójrzmy teraz na ogórki.
Zasilałam pierwszy rządek przy ścieżce. Tu wyraźnie widać różnicę w szybkości wzrostu. Pędy pięknie się już płożą i owocują podczas gdy pozostałe sadzonki wciąż jeszcze wzrastają pionowo.
Zasilane sadzonki fasolki szparagowej wyglądają tak:
Są zdrowe choć niższe niż w innych latach - to pewnie za sprawą pogody. W górnych warstwach wciąż kwitną a w dolnych jest już co podjadać.
I jeszcze fasolnik chiński, który w końcu ruszył się bardziej intensywnie :)
Jak się dobrze przyjrzycie tyczkom to wyraźnie widać, że po lewej zasilanej stronie pędy wywędrowały co najmniej dwa razy wyżej niż pozostałe.
Pozostała nam jeszcze szklarnia gdzie preparatami MrGreen zasilam część pomidorów. Gęsto zrobiło się już w szklarni i trudno mi było zrobić odpowiednie zdjęcia ale spróbuję jakoś efekty pokazać.
Zasilam połowę lewej strony, tą w głębi. Na całej stronie rosną pomidory odmiany Remiz.
Wszystkie sadzonki dotknęły już dachu i są ogłowione. Mają od 5 do 6 poziomów owocowania.
Zasilane sadzonki rosły znacznie szybciej, ogławiałam je dwa tygodnie wcześniej niż pozostałe. Ich grona są też liczniejsze, średnio 10-12 owoców w gronie.
Grona są silne a owoce zdrowe. Zdrowo wyglądają też liście.
Pomidory powoli dojrzewają, od tygodnia jemy już swoje :)
I to wszystko. Nie mam żadnych wątpliwości, że preparaty MrGreen wspaniale wzmacniają i dokarmiają warzywa. Może nie wszystkie warzywa reagują na ich działanie jednakowo ale różnice widać wszędzie. Najlepszy efekt uzyskałam na pomidorach, ogórkach i fasolniku. Pozostałe warzywa gorzej sobie poradziły w trudnych warunkach ale i tu różnice są zauważalne.
Myślę, że od przyszłego sezonu zrezygnuję z uprawy marchewki i buraczków. Ilość pracy i zużytej do podlewania wody jest niewspółmierna do efektów a nic nie wskazuje na to, że klimat będzie łaskawszy.
Wszystkim zainteresowanym przypominam o kuponie rabatowym na zakup preparatów MrGreen, znajdziecie go w prawej, górnej części bloga a także na moim koncie na FB.
Gorąco pozdrawiam!