Witam wszystkich serdecznie i ciepło.
Jak ten czas leci:) Miałam małą, wakacyjną przerwę a teraz nadrabiam ogrodowe zaległości. W niecałe dwa tygodnie ogród zamienił się w istny busz, nie wiem w co ręce włożyć. Wiele gorących dni i mnóstwo wody to idealne warunki do bujnego wzrostu roślin. Kilka kwitnień przegapiłam, pozostało tylko sprzątanie. Nie narzekam bo lubię pracę w ogrodzie, męczą mnie tylko upały. Szukam wtedy miejsc zacienionych - na szczęście i takie mam w ogrodzie. Macie ochotę na mały spacerek? Zapraszam! Zaczniemy od widoku z tarasu. Spójrzmy w lewo:
W prawo:Na wprost:
To moje ulubione widoki:) Każdego ranka siadam na tarasie z dużą szklanką zielonego smothie i ładuję akumulatory na cały dzień. Robię też plany, które potem i tak się zmieniają:)
Zanudzam Was swoimi różami już kolejny raz ale czyż taki widok może się znudzić?
Rabata po lewej stronie zrobiła się bardzo gęsta, różyczki kwitną tak już co najmniej od miesiąca.
Widok od strony ogrodu.
Czasem żałuję, że to tylko czerwień ale na tle zieleni wygląda wspaniale.
W środeczku rośnie co prawda jedna żółta ale chwilowo jej kwiaty przekwitły. Tak to wyglądało tydzień temu.
Teraz są już nowe pąki więc i nowe kwiaty wkrótce będą:)
Widok od strony ogrodu.
Czasem żałuję, że to tylko czerwień ale na tle zieleni wygląda wspaniale.
W środeczku rośnie co prawda jedna żółta ale chwilowo jej kwiaty przekwitły. Tak to wyglądało tydzień temu.
Teraz są już nowe pąki więc i nowe kwiaty wkrótce będą:)
Na rabacie po lewej stronie krzewy są młodsze o dwa lata i dopiero się rozrastają. Sadzonki zrobiłam sama.
Rosną szybko i wypuszczają bardzo długie pędy boczne. Niektóre "wrosły" w paprocie rosnące obok w gazonach co wygląda uroczo.
W głębi altanka - zarośnięta tak gęsto, że wewnątrz można znaleźć przyjemny chłodek nawet w największe upały.
Jeszcze tydzień temu kwitła tu róża pnąca.
Pięknie zakwitła i przeżyła nawet dwie ostre nawałnice. Ciężkie od mokrych kwiatów grona poprzewieszały się na pergoli ale wyłamało tylko dwa pędy.
Dziś to już tylko wspomnienie ale za to kwitną miliny:)))
Kwitnie też lawenda, kwitnie i oczywiście pachnie!
Dokupiliśmy wiosną kilka dodatkowych sadzonek lawendy bylinowej. Przy okazji wypatrzyłam lawendę francuską i nie mogłam się oprzeć jej urokowi. Jest znacznie mniej odporna więc rośnie w donicy na tarasie a na zimę pójdzie do szklarni.
A poniżej mój piękny berberys na którym rozgościł się powój. Jakoś nie mogę się zmusić, żeby wczołgać się pod ten kłujący krzew i usunąć nieproszonego gościa:)
Kwitną juki - ogromne, dostojne i bardzo piękne.
Kwitnie też "Błękitny anioł" na pergoli.
Jest też kilka lilii - tak na pocieszenie bo nie bardzo lubią naszą ziemię.
I bordowy liliowiec, taka miła odmiana od żółtych których mam najwięcej.
Muszę też wspomnieć o floksach bo ich zapach zawsze kojarzy się z latem. Najefektowniej wyglądają te czerwone.
Zakwitły też białe a na fioletowe trzeba jeszcze poczekać.
No i obowiązkowo hortensje:) Różowa anabelka w tym roku bardzo "oberwała" w czasie ostatniej burzy. Próbowałam ją jakoś uratować zbierając ogromne kwiatostany z ziemi ale część niestety połamało.
Biała anabelka nad wgłębnikiem ma się o wiele lepiej bo otaczają ją gęsto wyższe rośliny.
Ma gigantyczne kwiatostany:)
Limonka kwitnie nieco później ale pięknie się rozrosła i zawiązała mnóstwo kwiatostanów.
Dojrzewają owoce pigwowców, w tym roku jest ich wyjątkowo dużo.
Zebrina jest już potężną kępą.
Niedawno pisałam o dwóch największych w naszym ogrodzie bukszpanach, które zdecydowałam się wyciąć - zniszczyła je ćma bukszpanowa. Rosły na rabacie z cyprysikiem groszkowym. Wycięłam je prawie przy ziemi żeby usunąć wszystkie uszkodzone gałązki. Żywotność tych roślin jest zadziwiająca - odrastają szybko i są zdrowiutkie.
W tym sezonie nie wykryłam śladów ćmy na bukszpanach. To oczywiście nie znaczy, że problem nie wróci ale pierwszą bitwę wygraliśmy z niewielkimi stratami.
Rosną szybko i wypuszczają bardzo długie pędy boczne. Niektóre "wrosły" w paprocie rosnące obok w gazonach co wygląda uroczo.
W głębi altanka - zarośnięta tak gęsto, że wewnątrz można znaleźć przyjemny chłodek nawet w największe upały.
Jeszcze tydzień temu kwitła tu róża pnąca.
Pięknie zakwitła i przeżyła nawet dwie ostre nawałnice. Ciężkie od mokrych kwiatów grona poprzewieszały się na pergoli ale wyłamało tylko dwa pędy.
Dziś to już tylko wspomnienie ale za to kwitną miliny:)))
Kwitnie też lawenda, kwitnie i oczywiście pachnie!
Dokupiliśmy wiosną kilka dodatkowych sadzonek lawendy bylinowej. Przy okazji wypatrzyłam lawendę francuską i nie mogłam się oprzeć jej urokowi. Jest znacznie mniej odporna więc rośnie w donicy na tarasie a na zimę pójdzie do szklarni.
A poniżej mój piękny berberys na którym rozgościł się powój. Jakoś nie mogę się zmusić, żeby wczołgać się pod ten kłujący krzew i usunąć nieproszonego gościa:)
Kwitną juki - ogromne, dostojne i bardzo piękne.
Kwitnie też "Błękitny anioł" na pergoli.
Jest też kilka lilii - tak na pocieszenie bo nie bardzo lubią naszą ziemię.
I bordowy liliowiec, taka miła odmiana od żółtych których mam najwięcej.
Muszę też wspomnieć o floksach bo ich zapach zawsze kojarzy się z latem. Najefektowniej wyglądają te czerwone.
Zakwitły też białe a na fioletowe trzeba jeszcze poczekać.
No i obowiązkowo hortensje:) Różowa anabelka w tym roku bardzo "oberwała" w czasie ostatniej burzy. Próbowałam ją jakoś uratować zbierając ogromne kwiatostany z ziemi ale część niestety połamało.
Biała anabelka nad wgłębnikiem ma się o wiele lepiej bo otaczają ją gęsto wyższe rośliny.
Ma gigantyczne kwiatostany:)
Limonka kwitnie nieco później ale pięknie się rozrosła i zawiązała mnóstwo kwiatostanów.
Dojrzewają owoce pigwowców, w tym roku jest ich wyjątkowo dużo.
Zebrina jest już potężną kępą.
Niedawno pisałam o dwóch największych w naszym ogrodzie bukszpanach, które zdecydowałam się wyciąć - zniszczyła je ćma bukszpanowa. Rosły na rabacie z cyprysikiem groszkowym. Wycięłam je prawie przy ziemi żeby usunąć wszystkie uszkodzone gałązki. Żywotność tych roślin jest zadziwiająca - odrastają szybko i są zdrowiutkie.
W tym sezonie nie wykryłam śladów ćmy na bukszpanach. To oczywiście nie znaczy, że problem nie wróci ale pierwszą bitwę wygraliśmy z niewielkimi stratami.
Poniżej szybko rozrastająca się sosna himalajska.
O jej formowaniu pisałam wielokrotnie. Dzielnie to zniosła i wspaniale się zagęściła. Przymierzam się do kolejnego cięcia:)
O jej formowaniu pisałam wielokrotnie. Dzielnie to zniosła i wspaniale się zagęściła. Przymierzam się do kolejnego cięcia:)
Rozplenice japońskie są pięknymi, ogromnymi kępami.
I wracamy w stronę domu:) Trzmielinowe obwódki świeżo po drugim już w tym sezonie cięciu.
Zgodnie z obietnicą jeszcze rzut okiem do szklarni. Jak już wspominałam testujemy w tym roku pomidory szklarniowe Saint Pierre. Jestem zadowolona z tej odmiany. Krzewy sięgnęły już dachu szklarni. Piętra z owocami są dość gęsto, grona mają bardzo bogate.
Owoce są średniej wielkości i ładny, nie wylewający się miąższ. Są smaczne. To oczywiście kwestia indywidualnych preferencji ale nam bardzo smakują. Uwielbiam pomidory więc jestem w swoim żywiole:))) Posadziłam też dla odmiany kilka żółtych pomidorków. Nie znam niestety nazwy tej odmiany, kupiliśmy sadzonki na targu jako żółte szklarniowe. Odmiana jest bardzo plenna, owoce drobniejsze, słodsze i delikatniejsze od czerwonych. Ciekawostka - skórkę z dojrzałego pomidorka można zdjąć jak po sparzeniu wrzątkiem.
Oprócz tych odmian obowiązkowo muszą być też pomidorki koktajlowe. Co roku wsadzam kilka sadzonek w szklarni, tuż przy ścieżce a reszta jest w donicach za szklarnią. Prowadzenie koktajlówek w szklarni na sznurkach jest nieco skomplikowana ale warto. W tym roku mamy dwie odmiany. Pierwsza to moja ulubiona "Malinowy kapturek".
Pomidorki mają nieco owalny kształt, malinowy kolor i smakują nieziemsko.
I wracamy w stronę domu:) Trzmielinowe obwódki świeżo po drugim już w tym sezonie cięciu.
Zgodnie z obietnicą jeszcze rzut okiem do szklarni. Jak już wspominałam testujemy w tym roku pomidory szklarniowe Saint Pierre. Jestem zadowolona z tej odmiany. Krzewy sięgnęły już dachu szklarni. Piętra z owocami są dość gęsto, grona mają bardzo bogate.
Owoce są średniej wielkości i ładny, nie wylewający się miąższ. Są smaczne. To oczywiście kwestia indywidualnych preferencji ale nam bardzo smakują. Uwielbiam pomidory więc jestem w swoim żywiole:))) Posadziłam też dla odmiany kilka żółtych pomidorków. Nie znam niestety nazwy tej odmiany, kupiliśmy sadzonki na targu jako żółte szklarniowe. Odmiana jest bardzo plenna, owoce drobniejsze, słodsze i delikatniejsze od czerwonych. Ciekawostka - skórkę z dojrzałego pomidorka można zdjąć jak po sparzeniu wrzątkiem.
Oprócz tych odmian obowiązkowo muszą być też pomidorki koktajlowe. Co roku wsadzam kilka sadzonek w szklarni, tuż przy ścieżce a reszta jest w donicach za szklarnią. Prowadzenie koktajlówek w szklarni na sznurkach jest nieco skomplikowana ale warto. W tym roku mamy dwie odmiany. Pierwsza to moja ulubiona "Malinowy kapturek".
Pomidorki mają nieco owalny kształt, malinowy kolor i smakują nieziemsko.
Druga odmiana to "Koralik". Niezwykle plenna odmiana o drobniutkich, kulistych owockach - też pyszna.
O zdjęciach pomyślałam tuż po zebraniu dojrzałych owoców:)))
To wszystko na dziś. Dziękuję za odwiedziny i wspólnie spędzony czas.
O zdjęciach pomyślałam tuż po zebraniu dojrzałych owoców:)))
To wszystko na dziś. Dziękuję za odwiedziny i wspólnie spędzony czas.
Życzę wszystkim pięknej, słonecznej niedzieli:)
Ewuś Twój ogród jest tak piękny, że mogłabym nieustannie tam spacerować. Zawsze jest co podziwiać. Jest taki formalny, uporządkowany. Cudnie. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję Janeczko i równie serdecznie pozdrawiam:)
UsuńDziękuję Ewuniu za wspaniały poranny spacer po Twoim przepięknym ogrodzie.
OdpowiedzUsuńSerdeczne uściski
A ja dziękuję Elżuniu za odwiedziny:) Przesyłam uściski.
UsuńPopijam kawusię i oglądam Twój ogród. To prawdziwa uczta dla oczu. Naładowałam się pozytywnie na resztę dnia. Cudnie tam masz.
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie Elu:) Dziękuję za miły komentarz i gorąco pozdrawiam.
UsuńEwuniu, nigdy dość widoku kwitnących róż. Uwielbiam te kwiaty. Twoje są prześliczne. Każdorazowy spacer po Twoim ogrodzie jest wielką przyjemnością. Podziwiam różową anabelkę, dwa razy kupowałam w Ogrodomanii ale okazała się białą. Też śliczne.
OdpowiedzUsuńNigdy nie sadziłam pomidorów szklarniowych Saint Pierre. Widzę, że owocują bardzo obficie. Posadziłam różne odmiany czerwonych i jeden krzaczek żółtych malinowych. Też są bardzo słodkie. U mnie jest nadurodzaj pomidorów. Jestem bardzo zajęta przetworami bo przecież nic nie może się zmarnować z ogrodu. To jest pracochłonne. Może w sklepie jest tańsze ale wiem co włożyłam do słoiczka.
Miłej niedzieli i pięknego nowego tygodnia.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
I ja biegam między kuchnią i ogrodem:) W tym roku wszystko obrodziło więc pakuję w słoiki bo żal żeby się zmarnowało. Zimą będziemy sobie dogadzać.
UsuńWielokrotnie próbowałam zrobić sadzonki z różowej anabelki ale nic z tego nie wyszło.
Dziękuję Lusiu za przemiły komentarz i pozdrawiam bardzo ciepło!
Piękny, różnorodny, zadbany! A różową anabelkę chciałabym zdobyć.
OdpowiedzUsuńWiele osób mnie pyta o tą hortensję ale wygląda na to, że miałam szczęście. Jak pisałam wcześniej, nie udało mi się nawet zrobić z niej sadzonek - bardzo uparty egzemplarz.
UsuńDziękuję Basiu i mocno ściskam:)
A mí me encanta ver tu jardín y no me canso. Tus tomates se ven muy bien y recoges bastantes. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Tereniu:) Dziękuję za odwiedziny i miły komentarz.
UsuńPrzesyłam serdeczności.
Cudowny spacer Ewuniu.:) Kocham floksy, ale czerwone widzę pierwszy raz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMam je od niedawna, są prześliczne i rzeczywiście trochę nietypowe jak na floksy:) Uściski Madziu.
UsuńNigdy nie widziałam kwitnących malin; Twoje prezentują się wspaniale.
OdpowiedzUsuńPiękny jest Twój ogród.
Serdecznie pozdrawiam :)
To nie maliny Haniu, to miliny - pnącze porastające altankę.
UsuńDziękuję za miłe odwiedziny i cieplutko Cię pozdrawiam:)
Kwiaty przepiękne. Widać, że stworzenie tego ogrodu kosztowało mnóstwo pracy.
OdpowiedzUsuńTo prawda, tworzyliśmy go wiele lat i nadal to robimy:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Przepiękny jest Twój ogród, Ewo! Róże po prostu uwodzą swoim czarem. Śliczna nazwa dla tej odmiany klematisa - "Błękitny anioł"
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że nasza odmiana lawendy tak różni się od francuskiej.
Oprócz kwiatów zachwyciły mnie też trawy ozdobne- wspaniale je wyeksponowałaś, są niesamowite.
Okazały zbiór pomidorów, wiele pysznych odmian. Mniam!
Pozdrawiam serdecznie
Pierwszy raz kupiłam lawendę francuską i prawdę mówiąc poczytałam o niej dopiero po zakupie. Okazało się, że jest mało odporna na mróz i dlatego trafiła do donicy. Jest urocza choć rzeczywiście inna:)
UsuńUściski Izabelko.
Przecudnie i jak kwieciście :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i również serdecznie pozdrawiam:)
UsuńPrzepiękny ten ogród :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Miło mi, bardzo dziękuję. Przesyłam serdeczności:)
UsuńWieki u Ciebie nie byłam, rzadko zaglądam na blogi, chociaż własny prowadzę bardzo systematycznie ;-) Cieszę się, że zajrzałam, bo widoki piękne, a ogród zadbany do niemożliwości. Różane bogactwo, kwitnące na niebiesko clematisy - a brakuje mi niebieskiego u mnie - anabelki chyba, no bogactwo wszystkiego.
OdpowiedzUsuńRok jest trudny dla wielu ogrodów, nadmiar wody i ciepło powodują szalony wzrost wszystkiego, trudno nadążyć, ale Ty jak widzę dajesz radę.
Pozdrawiam i zapraszam na spacer po moim wiejskim szczęściu ;-)
Jakoś daję rady ale trudno to wszystko ogarnąć:) Rośliny są już bardzo duże więc i cięcie bywa problematyczne. Rzeczywiście w tym sezonie wzrost jest nieprzeciętny i nie wypuszczam z rąk sekatora. Mimo wszystko jest pięknie i z żalem myślę o końcu lata.
UsuńDziękuję Ci Krysiu za odwiedziny i przesyłam cieplutkie pozdrowienia:)
Zachwycam się Twoim ogrodem jest piękny. Mnustwo kwiatów, ile to pracy kosztuje. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńMiło mi Małgosiu:) Dziękuję za serdeczny komentarz i gorąco pozdrawiam.
UsuńEwus dziękuję za Space. Jak zawsze cudownie jest pospacerować po twoim pięknym ogrodzie i zajrzeć tu to tam i nawet do szklarni... Moja anabelka niestety po przesadzeniu gdzieś tam poduschla, mam nadzieję że jakoś odbije i stwierdziłam że wraca na swoje miejsce, że jednak było jej dobrze tam gdzie była... Czasami nie warto walczyć z naturą, zaufać ot... A nam się zmian zachciało i mam teraz karę... Pewno teraz masz wysyp pomidorków... U nas czekamy na te białe... Ciekawa jestem. Ppzdrowionka i do uslyszonka.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze białych pomidorków, to ciekawostka:) Trzymam kciuki za Twoją anabelkę, może się pozbiera. Moja różowa anabelka w tym roku jakaś marna a w dodatku wichura ją połamała. Taki to los ogrodnika:)))
UsuńUściski!
Ogrom pracy widać ale i jakie efekty :) Nic tak nie cieszy jak własny, zadbany ogród :) Wszystkie kwiaty piękne, oby cieszyły oko jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdecznie pozdrawiam.
UsuńTa zarosnieta altanka wyglada czarownie. Tajemniczy ogrod :) W takim ogrodzie to mozna ladowac akumulatory. Jest pieknie. Tyle alejek i tak ladnie wypielegnowane. Efekt zachwycajacy.
OdpowiedzUsuńMiło mi Kasiu, że podoba Ci się mój ogród:) Dziękuję za odwiedziny i cieplutko pozdrawiam.
UsuńInspirujący wpis, chciałabym mieć tak duży ogród - jednak musi mi wystarczyć działeczka :>
OdpowiedzUsuńDziałeczka to też ogródek tylko trochę mniejszy:) Serdecznie pozdrawiam.
Usuń