Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

wtorek, 24 września 2019

Jesiennie...

Witam serdecznie!
Zaczęła się wczoraj :) Trudno uwierzyć, że to już czas. Ostatnie dni były piękne, ciepłe i słoneczne - miałam wrażenie, że to pełnia lata. Wcześniej spadło sporo deszczu i ogród bardzo się zmienił. Zieleń nabrała zdrowego wyglądu, odrosły trawniki, po raz kolejny odrosły też ścięte paprocie, liliowce i kilka innych bylin. Trudno uwierzyć...
Kalendarza jednak nie da się oszukać :) Dni są coraz krótsze, noce zimne a w powietrzu unosi się babie lato. No i kolorów w ogrodzie przybywa! Pani jesień maluje złotem i czerwienią coraz piękniejsze obrazy. Jeśli macie ochotę na mały jesienny spacerek to serdecznie zapraszam.
Dziś chcę zacząć od niekwestionowanej w moim ogrodzie, jesiennej królowej - trzmieliny oskrzydlonej.
Znacznie urosła od zeszłego sezonu, to ogromny krzew którego jeszcze nigdy nie cięłam - ma naturalny, piękny pokrój. W tym roku, pomimo suszy nie widać na nim żadnych niepokojących zmian. Jego jesienne liście wybarwiają się bardzo mocno, czerwień jest wprost niewiarygodna. Do tego na gałązkach wiszą maleńkie, kuliste owoce. Są jeszcze zielone ale z czasem będą pomarańczowe.
W głębi rabaty, za trzmieliną dokwita żółty pięciornik.
Obok pięciornika moja duma czyli młoda magnolia, którą udało mi się wyhodować z małej gałązki. Wciąż nie mam pewności czy będzie kwitnąć ale wygląda już okazale.
Na tej rabacie dominują hosty rosnące wzdłuż ścieżki.
Trzymają się jeszcze dzielnie choć zieleń wielkich liści ustępuje powoli miejsca kolorom bardziej jesiennym.
Tylną część rabaty okala wysoki żywopłot z berberysów.
To kolejne źródło czerwieni w naszym "przedogródku". Czerwono - bordowych gałązek przybywa z każdym dniem a czerwone korale połyskują w słoneczku.
Tak wygląda część po północnej stronie domu. Teraz zajrzymy do ogrodu "właściwego" :)
Spacerowałam wczoraj, późnym popołudniem. Słońce jeszcze pięknie świeciło. Wiem, że to nie najlepsza pora na robienie zdjęć ale pora bardzo przyjemna. Nisko wiszące słońce i długie cienie roślin sprawiają, że wiele zakątków wygląda inaczej, jakby tajemniczo :)
Rabata różana przed tarasem wciąż jeszcze jest pełna kwiatów a w gazonach zieleniutkie paprocie.
Dalej, na "ślimaku" dominuje berberys.
Jeszcze niedawno bielusieńkie wiechy wilczomleczów przygasły. Obsypały się mnóstwem kulistych owoców, które wkrótce zaczną pękać a nasionka rozsypią się wokół by za rok znów zakwitnąć.
Po raz ostatni w tym sezonie przycięłam trzmielinkowe obwódki.
Ścięłam też piwonie, tradycyjnie ścięte pędy zostawiam na kępach jako zabezpieczenie za zimę.
Dochodzimy do rabaty z miskantami.
Kępa po słonecznej stronie już nieco wyblakła ale ta bliżej domu wciąż jeszcze zachwyca karminowymi parasolkami.
Obok wielka Zebrina,
a za nią Limonka.
Kwiaty Limonki różowieją a wokół niej kwitną żurawki.
 W różnych miejscach ogrodu kwitną urocze o tej porze roku rozchodniki okazałe,
i oczywiście zimowity :)
Hibiskus czaruje ostatnimi kwiatami.
Czerwienieją sumaki.
Przyjemnie też jest pozaglądać w różne zielone zakątki :)
Piękna ta nasza jesień, prawda? Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele pięknych dni i zdążymy się nią nacieszyć :)
Dziękuję ślicznie za wspólny spacer i serdecznie pozdrawiam.

sobota, 7 września 2019

Koniec lata?

Witam Was cieplutko.
Ostatnie dni były wspaniałe - cieplutko i słonecznie choć bez upałów. Dzisiejszy dzień też był niespodzianką. Zgodnie z prognozą miało padać od rana ale deszcz dotarł do nas dopiero teraz.
Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia. Z jednej strony cieszę się, że już minęły te gorące dni. Mało mam radości z życia w ukropie - człowiek ledwie oddycha a o pracy w ogrodzie można zapomnieć. No i ta okropna susza. Z drugiej jednak strony lata żal. Żal ciepłych wieczorów, które powoli odchodzą w zapomnienie. Żal oczekiwania na nowe niespodzianki w ogrodzie, nowe kwiaty i nowe zapachy. Pozostaje nadzieja, że jesień podaruje nam jeszcze piękne, słoneczne dni.
Teraz potrzeba deszczu więc niech pada jak najdłużej.
Ostatnio mieliśmy tu trochę deszczu, takiego z doskoku ale rośliny szybko zareagowały na wilgoć. Zieleń nabrała zdrowszego wyglądu i nawet trawniki zrobiły się zielone.
Z ziemi wyskakują pierwsze zimowity, to znak, że lato się kończy.
Zwykle jest ich tu bardzo dużo ale w tym roku wszystko jest uboższe. A może jeszcze się pojawią kolejne kwiaty?
Obudziły się też niskie, żółte liliowce. Zazwyczaj kwitną nieprzerwanie do samej jesieni, w tym roku przestały kwitnąć jakieś trzy tygodnie temu - myślałam, że to już koniec a jednak nie!
Floksami też się nie nacieszyłam zbyt długo. Jednak po ścięciu zawiązały kolejne kwiatostany.
Limonka ma wiele kwiatów ale są dość drobne, trudno nawet zauważyć szpiczasty czubek charakterystyczny dla tej odmiany. Mimo tego wygląda ślicznie :)
Niedawno narzekałam na Anabelki, że mają takie skromne kwiatostany. Najwyraźniej usłyszały i postanowiły pokazać na co je stać :) Kwiaty są dziś ogromne, jak dawniej. Na zdjęciach trudno pokazać odpowiednie proporcje ale jestem zadziwiona ich wielkością. Nie są już co prawda bielusieńkie, upodobniły się barwą do limonek.
Kwitną wciąż róże! Nie wierzę w to co widzę bo róże w naszym ogrodzie to rarytas dawkowany bardzo ostrożnie. Tymczasem kwitną nieustannie drwiąc sobie z całej suszy. Podejrzewam, że to zasługa nawozów MrGreen, którymi zasilałam je przez całe lato.
Na maleńkich krzaczkach dojrzewają maleńkie papryczki. Posadziłam je jako ozdobę ale widzę, że i zbiór będzie pokaźny :)
Wilczomlecze lada moment rozrzucą nasionka zgromadzone w małych kuleczkach.
Ostro przycięte po kwitnieniu tawuły znów nabrały ślicznego koloru "odrobinkę" zakwitły.
Jest trochę gailardii,
i rozchodniki okazałe.
Berberysy coraz bardziej czerwone.
Zebrina zamieniła się w ogromną kępę.
No i miskanty już takie jesienne - rozkładają swoje parasolki i czerwienieją :)
Miłej niedzieli kochani!