Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

piątek, 17 września 2021

A mnie jest szkoda lata...


Serdecznie witam!
Nic nie zmieni faktu, że za kilka dni powitamy jesień. Pogoda wciąż nas jeszcze rozpieszcza ale to już chyba ostatnie tak ciepłe dni. Trudno uwierzyć ale wczoraj było u nas ponad 20 stopni w cieniu. Dziś dla odmiany leje od rana. Lubię koniec lata - upały już tak nie dokuczają a ogród jest taki ... stabilny:) Drzewa i wysokie krzewy rzucają długie cienie co sprawia, że wydają się jeszcze masywniejsze. Gra słonecznego światła dodaje dodatkowego wymiaru tworząc magiczne obrazy. Rabaty niby te same ale nie takie same:) A poranki - kropelki rosy długo połyskują na listkach jak małe diamenciki. Całe to piękno jest jak rekompensata tego, co wkrótce nas czeka. Cieszmy się więc każdą ulotną chwilą.
Witam Was dziś bukietem astrów:)

Tradycyjnie już proponuję spacer:) Oczywiście jeśli macie ochotę po raz kolejny powędrować tymi samymi ścieżkami w naszym ogrodzie. Stali bywalcy znają je już pewnie na pamięć ale cóż innego mogę pokazać? Nasz ogród nie jest jeszcze jesienny choć kolorowych akcentów kilka się znajdzie. Przeważają tu rośliny zimozielone więc przez cały rok zieleń dominuje ale dzięki temu nigdy nie jest smętnie. 
Dzisiejszy spacer zaczniemy od mocno jesiennego akcentu czyli od mojej pięknej trzmieliny oskrzydlonej rosnącej przed domem. Piszę to chyba każdej jesieni ale trudno od niej oczy oderwać:)
W tym roku nie czekała na pierwsze jesienne dni, pewnie postanowiła "błyszczeć" nieco dłużej.
Hosty wyglądają jeszcze ładnie i powoli wybarwiają się złotem. To wspaniałe i bardzo efektowne rośliny.
Z drugiej strony trzmieliny dereń biały. Niezwykle żywotna to roślina. Każdej wiosny przycinam go tuż nad ziemią bo za wysoka korona rzuca nam zbyt dużo cienia na szklarnię. Popełniłam błąd sadząc go tak blisko szklarni ale to była niewielka sadzonka i jakoś wyobraźnia mnie zawiodła. Roślina macierzysta rośnie na paprociowisku i jest potężna. Dereń na zdjęciu poniżej to przyrost jednego sezonu. Jesienią go nie tnę bo czerwone gałązki pięknie wyglądają zimą a liście i tak spadną.
Z drugiej strony podwórka nasz niewielki, iglasty lasek. Rośnie tu kilka okazałych "choinek" jak świerk srebrny czy sosna koreańska. W tym sezonie wszystkim podniosłam korony wycinając najniższe piętro gałęzi.
Są też dwa maluchy:) Jeden to sosna zwyczajna przywieziona od serdecznej przyjaciółki a więc sentymentalna. Nie miałam miejsca na kolejne wielkie drzewo więc prowadzę ją na wysokim pniu. Świetnie znosi cięcie więc nie ma problemu. Drugi maluszek to cyprysik japoński formowany na bonsai - mój ulubieniec:)
Tyle o podwórku, idziemy do ogrodu.
Różane rabaty wciąż cieszą, różyczki nie przestają kwitnąć. Przy płotkach wysiałam dodatkowo aksamitki i astry więc jest kolorowo. Tylko paprocie już brązowieją ale i to ma swój urok.




Ciekawie wyglądają też brązowe kwiaty hortensji pnącej przy altance.
A miliny niestety już przekwitły. Na gałązkach wiszą teraz strąki z nasionami. Ścinam je w miarę możliwości bo jak dojrzeją i się rozsypią to będzie mnóstwo siewek:)
Koniec lata to czas szumu traw, pięknie szeleszczą przy każdym podmuchu wiatru.
Rozplenica jeszcze bez kudłatych kłosów ale i tak wygląda niesamowicie.
Wędrujemy ścieżką od altanki w głąb ogrodu. Po prawej stronie BYŁ szpaler bukszpanów - pamiętacie? Pisałam o tym ostatnio. Z ciężkim sercem ścinałam te 15 letnie okazy, ćma wygrała. 
Nie poddałam się jednak tak zupełnie - bukszpany ścięłam ale nie wykopałam. Ziemia została oczyszczona i spryskana preparatem a ściółka wymieniona. Musieliśmy też podnieść krawężnik bo wybieranie kory ze żwirku to marne zajęcie:) No i zobaczymy...


Przed nami miskanty, kolejny jesienny akcent. Dwie kępy rosną po obu stronach wiśni japońskiej.
Miskantowe parasolki już czerwienieją:)
Obok Zebrina - ta to dopiero szeleści!

Rzut oka w prawo - szpaler piwonii i irysów już przygotowany do zimy. Ścięte piwonie zostawiam na zimę jako zabezpieczenie i to się sprawdza.
Limonka różowieje.


I kolejny, zimozielony zakątek.
Zaczyna kwitnąć rozchodnik okazały, urocza i bezproblemowa roślinka.
Jesienna przypominajka czyli zimowity się obudziły.
W głębi, za piwoniami widać leszczynę Contorta, której koronę każdego roku podnoszę nieco do góry. Obok wierzba Hakuro Nishiki świeżo przycięta. To było prawdziwe wyzwanie bo balansowałam z sekatorem na drabinie:) Chyba nie najgorzej wyszło ale na cięcie czeka jeszcze jedna taka wierzba.
Po drugiej stronie leszczyny tamaryszek. To też trudna do okiełznania roślina. Rośnie chaotycznie a boczne gałęzie mają tendencję do pokładania się. Do tego bardzo twarde do cięcia drewno. Nie bardzo lubi ostre cięcie więc zazwyczaj podwiązujemy jego gałęzie.
Idziemy dalej - mijamy dereniowe trio i kosodrzewinę.
Dalej dwa świerki Conica a w głębi gigantyczna sosna himalajska.
O nietypowym prowadzeniu tej sosny pisałam już wielokrotnie. Odsłonięty pień szybko nabiera objętości a korona wspaniale się zagęściła. 

Na paprociowisku największa z moich hortensji - biała Anabelka. Jest jej tu już ciasno, za rok będziemy ją przenosić - tak sobie postanowiłam.
Owoce pigwowca wciąż dojrzewają.
Magnolia zawiązała pąki na kolejny sezon.
Poniżej koniec najstarszej, bardzo długiej rabaty - mamy tu trzmielinowy "kapelusz" i mahonię.
I jeszcze niewielka rabatka na której rosły dwa największe bukszpany. Pisałam o nich niedawno, były ścięte na początku lata podobnie jak teraz te w szpalerze. Dość szybko odrastają ale czy będą zdrowe okaże się w przyszłym sezonie. Podcięty cyprysik groszkowy też ma się dobrze:)

A tu wspomniana druga wierzba Hakuro, jeszcze rozczochrana:) Przed nią trzmielina na pniu.
Trzmielinę niedawno przycinałam bo zajęła pół ścieżki.
Poważne zmiany także w sadzie. Wycięliśmy dwie grusze bo były bardzo chore. Walczyliśmy o nie przez kilka ostatnich lat, niestety bez powodzenia. Usunęliśmy też kilka krawężników i nieprzydatnych ścieżek, które utrudniały koszenie trawnika. 
Teren został już w miarę wyrównany, pozostało tylko posiać trawę. Jeszcze nie wiem co tu posadzimy. Mamy dwie jabłonki, dwie wiśnie, czereśnię i śliwkę. Zdecydujemy w przyszłym sezonie bo chwilowo nie mam pomysłu.
Pięknie dojrzewają jeżyny, zbieramy je co drugi dzień.
No to wracamy w stronę domu. Mijamy świeżo uformowanego perukowca o którym niedawno pisałam.
Po prawej stronie mamy długi szpaler tui kulistych rosnących na szczycie skarpy wokół wjazdu. Miałam nadzieję zrobić w tym roku wielkie cięcie bo strasznie się rozkrzewiły ale już chyba nie zdążę.
Mijamy kolejną kosodrzewinę.
Dochodzimy do górnej części "ślimaka".
Schodzimy alejką w dół.
Tu widać dolną część "ślimaka" z berberysem Rose Glow i początek różanej rabaty.
Schodzimy niżej mijając różaną rabatę.
I jesteśmy przy tarasie. Na skarpach pod tarasem też przydałoby się cięcie - tuje mocno się rozrosły a cyprysiki groszkowe zwisają do żwirku. Na razie udało mi się przyciąć tylko tawułki:)
Jeszcze tylko kilkanaście metrów wzdłuż szpaleru tui strzelistych...
i jesteśmy w punkcie wyjścia czyli obok gorejącej trzmieliny oskrzydlonej.
Mam nadzieję, że nie było nudno? Zostało jeszcze wiele zakątków do których nie zajrzeliśmy ale to już innym razem.
To był dla nas trudny i bardzo pracowity sezon i uczciwie przyznaję, że czuję zmęczenie. Jednocześnie wiem, że będę tęsknić za latem. Póki co cieszę się każdym dniem - nawet dzisiejszym choć leje od rana. Było już bardzo sucho więc to dobra pogoda:)
Dziękuję za każde miłe odwiedziny i życzę wszystkim pięknego weekendu!