Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Wiosenne to i owo...

Witam Was kochani u progu majówki.
Zwykło się mówić, że to maj jest najpiękniejszym miesiącem w roku. W tym sezonie kwiecień zrobił mu prawdziwą konkurencję :) Przede wszystkim brak przymrozków nocnych i wysokie temperatury sprawiły, że wiele roślin wcześnie kwitnących dostało szansę kwitnięcia w pełnej krasie. W tym także drzewka owocowe - jest szansa na piękne zbiory owoców. Jedynym problemem jest susza, deszczu wciąż jak na lekarstwo. Definiując w dwóch słowach początek wiosny można powiedzieć: zakwita - przekwita. Skumulowana w czasie ilość piękna powoduje wręcz zawrót głowy :)
Dziś zapraszam Was na mały spacer po ogrodzie, macie ochotę?
Zaczniemy od....
To oczywiście floksikowe poduchy na ślimaku :)
Ta rabata to moje ostatnie utrapienie. Jestem zmuszona ją przebudować ale wciąż nie do końca wiem jak to zrobić. Nie da się ukryć, że nasz ogród się starzeje a nie wszystkie rośliny są długowieczne. Rabata, którą nazywam ślimakiem to jedno z trudniejszych miejsc do zagospodarowania. Ziemia jest tu mocno piaszczysta i pomimo zabiegów polepszających jej strukturę wielu roślinom po prostu nie odpowiada takie stanowisko. Rosły tu kiedyś róże. Przez kilka lat piękne i dorodne, powoli coraz słabsze. Dodatkowo to miejsce narażone na silny wiatr. Floksiki rosną tu od 9 lat. Historię powstania tej rabaty opisałam tutaj. Każdej wiosny ślimak pięknie zakwitał długą serpentyną kwiatów. Wiele wysiłku włożyłam w odpowiednią pielęgnację tych poduch choć przycinanie tak długich szpalerów to znaczny wysiłek. Jakieś dwa lata temu w górnej części ślimaka pojawił się perz. Od tamtej pory walczę z nim bezskutecznie. Jedynym sposobem jest usunięcie roślin i dokładne oczyszczenie ziemi a to oznacza ruinę na rabacie. Tak więc zwlekałam z tą decyzją :) W tym roku jednak zakwitła tylko połowa ślimaka. Dziwne bo warunki do kwitnienia są wspaniałe. Odnoszę wrażenie, że ma to coś wspólnego ze szpalerem żywotników, które dość szybko się rozrosły. Najlepiej widać to na zdjęciu zrobionym z góry.
Jak widzicie, po lewek stronie rosną cztery duże żywotniki, dwa z nich na rabacie o której mowa. Posadziłam je tak celowo - trochę dla cienia a trochę jako osłonę przed wiatrem. Na zdjęciu widać też dokąd floksikowe poduchy kwitną. To chyba znak, że czas coś zmienić. Na pewno zostanie tu berberys, lawenda i piwonie. Zostanie też młodziutka wisienka Kanzan o której pisałam w ostatnim poście.
Co dalej - nie mam pojęcia ale myślę intensywnie nad dobrym rozwiązaniem.
Tymczasem w ogrodzie zrobiło się żółto i to wcale nie za sprawą forsycji, bo te już opadają ale dzięki trzmielinowym obwódkom, które nabrały bardzo intensywnej barwy.
Co to oznacza - czas na pierwsze cięcie :) Jeśli teraz tego nie zrobię to z żywopłocików zrobią się żywopłoty i to bezkształne.
Jak już wspomniałam, forsycje straciły większość kwiatów i powoli się zazieleniają. A pod nimi rozkwitły czarne tulipany.
Tuż obok rozrasta się biała hosta.
Actinidia przy altance zaczęła wybarwiać listki i ma sporo pączków. Może w tym roku zakwitnie? Przez ostatnie kilka lat wiosenne przymrozki skutecznie niszczyły jej delikatne pąki kwiatowe.
Ładnie wygląda też przebudowany w zeszłym roku okrągły klombik z limonką w środku.
Wszystkie bukszpany są w dobrej formie i ku mojej radości wszystkie przesadzone żurawki dobrze rokują czyli mają już młode listki. Za jakieś dwa lata będzie to urokliwa rabatka.
Dereniowe drzewka mają już sporo listków. Pod nimi wkrótce zakwitną goździki.
Kosodrzewina w tym roku zapewne sporo podrośnie :)
Za nią cyprysik groszkowy, ogromne bukszpanowe kule i dwa cypiski.
Na magnolii rozkwita mniej więcej tyle samo kwiatów ile opada, pigwowiec wciąż uroczy.
Poniżej staruteńka wierzba Hakuro, wciąż w niezłej formie.
Obok dostojny i wielki perukowiec "nabiera ciała" - strasznie lubię tego jegomościa, mam słabość do wielkich roślin :)
I oczywiście bzy, w każdym kącie ogrodu inny.
I tak powoli moi kochani w ogrodzie kończy się wiosenne szaleństwo. Oczywiście będą jeszcze piwonie, goździki, róże i całe mnóstwo innym kwiatów ale może trochę wolniej?
Wracamy :)
Zdążyłam już pozbierać pierwsze mleczyki i zrobiłam pyszny miodek. Czytałam też ostatnio o miodku z fiołków ale u nas są tylko białe. Może wiecie czy one też się nadają?
Pogoda jest wspaniała więc życzę wszystkim cudownej majówki!

czwartek, 26 kwietnia 2018

Wiśnie ozdobne i nie tylko...

Witam serdecznie wszystkich zaglądających do naszego ogrodu.
Obiecałam ostatnio, że kolejny post będzie o wiśniach japońskich, spróbuję się wywiązać. Pogoda nieco pokrzyżowała mi plany fotograficzne. Od wczoraj mamy tu prawdziwą pogodową huśtawkę. Wciąż jest ciepło, świeci ostre słońce a już po chwili robi się czarno i przetacza się ściana deszczu - i tak na zmianę. Za to silny, porywisty wiatr nie odpuszcza ani na chwilkę. Nie było gradu a z deszczu ogromnie się cieszę, nareszcie ziemia dostanie odpowiednią ilość wody. Wiatru jednak nie znoszę :) Uparta jestem więc zrobiłam trochę zdjęć ale raczej stylem rozpaczliwym - jedną ręką trzymałam gałązkę a drugą aparat.  Większość oczywiście nie wyszła zbyt dobrze bo szarpane wiatrem rośliny to niezbyt dobry obiekt do fotografowania a ja tylko amatorką jestem. Przejdźmy jednak do tematu właściwego. Mam w ogrodzie dwie wiśnie ozdobne. Starsza to wiśnia piłkowana Amanogawa.
Rośnie kolumnowo, ma smukłą wąską koronę dorastającą do około 4 m. Liście ma piłkowane, błyszczące i zielone, jesienią pięknie się wybarwiają na pomarańczowo. Kwiaty pełne, białe z odrobiną koloru różowego. Zapach - bajeczny, z nutką migdałów :)
Młode egzemplarze bywają wrażliwe na mróz, szczególnie na wiosenne przymrozki które niszczą pąki kwiatowe. Tej wiosny nic nie zakłóciło kwitnienia :)
Dwa lata temu dokupiliśmy kolejne drzewko odmiany Kanzan. To wiśnia szczepiona na pniu o pełnych, intensywnie różowych kwiatach. W tym roku kwitnie po raz pierwszy i jestem trochę rozczarowana, na zdjęciach kwiaty były znacznie ciemniejsze. Za to zapach wart zakupu.
Może z czasem, gdy się zagęści i będzie miała więcej kwiatów efekt będzie trochę inny.
Chętnie dosadziłabym jeszcze kilka wisienek, w skupiskach wyglądają niesamowicie ale nie chcę zbyt zagęszczać ogrodu, i tak nie nadążam już z cięciem.
Tyle o wiśniach :) Tymczasem wiatr zrobił swoje i oprócz deszczu z nieba wywołał żółty deszcz forsycji:
i różowy magnoliowy.
Pigwowiec się trzyma. Przybywa też zapachów w ogrodzie, wiatr niesie mocny zapach bzu.
Najwcześniej rozkwitł bez liliowy.
Teraz dołączył bordowy i biały.
Tulipany też walczą z wiatrem, dzielnie otwierają się nowe kielichy.
Obowiązkowo musi być też bukiet w domu :)
Serdecznie pozdrawiam!



poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Magnolia

Witajcie kochani, to znowu ja :)
Próbuję nadrobić zimowy zastój na blogu! A tak poważnie to dzieje się dużo więcej niż można pokazać w jednym poście. Postanowiłam podzielić zdjęcia tematycznie. Robię ich teraz całe mnóstwo bo w ogrodzie dzieją się prawdziwe cuda. W dodatku nadchodzi zmiana pogody i nie wiadomo co przyniesie. Dziś na przykład jest bardzo ciepło, wręcz parnie. Odkąd przyjechałam z pracy horyzont z każdej strony jest siwo - czarny. W dali pomrukuje burza - niewątpliwie tam już pada. Nad Nadbrzeżną jednak świeciło słoneczko. Często tak jest, że deszczowe fronty nas mijają o włos. Rdzenni mieszkańcy tej okolicy twierdzą, że to wina byłej piaskowni nieopodal. Nie bardzo to rozumiem ale fakt jest faktem.
Piszę tak sobie do Was i obserwuję przez okno, jak ta czarna strefa przesuwa się w naszą stronę - jest nadzieja! Oby tylko gradem nie sypnęło bo wygląda bardzo złowrogo.
Przejdę więc do tematu właściwego zanim rozpęta się burza i będę musiała wyłączyć komputer.
Tak więc magnolia - jedna z piękniejszych roślin w naszym ogrodzie. Jest też jedną z najstarszych roślin. Zabraliśmy ją z poprzedniej działki i najwyraźniej dobrze się tu czuje. Nie każdego roku daje nam tyle radości co teraz, przez ostatnie lata wiele kwiatów niszczyły wiosenne przymrozki. W tym roku, a przynajmniej do dziś :) nie było żadnych przeszkód. Zdjęcia robiłam wczoraj, dziś kwiatów jest jeszcze więcej ale trochę się boję lecieć z aparatem.
Nasza magnolia rośnie w głębi ogrodu, tuż obok staruszka pigwowca.
Ma formę krzewiastą o wysokości około 4 metrów. Ogromne kwiaty cudnie pachną - słodko ale z nutką cytrynowego aromatu. Najpiękniej pachną o poranku, zapach niesie się po całym ogrodzie. Nazywam je motylami :)
Zdążyłam! Jest już czarniusieńko, okropnie się błyska ale wciąż nie pada. Bardzo potrzebujemy tego deszczu, trzymajcie kciuki.
A ja zmykam bo strach pisać dalej :) Zapraszam na kolejny post o wiśniach japońskich.
Buziaki dla wszystkich!!!