Na początku mojego ogrodowego blogowania założyłam wątek (etykietę) pod nazwą: "Jak powstawał nasz ogród". Opisałam tam początki powstania ogrodu w latach 2004 - 2006. Później pochłonęły mnie bieżące zmiany i kolejne sezony. Pomyślałam sobie, że może warto ten wątek kontynuować. Może ktoś skorzysta z naszych amatorskich doświadczeń przy urządzaniu własnego ogródka? Poza tym z przyjemnością sama wracam do wspomnień. Podzieliłam ogród na małe części i kolejno pokażę Wam jak powstawały i jakie zmiany na nich zachodziły przez ostatnie lata.
Dzisiaj będzie historia powstania ślimaka.
Ślimakiem nazywamy bardzo dużą rabatę blisko domu. Od tarasu oddzielają ją tylko rabaty azaliowe.
W ostatniej odsłonie ślimak wygląda tak:
To zdjęcie z 5 października ubiegłego roku.
Historia powstania tego miejsca zaczyna się jesienią 2007 roku. Wtedy to zrobiliśmy wjazd na posesję. Od tej strony teren działki znajdował się na wysokości około 1,5 m nad powierzchnią drogi. Zrobienie wjazdu w tym miejscu wiązało się z wybraniem kosmicznych ilości ziemi ale było to najkrótsze połączenie z domem i garażem. Żałuję, że mam tak mało zdjęć z tamtego okresu a te które mam nie są najlepszej jakości, robione najczęściej komórką. Z pomocą bardzo ciężkiego sprzętu udało się zrealizować zamierzenie i postawić bramę wjazdową.
Z wybranej ziemi operator koparki usypał ogromną górę dokładnie w miejscu, w którym dziś znajduje się ślimak.
Wiosna roku 2008 przywitała nas takim oto przygnębiającym widokiem (zdjęcie 01,04,08)
Ogromna góra ziemi sięgała wysokości okien na piętrze. Tą ziemię należało rozparcelować po ogrodzie. Była to w zasadzie mieszanina ziemi, piasku, kawałków skały i korzeni. Zaczęło się więc oczyszczanie, wybieranie, przesiewanie i rozwożenie z jednoczesnym kształtowaniem kolejnych miejsc w ogrodzie. Pracowała cała rodzina - my, dzieci i nasi rodzice. Samej trudno mi dziś uwierzyć, że nam się to udało.
Upływały dni, tygodnie, miesiące - a my mieliśmy wrażenie, że nasza góra wcale nie maleje.
Zdjęcie poniżej zrobione zostało 9 czerwca 2008 roku - nasza góra zakwitła makami!
Prace trwały do późnej jesieni, niestety nie zdążyliśmy. Wiosną roku 2009 wróciliśmy do pracy z nadzieją, że szybko się uporamy z pozostałą ziemią.
Zdjęcie z 11 kwietnia roku 2009:
No i udało się! Pod koniec maja 2009 góra znikła. Został niewielki, płaski pagórek, który postanowiliśmy zostawić. Zaczęło się układanie obrzeży.
Najpierw pomyślałam o skalniaku. Ale jeden skalniak już był i to całkiem spory. Poza tym to miejsce na wprost tarasu, marzyło nam się, żeby było tu mnóstwo kwiatów. Na samej górze posadziliśmy wierzbę Hakuro przeniesioną z głębi ogrodu. Odchorowała przesadzenie ale po mocnym przycięciu szybko wypuściła młode listki. Próbowałam uformować pagórek tak, żeby uzyskać jak najwięcej powierzchni płaskich i wtedy wpadłam na pomysł ułożenia kostki w kształcie spirali. I tak właśnie powstał ślimak. W tym samym czasie powstały rabaty azaliowe, skarpy przy tarasie, altana i wiele innych rabat za altaną. O tym jednak napiszę w osobnych postach.
Cały czerwiec obsadzałam ślimaka a po każdym deszczu naprawiałam wypłukane brzegi - uwierzcie mi, to była syzyfowa praca.
Wzdłuż obrzeża ślimaka sadziłam floksiki których ogromne poduchy porosły na skalniaku. Sadziłam je w trzech rzędach, każdy rząd w innym kolorze. Nie liczyłam ale było kilkaset maleńkich sadzonek. Jak się później okazało napracowałam się na darmo bo kolory szybko się wymieszały i nie było efektu jaki chciałam uzyskać. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie.
Na środku ślimaka obok wierzby wylądował też jeden z wielkich korzeni, który pozostał po starym sadzie.
Nie miałam więcej roślin do nasadzenia więc tymczasowo na ślimaku zamieszkały aksamitki, bardzo dużo aksamitek! Aksamitki szybko się rozrastały - to zdjęcie z 8 sierpnia 2009:
Ich żywot był jednak krótki. W połowie września kupiliśmy róże i aksamitki trzeba było usunąć.
18 wrzesień 2009 - tuż po posadzeniu róż:
Zdawałam sobie sprawę, że nie jest to najlepsze miejsce dla róż. Robiliśmy wcześniej próby z różami w innych częściach ogrodu, niestety bez powodzenia. Mój mąż jednak bardzo chciał mieć róże więc postanowiliśmy zaryzykować. Nie wszystkie krzewy przetrwały ale większość mamy do dziś i co roku ładnie kwitną.
20 kwiecień 2010:
Na ślimaku zamieszkał berberys Thunbergia Rose. Floksiki zawiązały już spore kępki a wierzba wypuściła nowe gałązki.
28 kwiecień 2010 - pierwsze kwitnienie ślimaka!
Szału nie ma, kolory się rozjechały ale wtedy byłam zachwycona, że roślinki tak ładnie przezimowały. Niecierpliwie czekaliśmy na róże i tym razem nie zawiodły nas (zdjęcia 30,06,10)
W pierwszym roku zakwitły wszystkie krzewy. Pomiędzy różami nasadziłam kolorowych dalii, szałwię o czerwonych kwiatach i słoneczne aksamitki.
27 sierpień 2010 - od strony tarasu:
- od strony ogrodu:
Jak widzicie hosty już w pierwszym roku zdominowały mocno trzmielinę. Nie czekałam aż się mocniej ukorzenią i przeniosłam je w inne miejsce.
30 kwiecień 2011 - floksiki zakwitły już nieco obficiej niż w poprzednim roku. Jesienią poprzedniego roku wsadziłam też sporo tulipanów, które teraz zaczęły kwitnąć.
5 czerwiec 2011 - na miejscu przeniesionym host posadziłam rządek czerwonych rozchodników.
I z tego pomysłu jestem zadowolona, taki układ pozostał do dnia dzisiejszego. Na ślimaku, pomiędzy różami oprócz dalii i aksamitek posadziłam afrykańskie stokrotki.
3 wrzesień 2011:
Floksiki rozrastały się bardzo szybko i wymagały coraz częstszego cięcia.
Wciąż nie byłam zadowolona z wyglądu tej rabaty. Panował tu okropny chaos a utrzymanie porządku wymagało ciągłej pracy. Zaczęłam szukać pomysłu na obsadzenie ślimaka roślinami wieloletnimi. Rośliny jednoroczne wyglądały ładnie ale oznaczało to coroczne sadzenie ogromnej ilości sadzonek.
Zaczęłam eksperymentować.
18 czerwiec 2012:
Za szpalerkiem trzmielinki posadziłam w rządku czerwone żurawki. Pomyślałam sobie, że będą ładnie kontrastować ze złotą trzmieliną. Pomysł nieudany - żurawki nie chciały tu rosnąć i musiałam je przenieść. Trochę wyżej wsadziłam 7 krzaczków lawendy bylinowej - tym razem się udało. Lawenda szybko się przyjęła, rozrosła i pięknie kwitnie nadal. Za lawendą wsadziłam 4 krzewiki cytrynowej tawułki - to też był zły pomysł. Jedna uschła a trzy przesadziłam. Jak widzicie - wszystko rodziło się w wielkich bólach! Ze środka ślimaka usunęliśmy korzeń który zaczął się rozpadać.
Tego roku puste miejsca na ślimaku tradycyjnie obsadziłam niezawodnymi aksamitkami.
Efekt:
To zdjęcia z 2 września 2012. Było pięknie aż do późnej jesieni. Było też mnóstwo sprzątania!
1 maj 3013 - mój kolejny pomysł - nasadziłam na ślimaku piwonii.
Jeszcze nie wiem czy to był dobry pomysł, czas pokaże.
9 maj 2013 - pięknie kwitną tulipany a floksiki nareszcie tworzą ładne obwódki.
Jak widać pięknie rozrasta się również berberys.
Trzmielina pomału tworzy zwarty żywopłocik i ładnie wygląda w towarzystwie czerwonych rozchodniczków. Żurawki jak widzicie marnieją. Straciliśmy też różę na samym cyplu ślimaka. W to miejsce wsadziłam kępkę orlików. Myślałam, że to będzie tylko na jeden sezon, została na stałe.
Kolejnych zmian dokonałam we wrześniu 2013. Przeniosłam tawułki i żurawki a w rządku za trzmieliną nasadziłam bukszpanów. Spróbuję uformować kolejny, tym razem zielony żywopłocik, nieco wyższy niż ten z trzmieliny. To oczywiście potrwa bo bukszpany rosną dość wolno.
I tak dobrnęliśmy do ostatniego sezonu.
Sezon na ślimaku zaczyna się mocnym cięciem floksików. Trzeba to zrobić zanim pojawią się pierwsze młode listki.
20 kwiecień 2014:
Tulipany pięknie wyszły z ziemi i zaczynają kwitnąć. Orliki tworzą już sporą kępę, lawenda wypuszcza listki.
Zapomniałam jeszcze o tym, że jesienią rozsadziłam na ślimak sporą kępę liatry kłosowej. Zrobiłam to jednak - jak widać na zdjęciu - mało inteligentnie, dokładnie w linii tulipanów. Byłam pewna, że tulipany są bliżej floksików. Czas jednak pokazał, że to udany duet - tulipany przekwitły a liatry zaczęły się rozrastać. Na zdjęciu możecie też zauważyć wychodzące z ziemi młode piwonie.
1 maj 2014 - kwitną orliki:
31 maj 2014 - zakwitła pierwsza z młodych sadzonek piwonii:
23 czerwiec 2014 - kwitną róże, zakwitły też liatry i lawenda:
Tym razem puste miejsca na ślimaku obsadziłam zatrwianami, tytoniem ozdobnym i cyniami.
22 lipiec 2014:
Było nieco chaotycznie ale bardzo kolorowo. Niestety zaczęła chorować wierzba Hakuro na szczycie ślimaka. Nadchodził czas na kolejne zmiany. Już dawno myślałam, żeby ślimaka wyściółkować. Ciągłe odchwaszczanie tak dużej powierzchni było bardzo absorbujące a przecież to tylko niewielka część ogrodu. W końcu podjęliśmy decyzję i początkiem września ślimak został wykorowany.
W miejscu chorej wierzby posadziliśmy sporą sadzonkę tui formowaną na bonsai. Mam nadzieję, że będzie jej tu dobrze.
Czy to była dobra decyzja - przekonam się w kolejnych sezonach. Mam nadzieję, że teraz będę miała zdecydowanie mniej pracy z utrzymaniem tego miejsca.
To był bardzo długi post ale i historia powstawania naszego ogrodu jest już dość obszerna.
Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii, może sugestii czy pomysłów. Jak widzicie, jako amatorka popełniam mnóstwo błędów i to jak ogród w tej chwili wygląda to wynik wielu lat poszukiwania, nauki i ciężkiej pracy.
Bardzo dziękuję za poświęcony czas i cieplutko pozdrawiam.
Ewciu, piękny fotoreportaż i bardzo inspirujący :) Napracowaliście się ogromnie, ale efekt jest porażający. Wspaniale ogladać takie metamorfozy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalsze ogrodowe opowiadania :)
Dziękuję Ewuniu. Sama nie wiem kiedy zleciały te wszystkie lata. Z przyjemnością wróciłam do wspomnień. Serdecznie pozdrawiam.
UsuńEwuniu, tak to pięknie przedstawiłaś, że chyba jakiś dziennik wcześniej musiałaś prowadzić, bo inaczej nie byłabyś w stanie, tego opisać.Oczywiście, nie wracam do pierwszych postów, na tym blogu, ale odwaliliście kawał dobrej roboty w tym swoim ogrodzie. Błędy rzecz ludzka, więc miałaś prawo się mylić, ale to tylko na dobre wyszło. Teraz masz ogród, jak z bajki; niejeden sąsiad z całą pewnością, Ci go zazdrości, tylko jakimi wyrzeczeniami okupiony, to sama wiesz.
OdpowiedzUsuńGratuluję i chętnie poczytam jeszcze, takiego tasiemca, okraszonego mnóstwem zdjęć.
Pozdrawiam.
Bardzo dziękuję Danusiu. Dziennika nie prowadziłam ale mam dość pokaźną dokumentację fotograficzną więc nie jest trudno odtworzyć historię. A sąsiedzi - raczej nie zazdroszczą. Preferują grilla na zielonej trawce i uprawiają warzywka. Na początku trochę dziwnie się nam przyglądali ale teraz już się przyzwyczaili. Miłych mamy sąsiadów ale o ogrodzie nie mam z kim porozmawiać.
UsuńPrzesyłam uściski.
Pięknie się czytało Twoją historię tworzenia i zmagania się z naturą. Dzisiaj Twój ogród wygląda cudnie. Jest zadbany, zaplanowany i taki plastyczny. Dobrze się na niego patrzy. Co do błedów? To chyba normalne, że każdy ogrodnik amator je popełnia, gdyż rosliny są kapryśne i nie każde miejsce wbrew opisom im służy. Wciąż trzeba coś poprawiać. Gratuluję weny i cierpliwości w opisie dokonań. Słowem Ewuniu jesteś niesamowita. Dziekuję i pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńJesteś kochana Haniu, bardzo dziękuję! Tak naprawdę jestem niepoprawnym uparciuchem i jak sobie coś wymyślę to nie ma mocnych. Ogród nauczył mnie pokory i cierpliwości. Cieplutko pozdrawiam.
UsuńEwo zazdroszczę Ci takiego archiwum z powstawania ogrodu, to cudowna pamiątka przemian, które się dokonywały na przestrzeni lat. Teraz robię więcej zdjęć ale nic nie wróci mi początków.
OdpowiedzUsuńWracając do Twojego opisu i zdjęć to zrobiliście ogrom pracy, warto było, jak wiesz jestem zauroczona Waszym ogrodem. Kora, korą też wymaga pielenia, lasuje się trzeba ją uzupełniać ale pewnie trochę mniej pracy pod warunkiem, że nie będziesz przesadzać, dosadzać bo wtedy musisz korę odgarniać. Puki co ślimak wygląda wzorowo. Gratuluje Ci pomysłów i wielkiego samozaparcia bo taki ogród to wyzwanie nie lada.Przesyłam Ci buziaki i serdeczne pozdrowienia.
Bardzo dziękuję Mariolko. Wiem, że kora to nie koniec pracy na rabacie i w dodatku bardzo ogranicza możliwości nasadzeń. Wykorowaliśmy już spory kawałek ogrodu i w tych miejscach dużo łatwiej utrzymać porządek. Muszę sobie jakoś ułatwiać pracę bo lata lecą a sił nie przybywa.
UsuńPrzesyłam serdeczne pozdrowienia.
Ewuniu, wiem jak to jest z tym sadzeniem i przesadzaniem:) Ale gdyby nie ta praca, życie w ogrodzie byłoby nudne:). Super fotorelacja! Wysypanie kory na ślimaka to dobra sprawa, będziesz miała mniej plewienia. Twój ogród jest formalny, musisz go bardzo pielęgnować bo zatraci swoje piękno. Ja po latach poszłam na łatwiznę (brakuje sił) wszystko na rabatach rośnie jak chce:) To też ma SWÓJ UROK. Cóż praca w ogrodzie jest przyjemną ale i wyczerpującą. Z przyjemnością poczytałam o Twoich zmaganiach, to tak jakbym o sobie czytała. Ta wielka góra ziemi rozwieziona po ogrodzie to Syzyfowa praca:) Ale warto było, masz pięknie.
OdpowiedzUsuńp.s.Dzis trochę popracowałam, poprzycinałam drzewa owocowe, dwa wykopałam, pomalowałam czereśnie...Tak to jest, że nieustannie coś się w ogrodzie robi:)
Buziaczki zostawiam.
Masz rację Aniu. Coraz częściej się zastanawiam co będzie jak nie dam rady już tyle pracować? Co się stanie z moim ogrodem? Te wszystkie zmiany są konieczne i na pewno będzie ich coraz więcej.
UsuńU nas nie da się teraz nic robić w ogrodzie, wszystko zasypało. Ale o malowaniu drzewek rzeczywiście czas pomyśleć!
Cieplutko pozdrawiam.
Wspaniała historia Ewuniu! Ślimak to genialny pomysł. Przyznam Ci się, że zainspirowałaś mnie nim do kolejnych zmian w moim egzotycznym zakątku, gdzie obecnie rosną araukaria chilijska oraz zimozielona magnolia grandiflora. Tak więc w 2015 znowu zajdą tam zmiany :) Co do amatorstwa... Każdy z nas jest amatorem :) Ale Ty już nie, bo dbając o ogród wiele się nauczyłaś. Dla mnie jesteś ekspertką od pięknych roślinek i kwiatów! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńCzuję się zaszczycona Andrzejku, że mogłam Cię zainspirować. Bardzo jestem ciekawa tych zmian! Ekspertką się nie czuję ale wciąż pilnie się uczę.
UsuńDziękuję za przemiły komentarz i cieplutko pozdrawiam.
Ewcia Twój ogród to taki mały raj na ziemi,jest prześliczny,ale wiem że pewnie nie raz dał Wam w kość .Roboty sporo,ale dajecie radę kochani.
OdpowiedzUsuńCudna fotorelacja,to czysta przyjemność móc go zwiedzić chociaż w ten sposób .
Buźka :)
Dziękuję Danusiu za miłe słowa. Ogród nie raz dał nam w kość i nadal daje. Od pracy w ogrodzie nie ma urlopu. Ale daje nam też dużo radości i zmusza do ruchu na świeżym powietrzu. Po ostatnim sezonie byłam bardzo zmęczona ale już tęsknię do następnego.
UsuńBuźka!
Uwielbiam oglądać etapy powstawania ogrodu, zmiany jakie w nim zachodzą. Prawdziwy ogrodnik nigdy do końca nie jest zadowolony z ogrodu, ciągle coś zmienia, ulepsza, i to jest właśnie piękne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewo:)
Mam tak samo Aniu, ciągle coś zmieniam i bardzo lubię tworzyć nowe aranżacje. Nie wszystkie są udane ale to daje powód do kolejnych zmian.
UsuńCieplutko pozdrawiam.
Dziękuję, Ewo, za oprowadzenie po tej części ogrodu; czuję się, jakbym kroczyła tuż obok Ciebie. Piękny!!! Pierwsze zdjęcie z października, a jakby panował środek lata ;) Pozdrawiam i życzę wielu inspiracji w modelowaniu ogrodu :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Jadziu, miło było Cię gościć! Przesyłam uściski.
UsuńEwo,
OdpowiedzUsuńzawsze podziwiam Twoją konsekwencję i ład. Tyle razy próbowałaś z różnymi roślinami żeby dojść do ideału! I taki masz tam porządek, przez wszystkie pory roku!
Naprawdę podziwiam!
Tak, zima to dobry czas na takie opisy, mamy więcej czasu na dokładne czytanie i szukanie inspiracji!
Serdeczności noworoczne,
m.
Dziękuję Madziu, to bardzo miłe. Podobno natura jest nie do ujarzmienia a całe to moje uporządkowanie jest chyba trochę wbrew naturze. Staram się jednak zapewnić roślinom optymalne warunki i dlatego wciąż poszukuję nowych rozwiązań. To takie fascynujące!
UsuńCieplutko pozdrawiam!
świetny pomysl na posta. Mój ogród nie będzie w stylu angielskim, ale dobrze zobaczyć w jaki sposób dopieścić pewien zakątek natury :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo miłe. Każdy ogród jest inne ale dążenie do uzyskania efektu końcowego chyba podobne. Serdecznie pozdrawiam.
Usuńczuję się jak w raju :) coś boskiego, ogrom pracy , ale efekt nieziemski i masz czym się pochwalić, niestety moje roślinki w moich rękach wytrzymują nie dłużej jak miesiąc :( a też miałam plan aby mieć chociaż w domu zielony kącik ,niestety kącik jest ale nie roślinny ;)
OdpowiedzUsuńJakoś trudno mi w to uwierzyć Aniu. Może to jeszcze nie ten moment i kiedyś uda Ci się stworzyć uroczy zielony kącik.
UsuńPrzesyłam serdeczne pozdrowienia.
Podziwiam Was za włożoną pracę przy likwidowaniu góry ziemi. Później Twoje próby z roślinami mniej lub bardziej udane. Jednak włożony trud nie poszedł na marne. Masz cudowny ogród w ciekawym układzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję Grażynko. Zawsze marzyłam o takim ogrodzie więc praca w nim daje mi wiele radości. Przesyłam serdeczności.
UsuńEwa ogród masz cudny ale widać Twoją miłość do tego. Właśnie jak się coś kocha to i efekty są piękne. Ja to chciałbym taki ogród ale bez tej pracy w nim a tak się nie da. Ja kocham moje malunki i im poświęcam dużo czasu, Ale ogród za to kiepski u mnie, niestety coś za coś. Pozdrawiam Zosia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Zosiu. Staram się znaleźć czas na wszystkie swoje pasje, jednak ogród zawsze jest na pierwszym miejscu. Zimą mam więcej czasu na kartkowanie.
UsuńGorąco pozdrawiam.
Mnóstwo cennych informacji, przeczytam na pewno jeszcze kilka razy i zapewne skorzystam. Mam już w planach obwódkę z trzmielinki, którą kiedyś u Ciebie podpatrzyłam:) a zupełnie spontanicznie usypana kiedyś skarpa czeka na renowację, bo oczywiście obsadzając ja kiedyś, kiedy zaczynałam moją przygodę z "ogrodem", nie myślałam, że roślinki rosną:). Myślę, że to cały urok pracy w ogrodzie, że ona ciągle jest:) i jakoś nie wyobrażam sobie, że mogłabym wpuścić w moje małe zakątki ogrodowe jakiegoś projektanta i profesjonalistę, pracy było by wtedy na pewno mniej, ale radość z efektów, już chyba nie ta sama:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńCała radość to tworzenie, tu zgadzam się z Tobą Olu. Lubię obserwować jak z małej gałązki wyrasta duża, piękna roślina. Sama robię większość sadzonek.
UsuńCieszę się, że mogłam Cię choć troszkę zainspirować. Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam bardzo ciepło.
Podziwiam i brak mi słów:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Joasiu i również cieplutko pozdrawiam.
UsuńDroga Ewusiu,
OdpowiedzUsuńkolejny raz czytam Twoją relację. Doskonale rozumiem, że nic nie ma bez pracy.
Jednak to co Wy stworzyliście to prawdziwe arcydzieło. Włożyliście tutaj nie tylko swoje pasje ale i swoje serca. Dlatego efekt jest tak fantastyczny.
Patrząc na Twoje zdjęcia widzę, że tamtejsza gleba jest bardzo słabego gatunku. Czym w takim razie nawoziliście swoje rośliny, że są takie efektowne?
Wiem, że miłość do roślin czyni cuda ale aż takie?
Pozdrawiam serdecznie:)
Na większości działki gleba jest mocno piaszczysta. Przy sadzeniu roślin punktowo, w miejscu nasadzeń sypaliśmy wartościową ziemię a co roku rozsypujemy pod rośliny własny kompost, którego mamy pod dostatkiem. Nawozy stosuję tradycyjne - wiosenne i jesienne. Specjalny nawóz kupuję tylko do róż i azalii. No i cały czas szukam odpowiednich roślin, którym takie warunki odpowiadają. Z wielu musiałam zrezygnować. Ot, to wszystko.
UsuńDziękuję Lusiu za miły komentarz i przesyłam uściski.
Bezcenny post! Kontynuuj temat koniecznie - taki początkujący ogrodnik jak ja wyciąga z takich postów mnóstwo informacji.
OdpowiedzUsuńJa sama wiem doskonale, co to znaczy taka pochłaniająca praca, jaką Wy wykonaliście przy pryzmie ziemi i bardzo kibicuję Waszym poczynaniom.
Bardzo dziękuję! Już pracuję nad kolejną relacją i wkrótce zapraszam na następną rabatę. Gorąco pozdrawiam.
UsuńWitam, trafiłam tu po raz pierwszy i będę z przyjemnością zaglądać częścięj :-) Bardzo ambitny plan i jaka realizacja! Gratuluję i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńMiło mi Cię poznać! Chętnie i ja zajrzę do Ciebie.
UsuńPrzesyłam serdeczne pozdrowienia.
Ewo, jestem pod wielkim wrażeniem ogromu pracy jaką wykonaliście przy ślimaku, a przecież to niewielki wycinek ogrodu. Z pewnością przekazujesz wiele cennych wskazówek dla amatorów ogródków - ja, niestety, nie skorzystam. Nie miałabym siły na takie zadania i nie mogłabym liczyć na niczyją pomoc. Dlatego mogę co najwyżej podziwiać Twój ogród, a chodzić... na moje łąki, które dekorują się same :-). Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniko! Ja z chęcią podglądam Twoje "łąkowe" odkrycia. Cieplutko pozdrawiam.
UsuńEwuniu, dużo pomysłów i ciężkiej pracy ale efekt końcowy jest oszałamiający !!!
OdpowiedzUsuńPiękna fotorelacja ! Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo dziękuję Elu. Miłego tygodnia!
UsuńZatęskniłam za wiosną.. latem, kiedy wszystko najpierw budzi się do życia a potem wybucha z całą mocą.. Inspirujący fotoreportaż... Pozdrawiam i dziękuję za inspirujące chwile...
OdpowiedzUsuńJa również dziękuję Olu za odwiedziny i miły komentarz. Przesyłam uściski.
UsuńPoczytałam wpisy jak powstał wasz ogród.jestem pod warżeniem włożyliście całe serce i siłe w stworzenie nisamowitego miejsca.
UsuńPodziwiam:)
Nie było łatwo Agatko ale wszystko to wspominam z ogromnym sentymentem. Każdy kawałek ziemi ma tu swoją historię i wiąże się z nim mnóstwo wspomnień. Jestem pewna, że z Twoim ogrodem jest tak samo.
UsuńCieplutko pozdrawiam.