Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

niedziela, 22 grudnia 2019

Wesołych Świąt!!!

Witam Was kochani bardzo ciepło.
Dziwna to pora. Boże Narodzenie tuż, tuż a powietrze pachnie wiosną:)
Nie będzie białych Świąt ale do tego powoli się przyzwyczajamy.
Nie zaproszę Was dziś na spacer po ogrodzie bo cóż można o tej porze podziwiać?
Rabaty uśpione a rośliny zapadły w zimowy sen - przynajmniej mam taką nadzieję.
W domu za to mam kilka kwitnących pocieszajek, zima zimą ale obecność kwiatów zawsze poprawia mi humor. Najbardziej lubię fiołeczki bo to wdzięczne roślinki kwitnące praktycznie przez cały rok.
Zgromadziłam ich sporo, w różnych kolorach. Kwitną sobie na zmianę więc zawsze jakieś kwiaty mogę podziwiać. Teraz na przykład kwitną niebieskie i różowe pełne oraz różowo-fioletowe pojedyncze.
Drugą roślinką, która gości na moich parapetach jest kalanchoe. To dość popularna roślina kwitnąca intensywnie i w bardzo wielu kolorach. Aktualnie rozkwitły mi kalanchoe żółte i pomarańczowe.
Mam też różyczki:) Końcem lata zrobiłam sadzonki róż rabatowych bo pozostało trochę miejsca na różanej rabatce i chciałam je obsadzić. Sadzonki pięknie się przyjęły a ponieważ zaczęły mi kwitnąć to zimują sobie na parapecie.
Jest też trochę kwitnącej klasyki czyli storczyki:)
Dzięki takim pocieszajkom łatwiej się czeka na wiosnę:)
Zanim jednak nadejdzie upragniona wiosna mamy przed sobą okres równie piękny i magiczny.

Niech więc magia Świąt Bożego Narodzenia
wypełni ciepłem wszystkie mroźne dni,
a blask gwiazd przypomina,
że czasem wystarczy tylko wypowiedzieć życzenie…
Życzę Wam kochani spełnienia wszystkich świątecznych życzeń!

poniedziałek, 18 listopada 2019

Jesienne impresje

Witajcie kochani.
Od mojego ostatniego wpisu minął już prawie miesiąc ale w ogrodzie nastała taka stabilizacja, że nie bardzo jest o czym pisać. Przez ten okres mieliśmy spore ochłodzenie, porę deszczową i powrót ciepła. Gdyby nie krótkie dni trudno byłoby się domyślić, że to już druga połowa listopada.
Spacerując ostatnio po jesiennym ogrodzie pomyślałam, że pogoda jest pokręcona jak moje miskanty:)))
Źdźbła są już całkiem suche a kolorowe do niedawna parasolki skundliły się, zmechaciły,
poskręcały ale nadal są śliczne!
Wielkie kępy miskantów mają szalone czupryny i wyglądają bardzo zabawnie.
A jak śpiewają na wietrze! Szeleszczą sobie do woli a ja strasznie to lubię.
W takim czasie, gdy wzroku nie przyciągają już kwiaty zwracam większą uwagę na takie detale i cieszę się nimi jak małe dziecko :)
Na ten przykład rozplenice japońskie posiwiały.
W tej swojej siwiźnie świetnie się prezentują przy zimozielonych bukszpanach. Zimozielone rośliny są ważne w ogrodzie, to dzięki nim przez cały sezon ogród zachowuje świeżość i naturalność.
Mam ich sporo w ogrodzie. W sezonie są w zasadzie tylko tłem dla innych roślin ale teraz mają swoje pięć minut. Na przykład skarpa wzdłuż domu:
Tu zawsze jest zielono. Skarpę porasta barwinek w dwóch odmianach i sporo iglaków. Tylko pigwowce gubią liście na zimę ale za to wiosną dają wspaniały popis. Wzdłuż kostki też zawsze coś się dzieje - wyskakują kolejno krokusy, prymulki, potem goździki i orliki. Nic bym tu nie zmieniła:)
Największym, widocznym z daleka zielonym akcentem w naszym ogrodzie jest sosna himalajska.
Zrzuciła już jesienną porcję najstarszych igieł i znów mam co sprzątać :)
To piękne drzewo. Prowadzę je trochę nietypowo bo "na kulę" dzięki czemu udało się zachować ścieżki wokół. Ta odmiana sosny dobrze znosi cięcie i szybko się zagęszcza. Ma piękne, długie i dość miękkie igły tworzące na gałązkach oryginalne wachlarze.
W tym zakątku ogrodu jest mnóstwo zieleni. Rosną tu dwie ogromne, bukszpanowe kule i dwa świerki Conica - z natury niewielkie a są już mojego wzrostu :)
Tuż obok rozrasta się też kosodrzewina.
Wciąż się nie mogę zdecydować jak ją prowadzić.
Wśród tych zimozielonych roślin fajnie wygląda też cyprysik groszkowy o słonecznym odcieniu.
Równie słonecznie w różnych zakątkach ogrodu prezentują się tuje złociste.
Dzięki takim roślinom ogród nigdy nie wygląda szaro.
Innych kolorów powoli ubywa. Pozostało jeszcze trochę złota na tawułach,
odrobina czerwieni na jeżynie i mahonii,
trochę brązu na hortensjach.
I tylko berberysowy żywopłot wystrojony w czerwone korale wciąż "płonie".
Piękna ta nasza jesień ale trochę się niepokoję bo niektóre rośliny zachęcone ciepłem zaczynają wegetację. Z ziemi wyszły irysy i młode pędy liliowców a rododendrony otwierają pąki.
Może lepiej by było gdyby zima przyszła o czasie?
Serdecznie pozdrawiam!

wtorek, 22 października 2019

Słoneczny uśmiech października

Witam serdecznie po małej przerwie.
Październik uśmiechnął się do nas pięknie i podarował nam wiele słonecznych dni. Prawdę mówiąc, nie spodziewałam się aż takiej zmiany. Gdyby nie jesienne barwy można by pomyśleć, że lato wciąż trwa. Dzięki tej sprzyjającej pogodzie spokojnie zdążyłam porobić jesienne porządki. Teraz pozostało tylko zbieranie liści, które wolno spadają z drzew i krzewów. Mam nawet czas, żeby posiedzieć na słoneczku :) Mogło być jeszcze piękniej ale początkiem października mieliśmy dwie mroźne noce, temperatura spadła do minus ośmiu stopni. Tylko dwie ale to wystarczyło żeby zaburzyć jesienny wizerunek ogrodu. Najbardziej szkoda mi trzmieliny oskrzydlonej, która pięknie płonęła czerwienią. Po pierwszej mroźnej nocy spadły wszystkie liście.
Dzień wcześniej wyglądała tak:
W świetnej formie były też funkie na podwórku, cudnie się wyzłociły na tle płonącej trzmieliny.
Wczesnym rankiem wyglądało to jeszcze piękniej - jakby ktoś posypał liście i gałązki srebrnymi kryształkami. I to by było na tyle :) Gdy tylko słoneczko pojawiło się na niebie czar prysł.
Z trzmieliny spadły wszystkie czerwone listki a funkie wyglądały jakby ktoś spuścił z nich powietrze.
Tak więc mój piękny, płonący krzew jest dziś golusieńki a w słoneczku połyskują tylko czerwono pomarańczowe korale.
Funkie też już wycięłam i rabata zrobiła się pusta :)
Czerwieni się tu jeszcze berberysowy żywopłot.
Kolorowo przebarwia się azalia japońska w wielkiej donicy. Wkrótce przeniesiemy ją do szklarni, gdzie tradycyjnie już spędzi zimę.
Różyczki zmarzły ale nie poddały się, wciąż pojawiają się nowe pąki. Powinnam już powycinać uszkodzone kwiaty ale wyglądają tak uroczo, że mi żal :)
Azalie jeszcze nie zrzuciły liści, nabrały za to pięknego, jesiennego koloru.
Na ślimaku króluje berberys.
Ta wszechobecna czerwień rekompensuje mi nieco brak kwiatów, które nie przeżyły nocnych przymrozków - zmarzły nawet aksamitki.
Jest też trochę złota. Tawułom przymroziło tylko czubki ale i tak fajnie wyglądają :)
Po hortensjach pozostało już tylko wspomnienie.
Nie mogę nie wspomnieć również o trawach. Wyglądają wspaniale i będą cieszyć do samej wiosny.
Rozplenica japońska,
Zebrina
i oczywiście miskanty.
Taka jest ta nasza jesień :) Pierwszy raz w naszym ogrodzie pojawiły się grzyby.
Gdyby to były borowiki :)))
Pozdrawiam Was kochani bardzo ciepło!