Dziś będzie o forsycjach. Piszę o nich co roku o tej porze bo właśnie od nich zaczyna się spektakularna wiosna w naszym ogrodzie. Cieszymy się z każdego wiosennego kwiatuszka ale gdy rozkwitają forsycje w końcu się czuje, że wiosna budzi się tak na poważnie.
U nas widać to bardzo intensywnie bo forsycje rosną w każdym zakątku ogrodu. To zupełny przypadek - wszystko zaczęło się od jednej gałązki. Przywiozłam ją z pewnego pięknego ogrodu zamkowego, oczywiście za zgodą właściciela. Tak powstała pierwsza sadzonka odmiany Spectabilis. Rosła szybko i już przy pierwszym cięciu gałązki trafiły do doniczek. Forsycja ukorzenia się wyjątkowo łatwo i wyjątkowo szybko. Był to okres, gdy mój ogród wydawał się bardzo pusty. Roślinki były niewielkie a na rabatach mnóstwo miejsca. Sadziłam więc bez opamiętania a forsycje wspaniale się rozrastały w każdym miejscu. Nie było to rozsądne ale wtedy cieszyłam się jak dziecko. Z czasem okazało się, że ta odmiana rośnie szybko ale chaotycznie i trudno nad nią zapanować. Jej dość wiotkie pędy przyrastają w trakcie jednego sezonu do 1,5 m. W kolejnym sezonie nowe pędy pojawiają się głównie na tych z poprzedniego roku i rosną kolejne 1,5 m. W ten sposób krzew zamienia się w plątaninę pędów i przybiera gigantyczne rozmiary. Minęło sporo czasu zanim nauczyłam się je odpowiednio ciąć. Łatwiej było się ich pozbyć ale ja uparta jestem i przywiązuję się do moich roślin :) Nauczyłam się ciąć i znalazłam nawet sposób żeby formować te niesforne, forsycjowe krzewy. To jest możliwe ale wymaga dyscypliny i systematycznego przycinania. Jak to wygląda? Zaraz Wam pokażę.
Tuż przed tarasem rośnie forsycja prowadzona w formie drzewka.
Koronę tego drzewka przycinam przynajmniej trzy razy w sezonie. Pierwszy raz oczywiście po kwitnieniu, później systematycznie w miarę potrzeb. Ostatnie cięcie robię nie później niż na początku sierpnia. Jeśli przytniemy ją zbyt późno to nie zdąży wypuścić młodych pędów i na wiosnę nam nie zakwitnie. Trzeba też systematycznie usuwać zbędne odrosty u podstawy. Krótko przycinana korona zakwita obficie.
A teraz pokażę Wam inne miejsca w których rosną forsycje tej samej odmiany.
Przed domem, wzdłuż ogrodzenia mam żywopłot z forsycji, który oddziela nas od sąsiadów.
Kolejny żywopłot oddziela nasz podjazd od warzywnika.
Ten rozkwita wolniej bo miejsce jest bezpośrednio narażone na wiatry ale dzięki temu w warzywniku jest o wiele zaciszniej.
Kolejny żywopłot rośnie wzdłuż starej drogi wjazdowej na posesję. Nie używamy jej zbyt często ale czasem się przydaje :)
Kiedyś był tu piękny skalniak ale to już przeszłość. Forsycje jednak zostały. Siedem krzewów, do niedawna przeogromnych - doprowadzały mnie do rozpaczy swoją agresywnością. W końcu jednak udało mi się je ujarzmić i jednocześnie zmniejszyć. Od trzech lat pracuję nad nadaniem im ładnego pokroju ale jeszcze trochę to potrwa.
W głębi stoją dwa duże kompostowniki a za nimi - zgadnijcie co?
Oprócz kompostowników mamy tu jeszcze sporą, kompostową rabatę na której zazwyczaj rosną cukinie i kabaczki. Wzdłuż ogrodzenia żywopłot z ....forsycji.
A te dwie iglaste siostrzyczki na kompostowej rabacie to efekt miękkiego serducha. Ktoś, kiedyś wyrzucił z balkonu dwie półmetrowe sadzonki a sąsiad przytaszczył do nas bo - jak stwierdził - u mnie wszystko dobrze rośnie. Bidulki były w tragicznym stanie, przesuszone do granic możliwości i kompletnie nie rokujące. Napoiłam, nakarmiłam i wsadziłam w tym brzydkim zakątku. A teraz dziękują najpiękniej jak potrafią :)
To piękne rośliny o regularnym pokroju, sztywnych pędach i znacznie większych kwiatach. Praktycznie nie wymagają cięcia i nie rozrastają się tak szybko.
Z dnia na dzień robi się coraz bardziej żółto bo jak się domyślacie, to jeszcze nie jest szczyt ich możliwości. Zdjęcia też różnie wyszły bo dziś, po deszczowej nocy słoneczko walczyło z chmurami. Najważniejsze, że jest ciepło, pięknie i coraz bardziej zielono. Albo żółto?
Miłego tygodnia!
To pierwszy ogród, w którym widzę tak dużo forsycji. Widać, że lubisz te żółte zwiastuny wiosny :)
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam, trochę to kwestia przypadku ale rzeczywiście lubię forsycje :) Cieplutko pozdrawiam.
UsuńPiękne forsycje Ewuniu. Ja też pierwszy raz widzę taką różnorodność, a najbardziej podoba mi się ta uformowana w kształcie drzewka. Niedaleko mnie rośnie forsycja dookoła stawu przy płocie z siatki ogrodzeniowej. Fragment jej mogę podziwiać z okna. Trochę działam w ogródku, ale nie zawsze zdrowie pozwala. Ściskam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać, że masz dobrą rękę do roślinek.:)
UsuńNie chwaląc się, mam dobrą rękę. Znajomi się śmieją, że u mnie w ogrodzie tylko pieniądze na krzewach nie rosną :) Problem polega na tym, że żal mi każdej obciętej gałązki i wciąż produkuję jakieś sadzonki. Dawniej były potrzebne ale teraz nie bardzo mam je gdzie sadzić.
UsuńSerdeczności Madziu :)
Nie wyobrażam sobie wczesnej wiosny bez forsycji, Ewuniu.
OdpowiedzUsuńJa również Małgosiu :) Tak pięknie rozświetla wszystkie zakątki!
UsuńPrzesyłam uściski.
U nas ani kropli deszczu. Susza znowu robi się straszna. A forsycje już powoli przekwitają :-( Za to do kwitnienia szykują się różaneczniki :-) Serdeczności Ewuniu!
OdpowiedzUsuńU nas różaneczniki jeszcze w tyle ale za to pigwowce zaczynają kwitnąć :) Serdeczności Andrzejku!
UsuńPiękne są Twoje forsycje, uwielbiam te wczesnowiosenne, żółte krzewy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
I ja je lubię, w tym roku kwitną bardzo obficie. Gorąco pozdrawiam :)
UsuńForsycje to takie ogrodowe słońca, które rozświetlają świat w czasie, gdy wokół jeszcze szaro i smutno. Uwielbiam te krzewy. W moim ogrodzie jest miejsce tylko na jedną sztukę, ale też zbyt mocno się rozrosła i w tym roku, po kwitnieniu muszę ją mocno przytemperować. U Ciebie pięknie prowadzone, schludnie i estetycznie :D I tak słonecznie i pięknie w Twoim ogrodzie dzięki nim :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness:)
Sporo mam z nimi pracy ale dla takich widoków warto. Cieplutko pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńEwuniu forsycjowy raj u Ciebie. Masz sporo tych pięknych żółtych krzaczków. Ja mam dwie ale myślę o jeszcze dwóch w innych częściach ogrodu. Szkoda tylko że dość szybko forsycje przekwitają. U nas susza okropna, deszczu nie widać i roślinki te które muszę podlewam, reszta mam nadzieję że sobie poradzi bo woda z kranu lodowata nie chciałabym ich zniszczyć. Pozdrawiam kochana:-)
OdpowiedzUsuńWiększość roślin szybko przekwita ale może dzięki temu nie jest nudno?
UsuńDeszcz jest teraz bardzo potrzebny. U nas padało ale już jest sucho więc czekam na kolejny :) Pozdrawiam Cię Agniesiu bardzo ciepło!
Podziwiam Twoją cierpliwość w prowadzeniu tych krzewów. Miałam kiedyś jedną sztukę z tych wariacko pędzących do góry. Zrezygnowałam z niej po 3 latach, bo nie dawałam sobie rady z utrzymaniem jej w jako takim wyglądzie. Pięknie wygląda Twój ogród ubrany w forsycjową żółć. :) Pozdrawiam Cię Ewo serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa sobie radzę ale cięcie zabiera sporo czasu. Pozbyłabym się części tych forsycji ale to krzewy które mocno się ukorzeniają i musiałabym zrujnować sobie kilka rabat - wybrałam więc mniejsze zło :)
UsuńSerdeczności Kasiu!
Uwielbiam forsycie tak pięknie kwitną,juz wtedy widać wiosnę . Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTo piękne rośliny :) Serdecznie pozdrawiam.
UsuńWspaniały forsycjowy post! Faktycznie ilość tych krzewów u Ciebie spora, ale widać, że sobie z nimi bardzo dobrze radzisz. Dla mnie forsycje są niezbędnym symbolem wiosny i ich kolor zwłaszcza w pochmurne dni nastraja słonecznie :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Dziś pochmurnie i deszczowo ale gdy patrzę na ogród to wygląda tak, jakby słoneczko schowało się w krzewach :)
UsuńCieplutko pozdrawiam.
Piękny post i początek taki podobny do mojego :). Mam do Ciebie pytanie, czy zechciałabyś mi przesłać z kilka gałek swojej forsycji?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak - akurat forsycji u mnie nie brakuje :)
UsuńSpróbuję ukorzenić kilka gałązek i się odezwę.
Serdeczności Agatko!
Piękny ogród i wspaniałe forsycje. Pięknie napisałaś o tych wiosennych krzaczkach. Nie wyobrażam sobie wiosny bez nich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
I ja również Alinko.
UsuńDziękuję Ci za odwiedziny i cieplutko pozdrawiam :)
Forsycje bardzo lubię, bo kojarzą mi się z dzieciństwem. Wówczas wszystko było piękniejsze i smaczniejsze :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo smak sentymentalnych wspomnień :) Cieplutko pozdrawiam.
Usuń