Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 30 listopada 2015

Zamiast

Witam wszystkich serdecznie i ciepło.
Przynoszę Wam dziś trochę kwiatów na poprawę nastroju. Niestety nie są to kwiaty z ogrodu. Mój ogród już śpi. Liście spadły a ostatnie, dzielnie walczące z zimnem kwiaty pokonały nocne przymrozki. Szaruga u nas okropna. Od rana lało jak z cebra i okrutnie wiało. Temperatura nieco wzrosła ale przez wiatr odczucie zimna było bardzo przenikliwe. Wiem, że w niektórych częściach kraju już zaatakowała zima. W ostatni weekend miałam okazję zobaczyć ją na własne oczy. Od Tarnowa na wschód szalała śnieżyca i spadło na prawdę sporo śniegu. Widoki piękne ale drogi w opłakanym stanie. Chyba jednak nie tęsknię za taką zimą.
Dziś zamiast na spacer do ogrodu zapraszam Was do domu - właśnie zakwitły moje Hippeastrum. Co roku kwitną o tej porze. Ogromne kwiaty sprawiają, że od razu robi się weselej i radośniej.
Najstarsze cebule mają już około 8 lat. Po zimowym odpoczynku czyszczę je, przycinam krótko korzenie i wysadzam do głębokich donic. Pomału zaczynają wypuszczać liście. Gdy tylko pogoda pozwoli wystawiam je na ganek. Tu rosną w półcieniu przez całe lato. Jesienią wnosimy donice do domu. Wtedy pojawiają się pierwsze pąki. Łodygi kwiatowe mają ponad metr długości, na każdej rozkwitają co najmniej cztery kwiaty.
Kwitną tak około trzech tygodni. Szkoda, że spektakl kończy się zazwyczaj przed Świętami.
Na parapetach i na dużym kwietniku z kolei kwitną fiołeczki. Mam ich całe mnóstwo, kwitną w zasadzie przez cały rok i nie wymagają specjalnej pielęgnacji.
Na koniec jeszcze grudnik, który najwyraźniej uznał, że już czas na kwitnienie. Podobno to zapowiedź mrozów?
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkim miłego tygodnia.

środa, 18 listopada 2015

Coraz mniej...

Witajcie kochani.
Dawno nic nie pisałam, dawno nie było nowych zdjęć z ogrodu. Ale o czym tu pisać? Złota jesień poszła w zapomnienie, ogród gaśnie i zasypia. Spadły już prawie wszystkie liście, trawy straciły barwy a kwiaty przekwitły. Dni są takie krótkie, że gdy wracam z pracy jest ciemno. Ostatni tydzień spędziłam w domu walcząc z wirusem. Mogłam sobie więc przynajmniej przez okno popatrzeć i pomarzyć o nowym sezonie. I tylko takie zdjęcia mogę Wam dziś pokazać.






















W tym roku udało nam się uporządkować przed zimą prawie wszystko, było wiele ciepłych i pogodnych dni. Teraz pada ale to dobrze, ziemia potrzebuje wilgoci przed nadejściem mrozów. Jeszcze końcem października przycinałam po raz ostatni obwódki z trzmieliny, na wiosnę będzie o jedno cięcie mniej. Przycięłam też króciutko floksiki na ślimaku.

Bukszpany cięte nieco wcześniej zdążyły jeszcze wypuścić młode gałązki i wyglądają teraz jak w czapeczkach. Bezlistnych krzewów azalii z okna prawie nie widać, na azaliowych rabatach odznaczają się tylko różaneczniki. Zawiązały mnóstwo pąków na przyszły rok.
Najmocniejszym, kolorystycznym akcentem są teraz żółciutkie listki róży pnącej, ale i one już opadają. Altanka straciła już ściany, pozostała tylko sieć poplątanych pędów milinów i kokornaku. Tawuły szare przy tarasie nie mają już listów. Ich gałązki zrobiły się ciemno bordowe i wyglądają dość ozdobnie. Przed Świętami ubieramy je w kolorowe światełka.






















Trochę mi żal, że sezon się już skończył. Brakuje mi słońca i spacerów wśród roślin. Z drugiej strony odpoczynek jest potrzebny. Wkrótce Święta a potem to już będzie z górki, będziemy odliczać dni do pierwszych krokusów. A zimą? Zimą będziemy wspominać i oglądać kolorowe zdjęcia robione przez cały sezon.
Przesyłam cieplutkie pozdrowienia.