Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

środa, 26 października 2016

A liście spadają...

Witam Was serdecznie i ciepło.
Byłoby nie w porządku narzekać na tegoroczną jesień. Niedługo listopad a temperatury wciąż mamy przyzwoite. Nie licząc kilku nocy na początku października wciąż nie ma przymrozków. Czasem wystarczy jedna taka noc i większość liści opada. Tymczasem wciąż cieszymy oczy barwną, jesienną paletą. Urzekająco wyglądają lasy mieszane. Może jest trochę za dużo deszczu bo nie sprzyja to spacerom ale przynajmniej rośliny są zadowolone. Liście spadają obficie tworząc barwne kobierce, wciąż jest pięknie. Nie pisałam prawie miesiąc ale wierzcie mi, nie miałam kiedy zrobić zdjęć. Popołudnia są bardzo krótkie. Wczoraj jednak mi się udało. Wyszłam do ogrodu tuż po jednym deszczu i zdążyłam przed kolejnym. Ciekawa byłam jak wyglądają późnojesienne rabatki. Byłam pewna, że nie znajdę już nic ciekawego do pokazania ale myliłam się - jest kilka wciąż urzekających miejsc. Przed domem wita nas długi szpaler berberysów Helmond Pillar. Trochę późno go w tym roku przycinałam. Wypuścił mnóstwo młodych, zielonych gałązek i nie byłam pewna czy zdąży się wybarwić. Ale zdążył!
Trudno to pokazać na zdjęciach ale w szpalerze można się dopatrzeć najprzeróżniejszych kolorów - od ciemnych fioletów i ostrych czerwieni do odcieni pomarańczy i złota. Dodatkowo krzewy wystrojone są w czerwone korale.
Przed szpalerem berberysów jeszcze kilka dni temu zadziwiała kolorem liści trzmielina oskrzydlona. Teraz listki leżą sobie pod krzaczkiem a na gałązkach zostały tylko pomarańczowe koraliki. 
Widać za to jak piękny jest naturalny pokrój tego krzewu. Widać też charakterystyczne dla tej odmiany skrzydełka na gałązkach.
Na skarpie wśród jałowców i cyprysów płoży się irga. Sadziłam ją z myślą o szybkim zadarnieniu osuwającej się skarpy. Teraz, gdy jałowce się rozrosły praktycznie nie widać jej maleńkich, zielonych listków. Dopiero teraz ma swoje 5 minut. Z daleka wygląda to tak, jakby jałowce zakwitły kolorowymi kwiatuszkami.
W głębi ogrodu niepodzielnie króluje perukowiec.
To bardzo wiekowy i ogromny krzew widoczny z daleka. Nie każdej jesieni tak wygląda, zazwyczaj pierwsze przymrozki ścinają jego liście.
A to nasza altanka a właściwie wejście do niej od strony domu.
Hortensja pnąca nie zaczęła jeszcze zrzucać liści które jak widzicie mają barwę antycznego złota. Miliny natomiast nie wyglądają już ciekawie a ich liście spadają i spadają...
Wstyd zapraszać gości do wnętrza takiej altanki ale z zamiataniem muszę poczekać aż trochę przeschną. Nie spadły też (o dziwo!) ogromne liście kokornaku.
I widok altanki od strony ogrodu.
Kępy traw poszarzały ale wyglądają urokliwie.
Te żółte krzewy w głębi to forsycje. Z daleka wyglądają jak wiosną w pełni kwitnienia.
A bukszpany wyglądają jakby założyły jasnozielone czapeczki.
Poniżej miskanty o rdzawych łodygach otulające pięknie wybarwioną wiśnię japońską.
I pompony gailardii która wciąż próbuje kwitnąć.
Cyprysik groszkowy natomiast jest tak samo żółty niezależnie od pory roku.
No i derenie - już bezlistne ale czarujące intensywną czerwienią gałązek.
Brakuje tylko kwiatów ale pomału przyzwyczajam się do zmian w ogrodzie. Różnorodność nasadzonych form i uporządkowanie rabat sprawia, że ogród nie jest nudny i zawsze spaceruję tu z przyjemnością.
Może to już ostatnie takie kolorowe zdjęcia, kiedyś piękna jesień dobiegnie końca.
Dziękuję Wam za wspólnie spędzony czas i życzę wielu słonecznych dni.

sobota, 1 października 2016

Dopóki słońce grzeje

Witam Was serdecznie i ciepło.
Nie każdego roku mamy szansę przeżywać tak piękną jesień. Czasem wystarczy jedna mroźna noc i wiele roślin traci szansę na pokazanie swych jesiennych kreacji. A jest co podziwiać!
Wyjątkowo wysokie temperatury sprawiają, że wciąż trwa prawdziwy spektakl kolorów.
Dzisiejszy poranek spędziłam z aparatem chcąc zatrzymać kilka tych niepowtarzalnych chwil bo przecież taka pogoda wiecznie trwać nie będzie. W tygodniu nie mam takiej możliwości, gdy wyjeżdżam do pracy jest jeszcze szaro. Poranne mgły były tylko jedną chwilkę i szybciutko znikły pozostawiając po sobie tysiące drobnych kropelek na roślinach. A potem wstało słońce.
Co słychać w ogrodzie? Ano różnie. Są miejsca bardzo spokojne, wypełnione różnymi odcieniami zieleni i szarości albo leniwym szelestem traw. Są też takie, które dosłownie płoną czerwienią i połyskują złotem. Te kolory rekompensują mi brak kwiatów. Nie znaczy to oczywiście, że nic już nie kwitnie ale w tym roku jest ich mało. Jeśli macie ochotę na długi jesienny spacer to serdecznie zapraszam. Nie będę dziś komentować zdjęć, myślę że mówią same za siebie.















                                                          I jak tu nie kochać jesieni?
Dziękuję za wspólny spacer i życzę wszystkim wspaniałej, słonecznej niedzieli.