Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

wtorek, 30 kwietnia 2019

Deszcz

Witam Was serdecznie.
Przez ostatnie 3 dni padało u nas bez przerwy. Nie była to ulewa, raczej gęsty kapuśniak. Bure niebo, chłód i wilgoć nie nastrajają zbyt optymistycznie. Właściwie czekałam na ten deszcz bo ziemia była już bardzo sucha a doraźne podlewanie tak dużego ogrodu niewiele daje. No i się doczekałam :)
Na początku była radość ale wczoraj, trzeciego dnia już mnie nosiło. Smętnie spoglądałam na ogród z okna obserwując jak zieleń zmienia kolor, jak rozkwita wiśnia japońska i jak znikają przemoczone tulipany. Zrobiłam z okna kilka zdjęć.
Mimo chmur ogród wyglądał dość radośnie. To dzięki żółtym obwódkom z trzmieliny, one bardzo rozweselają rabatki.
Parapety mam pełne sadzonek, głównie pomidorów.
Przygotowałam sobie już szklarnię. W tym roku było sporo pracy bo wymienialiśmy ziemię w szklarni ale wszystko już gotowe, tylko sadzić. Od tygodnia się zastanawiam czy tego nie zrobić ale teraz się ochłodziło, jest mnóstwo wilgoci i brakuje słońca. Sprawdziłam też prognozy długoterminowe i na sobotę/niedzielę zapowiadają nocne przymrozki. Chyba jednak jeszcze poczekam.
Dziś zrobiło się cieplej, około 16 stopni. Przestało padać i nawet chwilami wychodziło słoneczko. Po południu znów się rozpadało i nadal pada. Udało mi się jednak wykorzystać tą przerwę, wysiałam trochę jednorocznych kwiatów do wilgotnej ziemi i wyplewiłam rabatę z liliowcami. Tak, tak - już jest co plewić :) Miałam też czas na spacer po ogrodzie a właściwie to na "wizję lokalną". Deszcz to zbawienie ale długotrwały deszcz potrafi uczynić wiele problemów. W sumie nie jest źle - jeszcze! Jeśli będzie tak padać jeszcze przez tydzień to kto wie...
Poniekąd jestem ogrodową pedantką, co chyba widać :))) Lubię mieć nad wszystkim kontrolę, lubię wiedzieć co się dzieje i brać w tym udział. Nie lubię dłuższych przerw po których trzeba wyjść tylko po to by powycinać przekwitnięte kwiaty. Ale i tak bywa.
Nie nacieszyłam się zbytnio tulipanami. Najpierw było sucho a potem deszcz poobijał kielichy i niewiele ich zostało.
Na szczęście nie wszystkie odmiany rozkwitają jednocześnie. Pojawiły się odmiany strzępiaste,
i cieniowane.
Jest też kilka tulipanów "czarnych".
Najdłużej trzymają się jednak tulipany w głębi ogrodu, w zacisznym miejscu wokół piwonii drzewiastej.
Piwonia drzewiasta ma w tym roku rekordową ilość pąków i są już całkiem spore ale obawiam się, że jeśli będą nocne przymrozki to kwiaty się nie rozwiną.
Nie będzie w tym roku spektakularnej magnolii. Cieszyłam się, że nie zakwitła przed ostatnimi przymrozkami ale okazało się, że pąki przymroziło. Wciąż rozwija pojedyncze kwiaty ale wiele pąków po prostu nie rośnie.
Po wykorowanych rabatach masowo wędrują samosiejki niezapominajek
i białych fiołeczków.
Fiołeczki przytuliły się nawet do szybko rozrastających się w gazonach paproci :)
Mahonia wygląda wspaniale.
Pięknie jest również w sadzie. Oby tylko kwiaty nie zmarzły.
Krzew perukowca jeszcze goły, pojawiają się dopiero pierwsze, bordowe listki.
Nie wiem jak wewnątrz tego ogromnego krzewu znalazła się sadzonka dzikiej róży. Jej długie pędy porozkładały się na gałązkach perukowca. Już w zeszłym roku miałam ją wyciąć ale zrezygnowałam, może zakwitnie? Wyglądałoby to bardzo ciekawie :)
Ładnie rozkwitła kolumnowa wiśnia japońska.
Lada moment będą orliki.
Do bukszpanów przytuliły się poduchy floksików.
Biała hosta na tle ciemnej kory wygląda jak ogromny kwiat.
Kwitną berberysy.
Leszczyna Contorta zrzuciła już większość kotków i obrasta w poskręcane zabawnie liście.
Po sasankach zostały tylko śmieszne miotełki :)
A przed tarasem zmiany. Usunęłam długie szpalery goździków a rabatkę ogrodziłam niskim płotkiem. Dlaczego? Z jednej strony goździki mi uschły. Zaczęło się od jednej, okrągłej, czarnej plamy która szybko się powiększała. Podejrzewam, że to wina bezpańskich kotów po których wielokrotnie sprzątam w ogrodzie. Tak czy inaczej tą zmianę miałam w planach w ramach ograniczania ilości pracy. Dodatkowo przestanę w końcu wybierać korę ze żwirku. Na korowych rabatach ciągle buszują ptaszęta. Oczyszczają ją z nieproszonych gości i to lubię ale przy okazji okropnie rozrzucają korę a ja siedzę potem jak ten świstak :))) Najgorzej jednak jest po wizycie bażantów. Ale teraz mam płotki za którymi będą kwiaty jednoroczne więc co roku mogę sobie kombinować inaczej.
Takich zmian będzie więcej ale o tym innym razem.
Nie wiem jaka będzie tegoroczna majówka ale bez względu na pogodę życzę Wam kochani wspaniałego wypoczynku :)


środa, 24 kwietnia 2019

MrGreen - pierwsze zasilanie i .... spacerek

Witam Was kochani bardzo ciepło!
O preparatach mikrobiologicznych MrGreen pisałam tutaj. Przypomnę tylko, że dzięki uprzejmości producenta mam okazję je wypróbować. Minęły już nocne przymrozki i w końcu zrobiło się ciepło więc postanowiłam przeprowadzić pierwsze zasilanie. Na razie zasiliłam tylko rośliny ozdobne, warzywka dopiero wychodzą z ziemi. Zasilanie polega na opryskaniu rozcieńczonym preparatem ziemi wokół systemu korzeniowego rośliny i przeprowadza się go raz na miesiąc.
Z jednego litra koncentratu otrzymujemy 30 litrów roztworu. Założyłam, że będę zasilać rośliny przez pięć miesięcy, ostatnie wypadnie pod koniec sierpnia. Zawartość butelki podzieliłam więc na 5 części, z każdej z nich po rozcieńczeniu otrzymam 6 litrów roztworu.
Wybrałam kilka roślin. Nie była to prosta decyzja ale postanowiłam spróbować przede wszystkim z różami. Pisałam już wielokrotnie o tym, że ziemia u nas jest piaszczysta i mocno przepuszczalna więc róże nie czują się tu najlepiej a ja bardzo chcę je mieć :) Brak mi trochę wyczucia w jaki sposób określić ilość roztworu na jedną roślinę bo przecież rośliny są różne. Zaufałam więc instynktowi który w ogrodzie często mi pomaga. Oto moje poletko doświadczalne - rośliny, których rozwój będziemy obserwować przez cały sezon.
Przepraszam za słabą jakość zdjęcia, świeciło dziś ostre słońce a młode krzewy na tle kory bardzo trudno odpowiednio sfotografować.
Jest to rabata, na której dawniej rosły azalie. Niestety dwa lata temu przemarzły i nie dało się ich uratować. W ubiegłym roku posadziłam więc różyczki.
Są tu trzy krzewy róży rabatowej w dwóch odcieniach koloru czerwonego, trzy krzewy czerwonej róży miniaturowej i jeden rodzynek - róża rabatowa z żółtymi kwiatami.
Jak wyglądają dzisiaj, tuż przed pierwszym zasilaniem? Najbujniej rozrosły się różyczki rabatowe o czerwonych kwiatach.
Jak widać na zdjęciach mają już sporo zieleniutkich listków. Wyglądają zdrowo a listki prześlicznie się błyszczą.
Nieco wolniej rozwijają się krzewy róż miniaturowych, mają też mniej pędów ale ich listki pięknie się wybarwiają. Te krzewy również wyglądają zdrowo.
Najbiedniej wygląda żółta róża. Mam wrażenie, że odrobinę ją przymroziło. Zauważyłam też na kilku listkach niepokojące przebarwienia.
Sześć litrów roztworu do oprysku to sporo więc zdecydowałam, że do eksperymentu dołączę jeszcze trzy inne rośliny.
Pierwsza to hortensja, Anabelka podkopana w ogrodzie i przeniesiona w sam środek między różami. Wypuściła już pierwsze listki więc wygląda na to, że się przyjęła. Fajnie będzie obserwować jej wzrost i efekt zasilania.
Druga roślina to rododendron odmiany Van Weerden Poelman. Uratowałam go po mroźnej zimie ale co roku choruje i bardzo słabo się rozrasta. Zawiązał pąki ale niektóre pędy już chorują i znów będę musiała wyciąć część rośliny. Może zasilanie go wzmocni i uodporni - na to liczę.
Ostatnia z wybranych roślin to piwonia. Porządkowałam w zeszłym roku piwonie na ślimaku. Rosną w kręgu wokół młodej wisienki japońskiej. Dosadziłam kilka uszczkniętych z innych miejsc w ogrodzie więc to dosłownie maleństwa.
Wybrałam do zasilania dwie, te na pierwszym planie.
Jeśli będzie różnica we wzroście to będzie to świetnie widoczne wśród pozostałych kęp. Szczególnie jestem ciekawa jak bardzo podrośnie ta jedna gałązeczka :)
Tak więc roślinki zasilone a ja będę podglądać je z ciekawością a obserwacjami oczywiście podzielę się z Wami. Kolejne zasilanie za miesiąc czyli 24 maja.
To tyle w temacie zasilania. Oczywiście zachęcam wszystkich posiadaczy ogrodów i ogródków do odwiedzenia strony MrGreen, może i Wy spróbujecie :)
A w ogrodzie prawdziwa wiosna wybuchła, przybywa kolorów i kwiatów. Wiem, że wyszedł mi dziś prawdziwy post-tasiemiec ale nie mogę tak po prostu nic nie pokazać. Dlatego już nie marudzę tylko zapraszam Was na wiosenny spacer.
Cieplutko Was pozdrawiam!