Witam Was kochani bardzo ciepło.
Lubię letnie, sobotnie poranki. Budzi mnie słoneczko i śpiew ptaków a nie budzik. Staję w oknie sypialni i patrzę na ogród robiąc plany na cały dzień. Dziś mój wzrok zatrzymał się na altance porośniętej milinami. Przybywa coraz więcej kwiatów. Na razie kwitną te czerwone, żółte są nieco późniejsze. Postanowiłam zacząć dziś dzień od małej sesji w ogrodzie, nie robiłam zdjęć już ponad dwa tygodnie.
O poranku na kwiatach milinów aż wrze od owadów. Pszczoły, osy, żuczki a nawet biedronki przylatują tu na śniadanie - aż strach podchodzić zbyt blisko. Na szczęście później robi się spokojniej.
Wejście do altanki mocno zarosło ale miliny kwitną na końcówkach długich pędów więc teraz szkoda ciąć.
Inna biesiada trwa na rabacie z jeżówkami. Tu zebrały się motyle, prawdziwa uczta dla oczu.
Trochę marny ze mnie fotograf. Dzisiejsze zdjęcia nie wyszły mi zbyt dobrze ale to przez ostre słońce, które dokazywało od samego rana.
Znów jest upalnie. Przez kilka ostatnich dni było wspaniale, temperatura około 24 stopni i od czasu do czasu deszczyk. Dziś już jednak słupek rtęci poszedł znacznie do góry i zrobiło się bardzo gorąco. Nie mogę narzekać bo w wielu regionach to był trudny okres. Burze, deszcze i wiatry narobiły wiele szkód. Nas oszczędziło.
Idziemy dalej?
Już z daleka wzrok przyciągają wilczomlecze obrzeżone. Ich ozdobą są właściwie nie kwiaty a ozdobne liście okalające drobne, białe kwiatki.
To roślina jednoroczna ale intensywnie się rozsiewa więc jeśli raz wprowadzimy ją do ogrodu będzie nam towarzyszyć przez wszystkie kolejne lata. Każdej wiosny przy plewieniu usuwam niezliczoną ilość siewek zostawiając je tylko w niektórych miejscach.
Te na zdjęciu rozrosły się na brzegu sporej rabatki, o której opowiem Wam dziś troszkę więcej.
Od zeszłego roku pracowałam nad jej przebudową. To była piękna rabata. Jak widać na ostatnim zdjęciu wzdłuż brzegu rabaty nasadziłam młode bukszpany które zrobiłam oczywiście z gałązek. Z czasem rozrosną się na piękne kule. Dawniej, wzdłuż tego brzegu rósł szeroki szpaler firletek.
W okresie kwitnienia firletek płynęła tu prawdziwa różowa rzeka. Przyznam się Wam, że bardzo mi żal tego widoku. Nikt jednak nie wie ile pracy kosztowało mnie utrzymanie tego szpaleru. Po przekwitnięciu kwiatów spędzałam tu kilka dni usuwając kosmiczne ilości długich, lepkich kwiatostanów. Rozsądek w końcu zwyciężył choć nie od razu. Decyzję przyspieszył fakt, że pomiędzy firletki wdarł się perz. Nie mogłam sobie już poradzić z jego usuwaniem, jedynym wyjściem było wykopanie wszystkich roślin i dokładne oczyszczenie ziemi. Muszę myśleć też o przyszłości, o tym że mijają kolejne lata a ja jestem coraz starsza. Po prostu nie dam rady utrzymać tak dużego ogrodu w odpowiedniej kondycji. Dlatego systematycznie wprowadzam zmiany, które zmniejszą ilość pracy. Firletki rosną nadal w naszym ogrodzie ale nie w takiej ilości.
Na tej rabacie rośnie też dość duży krzew biało zielonej trzmieliny. Jak widać na zdjęciu wyglądał bardzo chaotycznie.
Główne, mocno zdrewniałe łodygi pochyliły się mocno w jedną stronę i krzew wyglądał jakby miał się przewrócić. Po dwóch latach systematycznego podcinania udało mi się uzyskać taką formę:
Lepiej wygląda, prawda?
Poprzednie zdjęcia są z 2015 roku. Jak możecie zauważyć usunęłam też ogromny "placek" goździków który rósł przy trzmielinie. Tu też wdarł się perz. Ale goździków mam w ogrodzie kosmiczne ilości więc tego mi nie żal. Rabatka jest wyczyszczona, wyłożona agrowłókniną i wykorowana, na jakiś czas będzie spokój z odchwaszczaniem. Drugi brzeg tej rabaty opanowały gailardie i tego nie zmieniałam.
Po drugiej stronie trzmieliny rośnie młodziutka kępa czerwonych floksów.
A dalej nasza nietypowa, zrobiona z niepotrzebnych płotków pergola z powojnikami.
Ku mojej radości pergola powoli się zapełnia. Nasze powojniki źle zniosły ostatnią zimę. Przeżył tylko "Błękitny anioł" ale musiałam go wyciąć do samej ziemi. Wiosną dosadziłam dwa kolejne i cieszę się, że kwiatów przybywa. Jakoś nie mam szczęścia do powojników. Błękitny zrobił się biały, dosadzony biały ma niebiesko fioletowy odcień a dosadzony bordowy ma dopiero jeden i to ciemno niebieski kwiat.
Pozostaje mi polubić je takie, jakie są.
Rabatkę zamyka moja ulubiona, różowa Anabelka.
Kolejne zakątki odwiedzimy następnym razem.
Miłej niedzieli kochani!
Ewuniu wspaniały ten twój ogród. Co do perzu to niestety jak się "dziadostwo" rozpanoszy jest ciężko wytepic później. A w tych firletkach nie wiadomo byłoby jak wyrwać aby roślinek z nim nie usunąć. Trzmieline bardzo fajnie przycielas ma taki inny nietypowy kształt. Motylki na kwiatach cieszą oko anabelka ma wspaniałe bujne kwiaty. Miło wyjść do takiego ogrodu, wszystko w nim zachwyca. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńWalka z perzem to niestety trudna sprawa, zawsze zostaje w ziemi kawałek który szybko się rozrasta. Mam go też niestety w innych miejscach ogrodu i wciąż walczę.
UsuńDziękuję Ci Agnieszko za odwiedziny i miły komentarz. Cieplutko pozdrawiam.
Rozumiem Cię Ewuniu, ja też powoli " zwijam" ogród, bo nie daję z wszystkim rady.
OdpowiedzUsuńPowojniki u mnie wcale nie chcą rosnąć.
O wilczomleczu marzę, a wiosną zapominam posiać, jest piękny i nieustannie mnie zachwyca.
Cudny jest Twój ogród i ja też kocham sobotnie poranki.A ponieważ codziennie wstaję przed 6. dziś ucięłam drzemkę, o zgrozo do 8!!
No to sobie Basiu przynajmniej pospałaś! Ja wstaję codziennie 5:30 więc też sobie czasem pozwalam na weekendowe leniuchowanie.
UsuńJeśli masz ochotę, to mogę pozbierać dla Ciebie nasionka z wilczomlecza, to żaden problem - tylko daj znać.
Miłej niedzieli kochana :)
Budzika nie nastawiam, bo mam domowego nietypowego skowronka w postaci siedmioletniego już prawie urwisa. Świątek, piątek czy niedziela pobudkę mamy 5.30-6.00:(. Ale dzisiejszy poranek osłodziły mi widoki z Twojego ogrodu. Podziwiam piękny i zadbany ogród, ale i pracę włożoną w jego pielęgnację. Pozdrawiam i duuużo wytrwałości życzę i już czekam na kolejne relacje.
OdpowiedzUsuńDziękuję Elusiu. Wytrwałości mi nie brakuje ale sił coraz mniej. W dodatku pogoda utrudnia systematyczne prace w ogrodzie. Teraz znów zaczęły się upały i zapewne będę musiała zrobić przerwę. Żal ciąć rośliny przy temperaturze ponad 30 stopni. Cóż poradzić, taki mamy klimat :)
UsuńPrzesyłam serdeczne uściski.
Co Ty tam marudzisz :) Piękne, jasne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńStarałam się wybrać najlepsze.
UsuńSerdecznie pozdrawiam.
Floks ma obłędny kolor, widać go z daleka! Piękne masz kwiaty Ewuniu. Część z nich mam, wielu nie mam, a niektóre miałam, ale już nie mam(wilczomlecz, jeżówki, firletki), niestety ogród nie chce się rozciągnąć i muszę z paroma się pożegnać;) U mnie trzmielina obrosła wysoko ścięty pień czereśni, dołem rośnie pięknie, ale "głowę" też muszę ujarzmiać.
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczynku Ewuniu:)
Trudno ujarzmić trzmielinę, wymaga systematycznego cięcia. na pniu drzewa na pewno wygląda ślicznie. Te floksy rzeczywiście mają ładny kolor. Mam jeszcze białe i różowe - te za to intensywniej pachną.
UsuńPozdrawiam Cię Aniu bardzo ciepło.
Ewuniu, dziękuję za milutki komentarz na moim blogu, uśmiechnęłam się do niego jak przeczytałam :*
OdpowiedzUsuńAle Ci powojniki zrobiły dowcip z tymi kolorami! Uśmiałam się:)
Ah, śliczne te firletki miałaś, naprawdę. Już kiedyś je podziwiałam. Szkoda ich, ale rozumiem, że miałaś z nimi mnóstwo roboty. Ja mam podobną rzeczkę, ale z floksów szydlastych i też mam mnóstwo podcinania, więc wiem o czym mówisz.
a ta różowa annabelka jest śliczna, takiej jeszcze nie mam, może kiedyś.
Ściskam Cię mocniutko, uważaj na siebie w te upały teraz
Dziękuję Klaudusiu za przemiły komentarz. Bardzo u nas gorąco, dziś ma być ponoć 36 stopni. Ściskam serdecznie Ciebie i Twoje maluszki!
UsuńMasz piękny ogród, tyle cudownych kwiatów. O poranku czy nie o poranku - zawsze pięknie. Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu i również serdecznie pozdrawiam.
UsuńJaka piękna anabelle, ja mam białą, a firletki cudne i faktycznie miałas przy nich pracy, doskonale zdaję sobie sprawę ile wkładasz pracy aby tak pięknie wyglądal Twój ogród, ja mam o wiele mniejszy i nie nadążam:))
OdpowiedzUsuńBiałe też mam, zrobię zdjęcia następnym razem. To prawdziwe giganty i pięknie kwitną co roku. Jednak ta różowa jest bardzo oryginalna, mam do niej słabość. Miłego tygodnia Beatko!
UsuńEwuniu, Ty masz przecudny ogród i każda nowa zmian dodaje mu jeszcze większego uroku. Ja borykam się z nornicami i turkuciami podjadkami. To straszna plaga.
OdpowiedzUsuńSądziłam, że tylko moje powojniki nie przetrwały zimy. Hmm, u Ciebie było podobnie. Też mam "Błękitnego anioła" mój ma odcień fioletu. Pokazywałam go w poście Lato my love.
Serdecznie pozdrawiam:)
Powojniki bardzo wymarzły, uratował się tylko błękitny anioł. Mam nadzieję, że te nowo dosadzone ładnie się rozrosną a kolejna zima nie będzie taka sroga.
UsuńWspółczuję Ci Lusiu i trzymam kciuki za walkę ze szkodnikami.
Przesyłam serdeczności.
Witaj Ewuniu! Gratuluję pięknie wyprowadzonej trzmieliny. Wygląda wspaniale :-) O ile mnie wzrok nie myli to albo Emerald Gaiety albo Silver Quuen :-) Ta kępa floksów ma wspaniały kolor! Bardzo podobają mi się te wilczomlecze no i firletki. Ale faktycznie jeśli perz je zaczął zarastać to podjęłaś jedyną słuszną decyzję ;-) Mój stary komputer padł. mam już nowy i borykam się teraz z aktualizacjami, instalacjami oprogramowania... no i totalnie nowym i nieznanym mi systemem operacyjnym. Nie mam wyjścia, muszę go poznać i polubić ;-) Serdeczności, spokojnego tygodnia :-)
OdpowiedzUsuńTo Silver Quuen, bardzo wiekowa już roślina. Trudno poprowadzić wolno rosnącą trzmielinę ale teraz jestem zadowolona z jej wyglądu. Muszę tylko przypilnować i systematycznie ją przycinać.
UsuńJestem pewna Andrzejku, że szybko opanujesz nowy sprzęt.
Cieplutko pozdrawiam.
To miłe mieć ogród, w którym jest tak wiele kolorowych kwiatów, a do tego
OdpowiedzUsuńdużo motyli i pszczół. Twój ogród jak zawsze wygląda przepięknie :)
Dziękuję Haniu i przesyłam serdeczności.
UsuńCudowny ogród pełen przepięknych kwiatów ,jak w ogrodzie botanicznym.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu i również serdecznie pozdrawiam.
UsuńHow lovely photos, Ewa. They are fabulous. Kisses, my friend.
OdpowiedzUsuńDziękuję Mia i przesyłam cieplutkie pozdrowienia.
UsuńA u mnie nareszcie upalnie, bo przez ostatnie tygodnie tylko deszcz,podgniły nawet pelargonie:-( ale dwa dni słońca i świat nabiera kolorów:-) U ciebie jak zwykle pięknie, jestem zachwycona różową anabelką, muszę koniecznie upolować jakąś sadzonkę i kawałek miejsca. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńCzasem się tęskni za słońcem ale dziś u nas jest 37 stopni, aż trudno oddychać. Z takiego lata nie mam żadnej radości, ani w domu ani w ogrodzie.
UsuńDziękuję Ci Oluś za odwiedziny i miły komentarz. Gorąco pozdrawiam.
Wiesz, Ewuniu, jak sobie wyobrażam rajski ogród, to zawsze mam przed oczyma Twoje zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu. To jest mój mały raj, miejsce w którym jestem szczęśliwa.
UsuńBuziaczki!
Cudnie u Ciebie. :) Wszystko takie piękne, dorodne. Floksy wprost wychodzą z ekranu, tak intensywną mają barwę. A Anabelka... Ojej, kiedy moja taka będzie? ;) Cudnie jest w Twoim ogrodzie. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kasiu! I Twoja Anabelka urośnie, czas leci szybko. Te czerwone floksy to młodziutka kępa. W zeszłym roku miała tylko trzy kwiatostany a teraz już jest na co popatrzeć.
UsuńPozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Ewuniu miliny zakryły Ci całą pergolę! Ślicznie to wygląda, uwielbiam takie zagęszczenia roślinności. Do tego piękne i soczyste kolory kwiatów. Kiedyś i u mnie rosły, ale było zbyt zimno i zmarzły. Z clematisami to tak często bywa, to co napisane na karteczce wcale nie jest prawdą. Ja też tak miałam. Ale najważniejsze, że zakwitły pieknymi kwiatami:)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu życzę.
Taka zarośnięta altanka to fajne zacienione miejsce, szczególnie w upalne dni! Cieszę się Anusiu z tych clematisów choć pergola w tym roku wygląda pustawo. Mam nadzieję, że kolejna zima będzie bardziej łaskawa i nie zniszczy tego co odrosło.
UsuńMiłego weekendu kochana :)
Ewuniu, w Twoim ogrodzie jest jak na rajskiej wyspie !! Zachwyciły mnie miliny i ta jednoroczna biała roślinka, która sama się wysiewa !!
OdpowiedzUsuńMoje klematisy też nie wszystkie prztrwały zimię. Uwielbiam je ale zaczynam do nich tracić cierpliwość...!
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję Eluś! Nie wiem co przyniesie kolejna zima i czy powojniki ją przetrwają ale spróbowałam jeszcze raz. Jeśli nie przeżyją pewnie też z nich zrezygnuję. Cóż poradzić, na pogodę wpływu nie mamy.
UsuńPrzesyłam cieplutkie pozdrowienia.
Uwielbiam te "spacery" z Tobą po Twoim cudownym ogrodzie.gdyby tak jeszcze można ze zdjęć "usłyszeć" szum wiatru, szelest liści i odgłosy wszelakich braci mniejszych,to już raj ;) Serdeczności posyłam i tulę do serca :) <3
OdpowiedzUsuńMiło mi Jadziu. Ostatnio mało przebywam w ogrodzie ze względu na upały. Trudne mamy lato w tym roku.
UsuńŚciskam Cię bardzo mocno.
Ja też uwielbiam spacerować po twoich zakątkach ogrodu.Ogród zmienia się nieustannie.widzę nowosci i zmiany.Różowa anabelka robi na mnie wrażenie,jest cudna,floksy,powojniki -cudowne;-)
OdpowiedzUsuńu nas od paru dni tez grzeje ale strasznie żrą komary,pospacerować nie idzie.po deszczach duża wwilgotnosć w lasach i temu taki wyląg komarów.
pozdrawiam i do kolejnego spaceru ;-)
Nie wiem Agatko co gorsze. U nas komarów w tym roku nie ma, jest za to susza i upały nie do wytrzymania. Wiele roślin sobie nie radzi mimo podlewania. Szczerze mówiąc chyba tęsknię już za chłodem, nawet jesiennym. Gorąco pozdrawiam.
UsuńW ogrodzie ciągle jest coś do zrobienia, ale dzięki temu są zachwycające efekty, co widać w Twoim uroczym miejscu wokół domu. Powojniki w tym roku prawie wszędzie chorowały - u mnie podupadł nawet Błękitny Anioł, z którym dotąd nie miałam żadnych problemów. Również podziwiam Anabelkę. Piękna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewo serdecznie
To trudny sezon, ogród niestety mocno ucierpiał. Niewątpliwie będzie trzeba wprowadzić wiele zmian. Cieszę się jednak tym co jest.
UsuńDziękuję Weroniko za odwiedziny i przesyłam cieplutkie pozdrowienia.