Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

niedziela, 28 czerwca 2015

Po gospodarsku

Witajcie kochani.
Największa część naszego ogrodu znajduje się po południowej stronie domu. W tej części przeważają rośliny ozdobne. Jest tu też sad, wgłębnik na ognisko i altanka do wypoczynku. To część którą pokazuję na blogu. Dziś jednak chcę Was zaprosić w inne miejsce. Od północnej strony domu znajduje się część posesji, którą nazywamy podwórkiem. Po tej stronie znajduje się wejście do domu. Dużo się tu ostatnio zmieniło. Dawniej miałam z tej strony kilka rabat i kilka niewielkich skalniaków. Mnóstwo pracy a efekt z powodu braku słońca przez większość dnia mizerny. W ubiegłym roku zostaliśmy podpięci do kanalizacji. W związku z tym większość podwórka została przekopana. Na położenie kostki musieliśmy poczekać aż ziemia "siądzie". W końcu doczekałam się - kostka położona! Korzystając z okazji postanowiliśmy urządzić tą część zupełnie inaczej, tak żeby nie wymagała ciągłej pracy a jednocześnie wyglądała estetycznie. Teren jest dość duży, mnóstwo czasu spędziliśmy z mężem na karczowaniu i oczyszczaniu terenu. Po wyrównaniu powierzchnię przykryliśmy agrowłókniną i wysypaliśmy grubą warstwą kory.
Dziś wygląda to tak:
To zdjęcie zrobione ze schodów wejściowych do domu. Kostka jest jeszcze piaskowana więc wygląda troszkę "matowo". Biegnie łukiem do końca domu.
Za domem, po prawej stronie powstał niewielki stopień łączący podwórko ze żwirową ścieżką wzdłuż wschodniej ściany domu.
Dalej ścieżka biegnie wzdłuż garażu do podjazdu.
Barwinek na skarpie nieco ucierpiał ale to bardzo żywotna roślina więc szybko odrośnie.
Na wprost garażu jest wejście do szklarni.
I widok na całość od strony szklarni.
Wzdłuż krawędzi kostki rozsadziłam kępy host. Ocalał duży dereń i trzmielina oskrzydlona a także żółty pięciornik. W korze posadziłam różne iglaczki własnego chowu i ukorzenioną pięknie sadzonkę magnolii. Na efekt trzeba będzie trochę poczekać. I jak Wam się podoba?
A teraz zapraszam do szklarni.
To mój pierwszy sezon szklarniowy więc porównania nie mam ale zbiory zapowiadają się zadowalające.
Po lewej stronie rosną pomidory.
Zdecydowałam się na dwie odmiany. W pierwszym rzędzie od ścieżki posadziłam odmianę szklarniową Bekas F1 a w drugim malinowy ożarowski. Bekasów jeszcze nie spróbowaliśmy, są trochę późniejsze. Malinówkami zajadamy się już od dwóch tygodni - są pyszne! Są też bardziej plenne ale źle się prowadzą - może po prostu to ja nie mam wprawy.
Po przeciwnej stronie rośnie papryka - odmiana słodka, ożarowska.
Na degustację trzeba jeszcze poczekać ale ładnie kwitnie i zawiązuje owoce.
Pomiędzy papryczkami rosną sobie sałatki.
W głębi, na samym końcu szklarniowych grządek wsadziłam kilka sadzonek ogórków kanapkowych odmiany Chinese. Ładnie się rozrastają i wkrótce będziemy delektować się (mam nadzieję) własnymi ogóreczkami.
Pomidorki koktajlowe uprawiam w donicach. Jest tu jeszcze trochę zieleniny i ziół. Na razie nie mieliśmy problemu z żadnymi szkodnikami czy chorobami w szklarni - oby jak najdłużej.
A skoro dziś "po gospodarsku" to zapraszam Was jeszcze do warzywnika. Jest niewielki i niezbyt reprezentacyjny ale wystarczający na nasz skromne potrzeby.
Mamy tu kwitnącą szparagóweczkę - żółtą i zieloną.
Różne odmiany sałaty i rzodkieweczki.
Trochę buraczków i pietruszkę.
Marcheweczkę i cebulkę. Cebula zupełnie się u nas nie udaje, dymkę sadzę jednak z uwagi na szczypior, który bardzo lubimy.
Jest też rabatka ogórków gruntowych. W tym roku wysiałam dwie odmiany: Hermes Skierniewicki i Racibor F1. Pomiędzy ogórkami jest koperek - nie widać go bo właśnie ścięłam pierwszą partię do zamrożenia.
Obowiązkowo jak co roku są też cukinie i kabaczki,
kilka selerków,
i kilka kalarepek.
Na dzisiaj to wszystko. Kolejny post znów będzie bardzo kwitnący - serdecznie zapraszam!
Pozdrawiam Was bardzo ciepło.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

U progu lata

Witajcie kochani.
Wiosna pożegnała nas w tym roku pogodową huśtawką. Z jednej strony cieszę się, że upały już minęły. Odczuwalna temperatura jest jak dla mnie komfortowa i idealna do pracy w ogrodzie. Ale zabawa w ciuciubabkę z deszczem jest niezwykle męcząca. Wczoraj na przemian świeciło ostre słońce i padał deszcz. Częstotliwość zmian była tak duża, że nie wiadomo było czy warto z domu wychodzić. Korzystając ze słonecznej chwilki zrobiłam trochę zdjęć. Ledwie zdążyłam przed kolejną ulewą. Wyszły niestety trochę prześwietlone. Zmęczone upałami rośliny wyraźnie odżyły. Wiele z nich niestety przekwitło zbyt szybko. Wycięłam już większość piwonii i smółek a także goździkowe dywany. Na pocieszenie obserwuję jak pięknie zaczynają otwierać kwiaty kolejne krzewy róż.
Najszybciej i najobficiej zakwita co roku czerwona róża pnąca przy altance.
Altanka szybko obrasta zielenią. Mamy już prawie "dach" i "ściany".  Od strony domu pokrywają je liczne i bardzo długie pędy milinów.
Tylną ściankę i część dachu szczelnie porasta kokornak. Pod ogromnymi liśćmi spokojnie można posiedzieć nawet w czasie niewielkiego deszczu.
Trzecią ściankę porastają kolorowe powojniki.
Wróćmy jednak jeszcze na chwilkę do róż. Pomalutku rozkwitają pąki róż wielkokwiatowych. Niektóre pąki musiały być uszkodzone przez zbyt wysoką temperaturę (może przez deszcz?), widać to na końcówkach delikatnych płatków. Krzewy róż były już dwukrotnie pryskane przeciw mszycom. Zobaczymy na jak długo to wystarczy.
W ogrodzie pojawiło się mnóstwo koloru białego. W głębi obficie kwitnie żylistek szorstki.
To stary, wysoki na około 3 m krzew. Jest mało wymagający i niezawodny. Ubiegłej jesieni mocno go prześwietliłam usuwając najstarsze pędy. Odwdzięczył się bardzo pięknie prawdziwą burzą kwiatów.
Bliżej środka ogrodu rośnie drugi żylistek. Kupiłam go 3 lata temu jako odmianę mieszańcową, skuszona różowym kolorem kwiatów. Niestety różu dotąd na nim nie widziałam, kwiaty są bieluśkie jak śnieg. Cóż zrobić? Białe też jest piękne.
Nie sposób nie wspomnieć również o jaśminowcu. Rośnie na wykorowanej rabacie tuż obok ogromnej magnolii. W tym roku ma mnóstwo kwiatów i jakimś cudem nie obsiadły go jeszcze mszyce. Bielutkie kwiaty ślicznie wyglądają wśród zieleni a słodki zapach niesie się z wiatrem po całym ogrodzie.
Bielutka robi się też  pnąca hortensja przy altance.
Oprócz bieli mamy też mnóstwo innych kolorów. Kwitnienie rozpoczęły tawułki.
Niskie liliowce pokryły się żółtymi kwiatami, będą tak kwitnąć nieprzerwanie do pierwszych przymrozków.
Zakwitły kępki goździków pierzastych Roseus. Jak one pachną!!!!
Są też żółciutkie wiesiołki:
i energetyczne gailardie.
Skalne poduchy też pokryły się niezliczoną ilością niewielkich kwiatuszków. 
Ogromnym, bordowym akcentem jest perukowiec.
Zaczyna kwitnąć lawenda,
a tu i ówdzie cieszą ogromne czosnkowe kule.
Zachęcone deszczem wreszcie zaczęły kwitnąć cynie i dalie.
Nie sposób w jednym poście pokazać wszystkiego. Dlatego dziś na tym kończę i zapraszam na kolejną relację już niebawem.
Cieplutko pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój ogród!