Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

czwartek, 31 maja 2018

Dziwny jest ten świat...

Witajcie kochani.
Spacerując dziś po ogrodzie trochę rozmyślałam. Od kilkunastu lat chodzę po tych samych ścieżkach i oglądam prawie te same rośliny, nie licząc oczywiście drobnych zmian na rabatach. Przyglądałam się jak rosły i mężniały, podziwiałam kwiaty i martwiłam się gdy chorowały. Znam na pamięć każdy kawałek ogrodu. Teoretycznie nie powinno mnie już nic zadziwić :) Tak jednak nie jest. Za każdym razem czuję wzruszenie i lekkie niedowierzanie, że to wszystko jest prawdziwe.
Dzień dziś był nieznośnie gorący i duszny. Powietrze stało w miejscu a na horyzoncie trochę grzmiało. Nie lubię takiej pogody, w słońcu trudno wytrzymać. Dopiero późnym popołudniem zrobiło się przyjemnie, idealnie na mały spacerek.
Najpierw zatrzymałam się przy różanej pergoli.
Różany krzew obsypany jest pąkami wyjątkowo hojnie a i kwiatów nie brakuje.
Róże są  już po pierwszym pryskaniu, mszyca zaatakowała z dużym rozmachem. Na razie sytuację udało się opanować, na jak długo - nie wiem.
Obok różanej pergoli w rogu altanki rozkwita hortensja pnąca. Dawno już nie miała tak ogromnych kwiatostanów.
Z daleka wygląda zjawiskowo ale gdy podeszłam bliżej - nogi mi się ugięły! Na każdym kwiatostanie siedzą jakieś chrabąszcze, jest ich całe mnóstwo. W dodatku siedzą jeden na drugim - aż strach pomyśleć co one tam robią!
Te chrabąszcze obserwuję co roku o tej porze ale nigdy na hortensji i nie w takiej ilości. Może powinnam czymś pryskać? Jeśli ktoś z Was ma podobne doświadczenie to będę wdzięczna za radę.
Mam też swój mały, różany "żłobek".
Wiem, wiem, zastrzegałam się publicznie, że już róż nie kupię. Kupiłam :) Siedem krzaczków różyczek parkowych - sześć czerwonych i jeden żółty bo tylko jeden był. Takie różyczki rosną z powodzeniem na skwerach i rondach w warunkach co najmniej trudnych więc może i u mnie? Trzeba było coś posadzić na rabatce po zmarzniętych azaliach. W środku zamieszkała Anabelka przeniesiona spod ogromnej sosny. W tym roku nie będzie wyglądać efektownie ale najważniejsze żeby się przyjęła. Różyczki powoli się rozkrzewiają i na razie wyglądają dość zdrowo.
Prace na ślimaku chwilowo wstrzymałam. Zatrzymałam się przy piwoniach. Rozkwitły kolejne chińskie odmiany - biała i różowa z żółtym środeczkiem.
Chcę tu przesadzić kilka sadzonek ale pora jest nieodpowiednia. Teraz rosną schowane za pergolą z powojnikami.
Mają trochę ciasno i są mało widoczne a szkoda :)
Myślę, że na ślimaku będą miały znacznie lepiej.
Szpaler z piwoniami trochę mnie rozczarował, nie będzie efektu "wow". Kwiaty zachowują się jak jednodniowe - zakwitają dosłownie na moment i przekwitają. Zapewne jest to efekt zbyt wysokich temperatur i suszy.
Rozkwitły też małe dziwadełka czyli fioletowe szafirki :)
To oczywiście nie wszystko. Wciąż kwitną liliowce, pięknie rozkwitł i pięknie pachnie jaśminowiec, juki i lawenda mają kwiatostany, czarują bielusieńkie żylistki .... Ale o tym następnym razem bo dziś skończyło mi się dobre światło.
Może za wolno chodziłam a może za dużo myślałam? Dziwny i piękny jest ten świat....
Cieplutko Was pozdrawiam :)

piątek, 25 maja 2018

Kwitną piwonie...



Piwonie kwitną, białe i różowe,
A w środku każdej, jak w pachnącym dzbanie,

Gromady żuczków prowadzą rozmowę,
Bo kwiat jest dany żuczkom na mieszkanie.

Matka nad klombem z piwoniami staje,
Sięga po jedną i płatki rozchyla,
I długo patrzy w piwoniowe kraje,
Dla których rokiem bywa jedna chwila.

Potem kwiat puszcza i, co sama myśli,
Głośno i dzieciom, i sobie powtarza.
A wiatr kołysze zielonymi liśćmi
I cętki światła biegają po twarzach.


Przywitałam Was dziś pięknym wierszem Czesława Miłosza, wszak kwitnące piwonie to czysta poezja :)
Rozkwitają stopniowo, zachwycają i pachną. Najobficiej kwitną w tej chwili piwonie chińskie. Rosną u nas na ślimaku. Posadziłam tu kilka odmian w różnych kolorach ale jak to w życiu bywa większość okazała się po prostu różowa. To nic, te też są piękne. 
Jest tu też krzew z bordowymi kwiatami,
i różowymi, z pojedynczymi płatkami.
Pozostałe nie zawiązały jeszcze pąków. To młode krzewy, pewnie trzeba poczekać nieco dłużej.
Piwoniom chińskim nie można odmówić urody ale mają jedną wadę - nie pachną. No, może troszeczkę :)
Rabata którą nazywam ślimakiem wygląda teraz fatalnie, trwa przebudowa. 
Zdecydowałam się usunąć floksikowe obwódki. Ciężko mi było podjąć tą decyzję bo to był cały urok tej rabaty. Ale - po 10 latach floksiki bardzo się postarzały i nawet regularne cięcie już nie pomagało. Wdarł się też perz z którym wygrać nie można. Przyszedł więc czas na zmiany - kolejny krok ku ułatwieniu sobie pracy. Zmieniam też nieco nasadzenia. Od strony ogrodu, wokół wisienki Kanzan będą tylko piwonie. Wykopałam dwie sadzonki lawendy i przeniosłam je na drugą stronę ślimaka - za bardzo już wrosły w bukszpany.
Trzy bukszpanowe kule zostały na swoim miejscu. W samym środku też zmiana, usunęłam cypryska który zaczął chorować a w to miejsce posadziłam bez. Sadzonki wykopałam spod krzewów rosnących w ogrodzie, są ładnie ukorzenione więc powinny się tu szybko zadomowić. Zrobiłam mały eksperyment - są tu sadzonki w trzech kolorach kwiatów. Jeśli mi się poszczęści będę miała wyjątkowy krzew o różnokolorowych kwiatach.
Środek rabaty już przekopałam, wyczyściłam, rozłożyłam agrowłókninę i wysypałam korę. Od strony altanki widać jeszcze  resztki floksikowej obwódki.
I od strony domu:
Tu pozostał oczywiście berberys. Przede mną jeszcze sporo pracy ale znów będzie spokój na kilka lat.
Wróćmy jednak do piwonii, te pachnące oczywiście też mam, rosną jak zapewne pamiętacie w szpalerze przy irysach.
Są tu kwiaty różowe i białe, pąki dopiero się otwierają.
Przybyło też irysów, wciąż dominują żółte.
A po drugiej stronie ścieżki kwitną wciąż liliowce, te wysokie. Kępy liliowców niskich też już mają pąki, będą kwitły do samej jesieni.
Na okrągłej rabatce z limonką  w środku ruszyły się w końcu przesadzone żurawki.
Za tą rabatką jest jeszcze jedna z liliowcami i drobnymi iryskami.
Kępa drobnych irysków zakwitła też pod perukowcem.
A na koniec dzisiejszego spaceru pierwszy, ogrodowy maczek :)
Życzę Wam kochani wspaniałego, słonecznego weekendu!